test

Adrian Siemieniec przekazał fatalne wiadomości. Szpital w Jagiellonii

W niedzielę Jagiellonia Białystok pokonała u siebie GKS Katowice 1:0 po golu Tarasa Romanczuka. Piłkarze mistrza Polski już w trzecim kolejnym spotkaniu mieli duże problemy w drugiej połowie. Jak się okazuje nie jest to przypadek. W ostatnim czasie zespół Adriana Siemieńca został zaatakowany przez chorobę wirusową.

W rewanżu z TSC Backa Topola w Białymstoku grano w temperaturze -7 stopni Celsjusza. Po meczu zaczęły dochodzić głosy, że w zespole kilku zawodników wykazuje oznaki przeziębienia. Natomiast już po remisie z Cracovią w drużynie zapanowała prawdziwa epidemia.

– Tak, to prawda. Już po meczu w Krakowie mieliśmy aż 9 zawodników chorych, w meczu z Legią wielu z nich grało w niepełnym zdrowiu – przyznał na niedzielnej konferencji prasowej trener Adrian Siemieniec, który kaszlał w trakcie jej trwania.

Jak się okazuje najmocniej skutki wirusa odczuli Joao Moutinho i Kristoffer Hansen, którzy opuścili mecze z Legią i GKS. 

– Joao i Hansiego nie udało się postawić na nogi, ten drugi to już na rozruchu przed meczem w Warszawie zgłosił niedyspozycję i udał się do łóżka. Ta przerwa między środą a niedzielą nam trochę pomogła, zrobiliśmy najlepsze środowisko do tego, by zawodnicy zaczęli wracać do zdrowia. Nie jest jeszcze idealnie, ale lepiej – przyznał szkoleniowiec Jagiellonii.

– Jesteśmy cały czas w jednej grupie, gramy w takich warunkach, są duże amplitudy temperatur, a jak jesteśmy osłabieni, to bakterie potrafią zrobić swoje. Robimy, co możemy. Cieszę się, że jest coraz lepiej. Liczę, że Moutinho i Hansen będą do gry w czwartek, ale nie mamy wiele czasu – zakończył Siemieniec.

Przed zespołem Adriana Siemieńca mecz u siebie z belgijskim Cercle Brugge w 1/8 finału Ligi Konferencji, który odbędzie się w najbliższy czwartek. W następnej kolejce ligowej mistrz Polski zagra na wyjeździe z Widzewem Łódź w niedzielę.