Janekx89, znany twitterowicz, który słynie z podawania newsów transferowych, w rozmowie z Łukaszem Olkowiczem, dziennikarzem”Przeglądu Sportowego” nazwał byłych zawodników nowotworem polskiej piłki nożnej.
Poniżej fragment rozmowy.
Największe rezerwy mamy w zarządzaniu klubami?
Zdecydowanie. Nie dopuszcza się młodych, kompetentnych osób z wizją i odwagą. Podoba mi się, jak działa Michał Świerczewski. W Raków inwestuje własne pieniądze i pokazał, jak można zarządzać klubem bez doświadczenia w piłce – cały czas się uczył i rozwijał. Jest też problem z byłymi piłkarzami, których nazywam nowotworem polskiej piłki.
Dlaczego?
Męczą ją. Wielu z nich jest niekompetentnych, a uważa się za nieomylnych. Oni są najważniejsi i im się należy. Marek Citko został doradcą czy dyrektorem Stali Stalowa Wola. Funkcji jeszcze nie ustalono, nie wiadomo, skąd będzie brał wynagrodzenie, bo prezydent miasta nie może mieć doradców. Michał Żewłakow pracę jako dyrektor sportowy Motoru łączył z innymi obowiązkami, a wiosną na meczu swojej drużyny był kilka razy.
Łączyła go też umowa z Canal+.
Albo jest dyrektorem na sto procent, albo nim nie jest. Zaczął pracę w ważnym dla lokalnej społeczności klubie, za którym stoi zaplecze kibicowskie i nie bierze za to odpowiedzialności.
Wszyscy są źli?
W sobotę w Katowicach na meczu GKS z Resovią spotkałem Arka Głowackiego. Pracuje jako szef skautów dla Wisły, oglądał kandydatów do gry w Krakowie. Nie zdziwiłbym się, gdyby w ciągu weekendu widział więcej meczów niż pan Żewłakow przez całą rundę Motoru. Cenię pracę Konrada Gołosia czy Tomasza Dawidowskiego, słyszę, jak działa Mariusz Mowlik. Tylko dlaczego takich ludzi nie ma w klubach? Dlaczego ktoś w miarę ogarnięty i kompetentny musi być w agencji menedżerskiej?
Już ci mówię. Bo tam zarobi więcej.
Trzeba zrobić tak, żeby kluby stały się dla nich konkurencyjne.
To powiedz Mariuszowi Piekarskiemu, żeby zostawił rozwijającą się agencję i poszedł pracować do klubu.
On jest na innej półce, można powiedzieć, że to agencyjna Liga Mistrzów. Są też tacy – jak ich nazywam – z Pucharu Konferencji. Kluby ich nie chcą, bo boją się uwikłań. Zamiast nich zatrudniają byłych piłkarzy. Na jakiej podstawie? Bo im się po prostu należy. Dostają pracę za nazwisko i przywiązanie do klubu. Nie rozumiem, dlaczego w Wiśle Płock Emil Kot jest od skautingu młodzieżowego, a Bartłomiej Sielewski od seniorskiego. Nic do niego nie mam, ale jakie doświadczenie i wiedzę posiada, żeby zaraz po karierze dostać tak odpowiedzialne stanowisko jak dyrektor ds. skautingu?
Jakie masz zdanie o działaczach?
Znam wielu, którzy ślizgają się w trzecim czy czwartym klubie, a w żadnym nie mieli sukcesów. Zawód: działacz. Jest, żeby być. Wystarczy, że nawinie prezydentowi czy szefowi radu miasta makaron na uszy. Miałem propozycje z klubów miejskich i zawsze odmawiałem. Uważam, że nie jestem na tyle kompetentny, ale też nie chcę wchodzić w jakieś polityczno-towarzyskie układy.
Źródło: Przegląd Sportowy
***
Czytaj też: