Naprzód Świbie jest ikoną polskich Niższych Lig. Klub z małej miejscowości na Górnym Śląsku jest rozpoznawalny przez setki tysięcy kibiców w naszym kraju. Swego czasu kapitalne wpisy w mediach społecznościowych sprawiły, ekipę ze Świbia nazywano „królami Twittera”. Od początku istnienia Galaktycznego Futbolu powstało wiele publikacji na temat Naprzodu. Dziś, po przerwie, zapraszam na kolejny materiał.
W ubiegłym sezonie drużyna ze Świbia zaliczyła spadek do zabrzańskiej B-Klasy. O aktualnej sytuacji Naprzodu opowiedział mi Piotr Chodkiewicz, były prezes, aktualnie znów zawodnik, a mówiąc krótko, człowiek-instytucja w klubie.

Piotr Chodkiewicz:
Naprzód Świbie wrócił do domu, czyli do B-klasy. Nie jest to jednak dla klubu jakaś ciężka sytuacja, bo praw telewizyjnych na tym poziomie nie ma, więc budżet klubu po tym spadku nie ucierpi. Nawet będzie nawet większy niż w poprzednich latach.
Naszym priorytetem jest obecnie rozwój szkółki piłkarskiej. Od września będziemy mieli u siebie 5 drużyn dziecięcych: Skrzaty, Żaki, Orliki i dwie grupy Młodzików. Trenuje już u nas ponad 60 dzieciaków ze Świbia i okolicznych miejscowości. Zajęcia są bezpłatne, ponieważ chcemy dać szansę każdemu. Zresztą pieniądze to nie jest nasz największy problem, choć nasz Zarząd na każdym kroku podkreśla, że ich nie ma…
Dlatego jako były prezes, a obecnie zawodnik, postanowiłem wraz z Panem Sekretarzem i trenerami wziąć sprawy w swoje ręce. Ostatnio zorganizowaliśmy dwudniowy turniej dla ponad 400 dzieciaków. Nie pobieraliśmy z tego tytułu żadnego wpisowego jak większość klubów, bo wiemy, że inni nie mają tak komfortowej sytuacji finansowej. I za rok, gdy odbędzie się trzecia edycja KIDS CUP, będzie podobnie.
Cały czas pozyskujemy też nowych partnerów do współpracy. W najbliższych tygodniach ogłosimy więcej szczegółów w tym temacie. W pierwszej połowie roku udało nam się w końcu stworzyć klubowe piwo, które warzy dla nas mały, lokalny, rzemieślniczy browar z Jemielnicy.
Od tygodnia intensywnie pracujemy też nad odbudową murawy, która niestety została trochę zniszczona. I tutaj pojawia się największy problem, z jakimi muszą sobie radzić amatorskie kluby. Mało komu chce się poświęcać prywatny czas, żeby zrobić coś dla klubu. Szczególnie za darmo.
Dlatego postanowiłem dać innym dobry przykład i zacząłem przyjeżdżać na boisko o 6:00 rano, żeby je podlewać. A muszę zaznaczyć, że z domu na boisko mam około… 40 km. Jak jednak widać odległość to pojęcie względne, bo 40 km to znacznie bliżej niż 500 m (tyle do boiska ma większość ludzi ze Świbia).

Wierzę jednak, że swoją postawą zmobilizuję do działania resztę chłopaków (szczególnie Zarząd) i wspólnymi siłami stwórzmy fajne miejsce do spędzania wolnego czasu.