Cezary Kulesza oficjalnie potwierdził rezygnację Michała Probierza i zapowiedział poszukiwania nowego selekcjonera. Padły słowa o „spokoju”, „nowym etapie” i… „kimś, kto zna tę reprezentację”. Tylko czy znajomość kadry wystarczy, by wydobyć ją z dna?
Po rezygnacji Michała Probierza, prezes PZPN Cezary Kulesza nie marnuje czasu i rusza z poszukiwaniami nowego selekcjonera reprezentacji Polski. W rozmowie z portalem Meczyki.pl ujawnił kulisy decyzji Probierza i zarysował oczekiwania wobec jego następcy.
– Michał Probierz zadzwonił do mnie w środę wieczorem, że wszystko na spokojnie przemyślał i najlepsza będzie rezygnacja. Zamykamy ten etap.
Rozpoczynamy poszukiwania nowego selekcjonera. Polak? Nie przesądzam, ale bardzo możliwe. To musi być ktoś, kto zna tę reprezentację – powiedział Kulesza.
Brzmi rozsądnie? Niekoniecznie. Bo właśnie ktoś, kto „znał tę reprezentację”, doprowadził ją na skraj rozkładu. Znajomość kadry to dziś za mało. Potrzeba lidera z autorytetem, odwagi w decyzjach i warsztatu na poziomie europejskim – a nie kolejnej układanki personalnej spod znaku „kumpel z PZPN-u”.
Jeśli Kulesza znów zdecyduje się na bezpieczny, swojski wybór, może skończyć się kolejną katastrofą. Czas przestać lepić reprezentację z sentymentów i wreszcie zatrudnić selekcjonera z jajami, niekoniecznie z polskim paszportem, ale z konkretnym planem i silną ręką.
Bo „znajomość kadry” to dziś eufemizm dla „siedzenia w środowisku”. A to właśnie ono od lat ciągnie polską piłkę na dno.
📌 Źródło: Meczyki.pl