Wśród wielu głosów prezesów, działaczy, kibiców w kwestii powrotu na boisko rozgrywek na niższych szczeblach rozgrywkowych, nie słyszymy zdania tych, bez których cała ta „zabawa”, jak mówi Marek Koźmiński, nie mogłaby się odbywać. Tak, to ONI – zawodnicy, są tutaj najważniejsci. Zapytałem kilkunastu graczy jak oni podchodzą do obecnej sytuacji.
Można pisać tomy na temat rzeczywistości w jakiej obecnie znajduje się w Polsce futbol Niższych Lig. Można ubierać w piękne słówka „klikające się”artykuły. Pytać różnych Bońków, Koźmińskich czy innych wszechwładnych i cytować ich zdanie. Zapomnieliśmy jednak w tym totalnym chaosie o najważniejszej grupie, bez której „nie będzie niczego” jak mawiał klasyk Krzysztof Kononowicz. O piłkarzach… Przyznam, że ja też zreflektowałem się w miniony piątek. I powiedziałem sobie: Ej, koleżko rozmawiasz ze wszystkimi, tylko nie z chłopakami, którzy na te boiska kiedyś w końcu wyjdą.
Nadrabiam więc straty. Czas na zebranie odpowiedzi był może mało trafiony, majówka i wszystkie aspekty z nią związane. Muszę jednak przynać, że dzięki pomocy wielu osób działajacych w klubach, udało się w miarę szybko zebrać wypowiedzi zawodników. Efekt prezentuję poniżej.
Pytania do zawodników
- Jak się odnajdujesz w obecnej sytuacji?
- Czy mimo wszystko, jesteś za powrotem do gry?
- Nie boisz się zarażenia po wznowieniu rozgrywek?
- Jeżeli Niższe Ligi mają zostać zakończone, to jaki wariant wybierasz?
Filip Brzeziński, kapitan zespołu MKS Szczawno-Zdrój (A-klasa Wałbrzych I)
Obecna sytuacja nie jest łatwa, ale staram się we własnym zakresie ćwiczyć w domu i biegać wieczorową porą, oczywiście takie samodzielne ćwiczenia nie dadzą tyle co trening w pełnej grupie, ale nie można sobie pozwolić na zaniedbanie. Jedyne czego brakuje to treningi z piłką, bo po powrocie na boisko może być problem z jej czuciem. Zdrowie stawiam ponad wszystko, całe moje uzależnienie do piłki jest na takim poziomie, że najchętniej jutro bym wybiegł na murawę, oczywiście wszystko w granicach rozsądku, aby nie narażać zdrowia innych. Jeżeli pojawi się jakaś opcja bezpiecznego powrotu na boisko. to będę jak najbardziej za. Według mnie niższe ligi powinny zostać zakończone w taki sposób, żeby tabele podzielić na dwie grupy jak w ekstraklasie – mistrzowska i spadkowa, wystarczy wtedy siedem kolejek, aby rozstrzygnąć zwycięzcę ligi i wyłonić spadkowiczów.
Dawid Jeż (grający trener Vinety Wolin, IV liga zachodniopomorska)
Obecna sytuacja jest trudna dla wszystkich, w takich momentach mamy czas na autorefleksje i przemyślenia. Zdrowie jest najważniejsze więc trzeba być bardzo ostrożnym ale cieszę się że już otworzono nam lasy , parki
itp. co pozwoliło mi na zadbanie o własne ciało poprzez bieganie.
Uważam że dobra decyzja będzie zakończenie rozgrywek, żeby zminimalizować ryzyko zachorowań. Musimy zaakceptować taka sytuację i czekać co będzie dalej. Pomysł na brak spadków oraz awanse wg mnie jest trafiony. Nie krzywdzi to z żadnej z drużyn więc jest to optymalne rozwiązanie.
Na boisko powinniśmy wejść wtedy gdy sytuacja się uspokoi, a zagrożenie związane z koronawirusem zniknie. Więc wychodząc teraz na stadiony na pewno w głowie pojawiałaby się niepewność że możemy się zarazić.
O wariancie już wspomniałem wcześniej. Więc awanse i brak spadków to dla mnie idealne rozwiązanie. Drużyny, które do tej pory są liderami zasługują na szanse zagrania ligę wyżej poprzez swoją pracę do momentu
zawieszenia ligi. A to, że unikamy spadków to sprawiedliwość, gdyż drużyny znajdujące się w strefie spadkowej powinny mieć szansę na wyjście z tej trudnej sytuacji. Takowej nie mają więc powinny zostać na danym szczeblu rozgrywkowym na przyszły sezon.
Edward Eddie Chałupka (Górnik Wałbrzych, A-klasa Wałbrzych I)
Jako zawodnik nie odnajduję się wcale. Same treningi indywidualne bez możliwości wybiegniecia na murawę są dobijające.
Jeżeli chodzi o wznowienie rozgrywek jestem za, kieruję się bardziej sercem, miłością do futbolu i chęcią powrotu na boisko niż rozumem, nie bacząc na realne zagrożenie. Ale też nie poopadając w paranoję. Na pewno jest jakieś mądre rozwiązanie, abyśmy wrócili i dokończyli rozgrywki, bardzo bym tego chciał. Tęsknota za rywalizacją i wygrywaniem jest nieodparta
Najlepszym wariantem byłoby chyba podzielenie ligi na grupę mistrzowską i spadkową i rozegranie tak jak w ekstraklasie po jednym meczu bez rewanżów. Możliwosci jest wiele, ale nie my jesteśmy od tego tylko władze, nam dajcie piłkę i terminy, a my zrobimy swoje.
Daniel Wajsak (Podhale Nowy Targ, III liga grupa 4)
Na pewno obecna sytuacja jest bardzo ciężka, ale na szczęście mam przywilej trenowania w dużym ogrodzie… Jednak to nie to samo co treningi z drużyną i tylko czekam aż będziemy mogli wrócić do treningów w klubie. Jestem za tym, aby liga wróciła i myślę, że jeżeli będziemy uważać i przestrzegać zasad higieny to będziemy w stanie ograniczyć ryzyko rozprzestrzeniania się wirusa. Dla mnie najbardziej sprawiedliwym wariantem byłby awans drużyn, które są na pierwszym miejscu i brak spadków.
Jaka Kuhar (LZS Starowice, III liga grupa 3)
W tej sytuacji nie jest łatwo czekać na decyzję co będzie z resztą sezonu. Kiedy wznowimy rozgrywki, wierzę, że nasz zespół będzie gotowy i zmotywowany, aby pokazać, że jesteśmy w stanie zdziałać znacznie więcej niż dotychczas. Szczerze mówiąc, nie boję się zarażenia. Jeśli sezon zostanie wznowiony, wierzę, że wszystko będzie dobrze. Mam nadzieję, że wrócimy do gry pod koniec maja. Nawet mecze bez publiczności są lepszym wariantem niż brak możliwości gry o punkty.
Korneliusz Sochań (Zawisza Bydgoszcz, IV liga kujawsko-pomorska)
Trenuję indywidualnie i cieszę się, że już w poniedziałek zostaną otwarte boiska, bo to duże ułatwienie. Na początku łatwo nie było, bo człowiek nie wiedział co ze sobą zrobić, zaburzona została cała rutyna, ale po jakimś czasie się zaadoptowałem. Nie było wyjścia. Teraz cieszę się, że jesteśmy bliżej niż dalej powrotu do części nowej normalności.
Czy jestem za powrotem do gry? Nie umiem odpowiedzieć na to pytanie. Oczywiście chciałbym tego, ale myślę, że przede wszystkim najważniejsze jest zdrowie i musi wygrać zdrowy rozsądek. Wrócimy na pewno do grania, ale kiedy ciężko powiedzieć. Osobiście nie wierzę, że dogramy sezon na boiskach 4 ligi.
Obawa zawsze będzie, ale większą mam chyba idąc na zakupy, bo tam teoretycznie ryzyko zakażenia jest większe . Żyć i funkcjonować trzeba, więc jeśli wyjdę na boisko myślę, że będę potrafił się skoncentrować na grze.
Bardzo trudne pytanie o wariant zakończenia rozgrywek. Zawsze będzie ktoś niezadowolony czy pokrzywdzony. Najbardziej sprawiedliwy i racjonalny wydaje się wariant z awansami i brakiem spadków.
Sebastian Lachowski (Orzeł Kiedrzyn, A-klasa Częstochowa I)
Sytuacja, która nas wszystkich dotknęła, nie jest łatwa. Sam po sobie mogę powiedzieć że wiele się pozmieniało i nie jest łatwo odnaleźć się w czymś zupełnie nowym, czego nikt wcześniej by nie przewidział.
Pomimo całej epidemii, która nas dotknęła uważam, że sport na poziomie amatorskim powinien być kontynuowany. Siedzenie w domach, moim zdaniem, wpływa dużo gorzej pod względem odpornościowym dla organizmu, gdzie wielu z nas było przyzwyczajonych do ciągłego ruchu i boiskowej rywalizacji.
Nie boję się zarażenia.Uważam, że jeśli człowiek ma się zarazić to zarazi się wszędzie choćby nawet przy zwyczajnym wyjściu do sklepu na zakupy.
Sportowcy, którzy uprawiają sport na niższym poziomie wkładają w to wiele zdrowia, poświęcaja swój wolny czas po to, żeby robić jakiś wynik. Najgorszym z możliwych wariantów, jak dla mnie, byłoby anulowanie sezonu całkowicie. Byłoby to nie w porządku względem wielu ludzi. Uważam, że powinny być awanse bez spadków.
Szymon Dróżdż (GKS Unia Rędziny, klasa okręgowa śląska II Częstochowa-Lubliniec)
Nie jest to dla mnie zbyt łatwy okres, ponieważ o tej porze bylibyśmy już po kilku meczach ligowych. Wolny czas wykorzystuję na naukę do matury oraz na treningi siłowe. Tęskni się za piłka i to mocno.
Uważam, że powinniśmy dokończyć sezon i jestem za tym, żeby wznowiono rozgrywki.
Nie boję się zarażenia, ponieważ gdyby sezon miał się odbyć to zapewne podstawowe badania zostałyby przeprowadzone przed meczem. Oczywiście nie mam tutaj na myśli testów na Covid-19, bo to zapewne olbrzymie koszty. Ale profilaktycznie zmierzenie temperatury byłoby wskazane.
Chciałbym dokończyć rozgrywki, ale jeśli nie byłoby takiej decyzji, obstawiam za awansami bez spadków. To będzie chyba najsprawiedliwsza opcja .
Marcin Zmudziński (Prawobrzeże Świnoujście, klasa okręgowa Szczecin I)
Spędzam więcej czasu z rodziną i nadrabiam domowe zalełości. Regularnie wykonuję indywidualne jednostki trenigowe w warunkach domowych, łącze trening siłowy i aerobowy by chociaż częściowo podtrzymać sprawność fizyczną. Wiadomo, że w aspekcie samodyscypliny nie jest łatwo w domu dawać z siebie 100%, ćwiczenia z drużyną zawsze człowieka bardziej motywują. Dlatego mam nadzieję, że już w niedługim czasię będziemy mogli się spotkać na boisku całą drużyną i trenować bez żadnych ograniczeń.
Uważam, że rozgrywki powinno się już zakończyć. Straciliśmy półtora miesiąca (około 7-8 meczów), byłoby to bardzo nieodpowidzialne i nie do końca sprawiedliwe, by nadrabiać wszystko systemem sobota-środa-sobota. Jest to liga amatorska i dokończenie rozgrywek na siłę odbyłoby się kosztem zawodników. Po pierwsze dla graczy liczyć się będzie w pierwszej kolejności praca, a po drugie tak jak wspomniałem wyżej jest to liga amatorska i wydaje mi się, że organizmy zawodników mogą zdrowotnie tego nie wytrzymać. Pojawią się liczne kontuzję na czym ucierpią zawodnicy, kluby oraz liga obniżając poziom rozgrywek.
Myślę, że rozgrywki ruszą dopiero w momencie, gdy cała sytuacja się ustabilizuję, a przynajmniej mam taką nadzieję. Patrząc na to jak postępuje w tej chwili odmrożenie gospodarki i sportu, to równie dobrze mógłbym się zarazić w sklepie, w galerii handowej czy idąc na wybory. Oczywiście, że obawa będzie, ale póki każdy będzie dbał o siebie to nie będzie większego ryzyka zarażenia niż przy życiu codziennym. Najważniejszy jest rozsądek.
W tym przypadku nie ma rozwiązania, które zadowoliłoby wszystkich. Przy wyborze jakiegokolwiek wariantu, jakiś klub będzie czuł się pokrzywdzony i zgłaszał pretensje. Wpływa na to cała masa czynników. Moim zdaniem, wariantem, który byłby najbardziej optymalny dla klubów jest podtrzymanie awansów dla liderów, na podstawie aktualnych tabel, a z lig nie powinno być spadków. Większa liczba zespołów w następnym sezonie w poszczególnych ligach nie powinna być problemem. Zacznijmy sezon w połowie lipca, spowoduje to mniejszą przerwę w grze oraz da spokojną ilość czasu na optymalne stworzenie terminarza. Myślę, że zawodnicy też będą się z tego powodu cieszyć, bo zwyczajnie będzie więcej grania, a przecież po to w niższych ligach się tworzy kluby, by się spotykać i grać jak najwięcej.
Dawid Damazyn (Prawobrzeże Świnoujście, klasa okręgowa Szczecin I)
Szczerze mówiąc jest mimo wszystko ciężko, bo obecnie mieszkam przy samej granicy w Niemczech, więc do Polski nie możemy się z żoną i córką dostać, żeby nie odbyć kwarantanny. Więc niestety nie mamy nawet możliwości zobaczenia się z rodziną i kolegami z drużyny, ale mimo wszystko dajemy radę.
Oczywiście, że jestem za powrotem. Niestety w moim przypadku, jeśli drużyna wznowi treningi, jest to niestety niemożliwe dopóki nie otworzą całkowicie granic.
Owszem jest strach, ale teraz w każdej chwili człowiek może się zarazić. Wstarczy pójść na zakupy, pocztę itp., więc jak ma się ktoś zarazić to i tak się zarazi.
Najlepszym wariantem byłoby anulowanie obecnego sezonu, ale PZPN i tak podejmie własną decyzję, bez względu na to co my uważamy za stosowne.
Tomasz Kawa (LKS Niedźwiedź, klasa okręgowa Kraków I)
Wiadomo chyba nikt obecnie nie ma lekko, siedzenie w domu na dłuższą metę jest uciążliwe. Praca zdalna, opieka nad dzieckiem, brak treningów, człowiek już zwyczajnie marzy o powrocie do normalności.
Myślałem nad tym długo i na razie jestem jednak na nie. Jeśli ktoś ma wrócić to niech wraca na razie ekstraklasa. Niższe ligi powinny przeczekać pewien okres. Trochę nie rozumiem poruszenia po słowach Marka Koźmińskiego, oczywiście wypowiedź była nieco niefortunna, jednak większość zawodników grających od 5 ligi w dół, traktuje futbol jako zabawę, lub też odskocznię od spraw zawodowych i życia codziennego.
W tej sytuacji zarażenie będzie nieuniknione, pytanie tylko jakie wiązały będą się z tym konsekwencje.
Awans drużyn z pierwszego miejsca i brak spadków.
Jakub Nowicki (Czarni Wałbrzych, A-klasa Wałbrzych I)
Nie da się ukryć, że jest to nowa sytuacja dla nas wszystkich, zarówno pod względem sportowo-rekreacyjnym, jak i w życiu prywatnym. Z przymusu, tak jak wszyscy, ograniczam kontakty osobiste z innymi ludźmi jedynie do sfery służbowej i najbliższej rodziny. Staram się unikać serwisów informacyjnych w telewizji, ponieważ nakręcają one tylko spiralę strachu. Żeby być na bieżąco, wiadomości sprawdzam dwa-trzy razy dziennie w serwisach internetowych. Staram się również „coś poruszać” we własnym zakresie, żeby całkowicie nie wypaść z formy. Mam też trochę czasu na ukończenie pisania mojej pracy magisterskiej. Czekam na ustanie epidemii i powrót wszystkiego do normalności.
Oczywiste jest to, że tak jak każdy chciałbym już wrócić do wspólnych treningów oraz meczów z drużyną, ale staram się być realistą. Skoro eksperci i trenerzy od przygotowania fizycznego w najwyższych ligach twierdzą, że zawodowi piłkarze, którzy cały czas trenują indywidualnie wedle spersonalizowanych rozpisek treningowych potrzebują około trzech tygodni intensywnych przygotowań do powrotu do formy, a i tak istnieje zwiększone ryzyko kontuzji, to w naszych realiach bezpieczny powrót do grania w tym sezonie jest już nie możliwy. Dodając jeszcze do tego perspektywę rozegrania 15 kolejek w miesiąc czy nawet dwa, która też jest niemożliwa do wykonania ze względu na to, że większość z nas pracuje i nie mogłaby rozgrywać meczów w tygodniu, jeszcze bardziej utwierdza mnie w przekonaniu, żeby ten sezon już zakończyć.
Szczerze mówiąc nie myślałem o tym, nie wierzę we wznowienie rozgrywek w tym sezonie. Jednak jeżeliby to nastąpiło, to na pewno istniałoby jakieś podwyższone ryzyko, w końcu piłka nożna to sport kontaktowy, w którym nie da zachować się bezpiecznych odległości.
Trudno odpowiedzieć na to pytanie. Nie ma w tym wypadku idealnego rozwiązania. Anulowanie sezonu skrzywdzi drużyny, które po rundzie jesiennej miały realne szansę na awans do wyższej ligi, natomiast uwzględnienie wyników z jednej rundy te drużyny, które znajdują się w strefie spadkowej, a miałyby szansę z niej wyjść na wiosnę. Najbardziej sprawiedliwie byłoby uznanie aktualnych tabel za końcowe z awansami drużyn, ale bez spadków. W przyszłym sezonie ligi byłyby powiększone, a za dwa sezony wszystko wróciłoby do normy.
Mateusz Wołowski (Sparta Kazimierza Wielka, świętokrzyska klasa okręgowa)
Nie jest to codzienna sytuacja, więc początki były ciężkie. Zwłaszcza, że przerwa nastąpiła tuż przed startem rundy rewanżowej. Więc nie tylko fizycznie ciało zostało troszkę „oszukane”, a niestety psychicznie trzeba było się też na to nastawić. W wakacje po sezonie oraz zimą jest też przerwa od treningów, lecz wtedy jesteś na to przygotowany, bo taka jest kolej rzeczy. Tu było inaczej. Uważam, że jak tylko będzie to możliwe wrócimy do treningów, ale póki co musimy wszyscy zaakceptować obecną sytuację. Jestem jak najbardziej za powrotem do gry, bo nigdy nie miałem aż tak długiej przerwy, a co za tym idzie tęskno za strzelaniem bramek i tej atmosfery
Czy boję się? Jasne, uważam, że wirus tak szybko się rozprzestrzenia i nie mamy całkowitej kontroli nad nim, że prędzej czy później wirus ten dotrze i dotknie też naszą drużynę jeśli wrócimy do zajęć. Dlatego, życzyłbym moim kolegom z drużyny, aby nie tylko myśleli o sobie w tym czasie, ale również o innych, ze swoich rodzin i bliskich, bo piłka nie jest w tym momencie najważniejsza na świecie. Przyjdzie czas, że wrócą dawne czasy, a przynajmniej czasy swobodnego funkcjonowania, również trenowania
Nie chciałbym, żeby zostały zakończone rozgrywki, ale jeśli miałbym wybierać to wybrałbym inny wariant. Niech spotka się po jednej osobie z każdej drużyny i o każdym meczu zadecyduje los. Niech rozegrają po 15 pojedynków całkowicie losowo. Rzut monetą albo papier nożyce.. Każdy inny wariant będzie miał zwolenników, przeciwników, wygranych i poszkodowanych. Tu wszystko oddałbym w „ręce” losowi. Oczywiście z dystansem, chciałbym, żeby rozgrywki zostały dokończone. Pozdrawiam i życzę wytrwałości i konsekwencji w tych ograniczeniach.
Kamil Kłoda ( Sparta Kazimierza Wielka, świętokrzyska klasa okręgowa)
Na dzień dzisiejszy jest już całkiem „normalnie”, gdy cała epidemia się rozkręcała dodatkowo pompowana w TV i pozostałych masowych środkach przekazu, wtedy gdzieś w głowie pojawiało się pytanie co jest grane ? Na dzień dzisiejszy przynajmniej u mnie epidemia weszła w życie codzienne niczym toaleta poranna po przespanej nocy. Paradoksalnie wirus niejako mi pomógł, długo męczyła mnie przewlekła kontuzja a dzięki dodatkowej przerwie mogłem wrócić do pełni zdrowia.
Oczywiście, że jestem za powrotem do gry, myślę że u każdego z kolegów z drużyny jak i wszystkich zawodników w obozach rywali z boiska panuje głód piłki.
Szczerze, jeśli będę się miał zarazić to się zarażę. Czy to będzie na boisku czy w sklepie lub pracy, bez różnicy… Myślę, że jeśli ktokolwiek będzie miał jakieś objawy podejdzie profesjonalnie do tematu i po prostu nie uda się z drużyną na mecz, żeby nikogo nie narażać..
Patrząc realnie, byłbym za podziałem ligi na grupę mistrzowską i grupę walcząca o utrzymanie. Skracamy wtedy długość rozgrywek, walczą ze sobą drużyny, które realnie walczą o awans lub o utrzymanie. Fajnie by było „powąchać” jeszcze murawy w rundzie wiosennej.
Paweł Jarosiewicz (Madziar Nieporęt, B-klasa Warszawa I)
Mamy epidemię już przyzwyczaiłem się do obostrzeń i rygoru jaki nas spotkał. Przede wszystkim chciałbym wrócić do normalnych treningow. Nie boję się zakażenia. Jestem za zakończeniem rozgrywek uznając awanse bez spadków.
Marcin Szczur (Madziar Nieporęt, B-klasa Warszawa I)
W czasie braku możliwości do gry i trenowania staram się cały czas analizować i myśleć nad tym co poprawić i czego mi brakuje by pokazać się z jak najlepszej strony w razie powrotu.
Z zachowaniem wszelkich zasad bezpieczeństwa, które są wymagane, jestem jak najbardziej za powrotem do gry, ponieważ nie ma co ukrywać, ale każdemu brakuje w tym momencie treningów, do których byliśmy już przyzwyczajeni od dłuższego czasu.
Zawsze są obawy, niekoniecznie o siebie ale o bliskich, ale jestem pozytywnej myśli.
Trzeba będzie się z tym pogodzić niestety i zacząć wszystko od nowa z większą intensywnością, gdy wszystko wróci do normy, by znów osiągnąć to co do tej pory udało się osiągnąć bądź nawet więcej.
******
Ocenę wypowiedzi i wszelkie komentarze oraz opinie pozostawiam czytelnikom.
Grzegorz Sawicki
Czas na zmiane klubowego wizerunku? TUTAJ znajdziesz wszystko niezbędne do tego kroku.
Jedna odpowiedź