Piotr Stokowiec, trener Lechii Gdańsk, w rozmowie z „Przeglądem Sportowym” zabrał głos na temat wywiadów udzielanych przez jego byłych podopiecznych.
Kilku byłych zawodników Lechii Gdańsk, których prowadził Piotr Stokowiec, niezbyt pochlebnie (deliktanie mówiąc) wypowiadało się w ostatnim czasie o szkoleniowcu. Opiekun gdańskiego klubu na łamach „PS” odniósł się do zarzutów stawianych przez piłkarzy.
Przychodząc do Lechii, wiedziałem, że jest potrzeba wprowadzenia zasad i ich konsekwentnego przestrzegania niezależnie od nazwiska. Drużynie ewidentnie brakowało dyscypliny. To była jedyna droga – powiedział Stokowiec.
W drużynie duża sielanka i spore rozpuszczenie. Myślę, że kibice mieli dosyć takiej bardzo aroganckiej drużyny. Chodzi w tym wypadku o konkretną grupę, która ostatnio była w konflikcie z klubem. Często zdarza się, że potem trener staje w niezręcznej roli. Znajduje się między młotem a kowadłem, bo nie jest stroną i trudno zająć mu stanowisko – podkreślił szkoleniowiec.
Piotr Stokowiec powiedział również dlaczego nie reagował wcześniej na wywiady udzielane przez byłych zawodników Lechii Gdańsk.
Nie kusiło mnie, bo nawet nie wiem, przed czym miałbym się bronić. Mówiąc wprost, nie chciałbym wchodzić do tego szamba i się w nim taplać. Jest tyle pracy z obecną drużyną, zawodnikami, którzy chcą się rozwijać. Myślę, że nie mam się czego wstydzić, odbudowałem kilku doświadczonych piłkarzy, wprowadziłem wielu młodych – zaznaczył.
Przygotowałem też kilku chłopaków pod zagraniczny transfer, co dla klubu jest bardzo ważne. Mam swój kręgosłup moralny i jestem konsekwentny w swoich działaniach. Nie wiem, w którym miejscu byłaby teraz Lechia, gdybym przychodząc, nie podjął wielu trudnych decyzji i nie trzymał się swoich zasad – podsumował Piotr Stokowiec.
Źródło: Przegląd Sportowy
