W niedzielnym programie „Cafe Futbol” gościem był właściciel i prezes Legii Warszawa Dariusz Mioduski. Podczas dyskusji na temat obecnej sytuacji związanej z koronawirusem, pan Mioduski nazwał prezesa PZPN, Zbigniewa Bońka, „premierem” polskiej piłki.
– Wszystkie dyskusje są dopiero przed nami, nie ma co ich wyprzedzać, tylko trzeba się do nich przygotować. Mają dotyczyć Ekstraklasy, ale obiecaliśmy, że włączamy w to także pierwszą ligę. Podobne problemy, choć w innej skali, dotyczą też pierwszej ligi. Jeżeli nie uda się dograć tego sezonu do końca, to dla większości klubów może być to powód złożenia wniosków o ogłoszenie upadłości. Nie możemy tego mówić w takim kontekście, tylko w kontekście szerszym, jak z tym sobie poradzić – powiedział prezes Legii Warszawa.
– To kwestia współpracy z PZPN, z instytucjami publicznymi. Dzisiaj prezes PZPN Zbigniew Boniek jest takim premierem polskiej piłki. PZPN to związek z pokaźnym budżetem 300 milionów złotych. Jako „premier” polskiej piłki prezes Boniek będzie musiał podjąć trudne decyzje. Nie mówię, by coś rozdawać, ale są przepisy, kwestie licencyjne, kwestie kontraktów zawodniczych… – podkreślił Mioduski.
Prezes Boniek, który jest bardzo aktywnym użytkownikiem Twittera, odpowiedział prezesowi Legii niemal natychmiast.
– Straty można liczyć dopiero gdy będzie możliwość powrócić do rzeczywistości. Dzisiaj gdy nie wiemy nic, kiedy to się skończy, to tylko akademicka dyskusja – napisał Boniek.
Straty można liczyć dopiero gdy będzie możliwość powrócić do rzeczywistości. Dzisiaj gdy nie wiemy nic, kiedy to się skończy, to tylko akademicka dyskusja.
— Zbigniew Boniek (@BoniekZibi) March 15, 2020
Dariusz Mioduski, kontynuując wypowiedź, dodał:
– Spodziewam się też pierwszych wytycznych dotyczących kwestii licencji czy kontraktów zawodniczych. Wszyscy sobie przecież zdają sprawę z konsekwencji finansowych.
Puentując, psy szczekają, karawana jedzie dalej.
Grzegorz Sawicki