Arbiter skazany kiedyś prawomocnym wyrokiem za przyjmowanie łapówek w ustawionych meczach znowu sędziuje w ligowych rozgrywkach. Nazywa się HieronimTwardosz i reprezentuje Poznań – informuje Antoni Bugajski, dziennikarz „Przeglądu Sportowego”.
Hieronim Twardosz został skazany prawomocnym wyrokiem w 2014 roku na półtora roku więzienia w zawieszeniu na 3 lata, 7,2 tys. zł grzywny, sześcioletni zakaz działania w profesjonalnym sporcie oraz zwrot 1 tys. złotych przyjętej korzyści majątkowej.
O szczegółach sprawy Hieronima Twardosza możemy przeczytać na portalu „Blog Piłkarska Mafia”, na którym Dominik Panek zajmuje się tematem korupcji w polskim futbolu:
„Oskarżony arbiter odpowiadał za udział w ustawieniu trzech meczów, jako sędzia liniowy.
1. Arka Gdynia – Zagłębie Sosnowiec (II liga, 3 września 2004). Przyjął obietnicę wysokiej noty obserwatora PZPN (korzyść osobista) od przedstawicieli Arki Gdynia.
2. Górnik Polkowice – Świt Nowy Dwór Mazowiecki (II liga, 26 września 2004). Przyjął 500 zł łapówki od przedstawicieli Górnika Polkowice oraz obietnicę korzyści osobistej (wysoka nota od obserwatora PZPN)
3. Piast Gliwice – Świt Nowy Dwór Mazowiecki (II liga, 23 października 2004). Przyjął od przedstawiciela Piasta Gliwice 500 zł łapówki oraz obietnicę korzyści osobistej (wysoka nota obserwatora PZPN).„
Adam Bugajski w swoim felietonie dotyczącym sędziego Twardosza twierdzi, że wielu sędziów skazanych prawomocnymi wyrokami za korupcję, mogło „pochować się w niższych ligach”.
– Inna sprawa, że istnieje duże podejrzenie, że sędziów powracających do starego zajęcia z wyrokiem skazującym już teraz jest więcej. Mogli pochować się gdzieś po niższych klasach
i trudno ich namierzyć, jeśli alarmu nie wszczynają działacze. Twardosz nie miał tyle szczęścia – został wreszcie dostrzeżony, może przez swoje charakterystyczne imię, i skojarzony z ponurymi czasami piłkarskiej afery korupcyjnej – pisze Bugajski.
– Paweł Wojtala, prezes Wielkopolskiego Związku Piłki Nożnej, potwierdza, że ma takiego arbitra „na stanie”. Sędziuje już od sierpnia 2019 roku, głównie na linii, czyli tak jak w korupcyjnych czasach, gdy był liniowym asystentem na zapleczu ekstraklasy. Od powrotu przez półtora sezonu zaliczył 77 meczów w niższych klasach, w tym cztery na poziomie III ligi – dodaje dziennikarz PS.
Bugajski zaznacza również, że od strony formalno-prawnej wszystko jest w porządku, ponieważ wyrok skazujący Twardosza uległ zatarciu. Mógł on więc ubiegać się o powrót do sędziowania, gdyż w świetle prawa ma obecnie status niekaranego.
Działacze bezradnie rozkładają ręce – nie mogą mu zabronić, skoro sam tego chce, zaliczył wszystkie testy i już nie ciąży na nim żaden zakaz.
– Nie można było mu tego zabronić, bo na jakiej podstawie. Spełniał wszystkie wymogi, zaliczył wszystkie testy, przedstawił dokumenty, z których wynika, że tamte sprawy już go nie obciążają – tłumaczy Paweł Wojtala, cytowany przez „Przegląd Sportowy”.
Czy podobne przypadki „nie przeszkadzają” władzom PZPN? Sprawa Twardosza jasno pokazuje, że chyba nie. Sędziowie, którzy „umoczyli tyłek” mogą znów pełnić rolę „sprawiedliwych”. Podobnie zresztą jak „tłumy ekspertów” w studiach telewizyjnych, którzy również skazani za udział w ustawianiu meczów, wygodnie usadowieni przed kamerami mówią nam o futbolu, często pełniąc rolę autorytetów moralnych. Ok, trzeba dawać ludziom drugą szansę, wielu z nas ją otrzymało w swoim życiu, ale śmiem twierdzić, że szczególnie w przypadku arbitrów prawomocnie skazanych za korupcję, powinien zostać zastosowany dożywotni zakaz powrotu do uprawiania tego zawodu. Jest to moje subiektywne zdanie. Podobne ma zresztą Antoni Bugajski.
– W sprawie Twardosza w Poznaniu interweniował nawet rzecznik dyscyplinarny PZPN i wygląda na to, że po zapoznaniu się z dokumentami też ma związane ręce, bo od strony
prawnych procedur sprawa jest nie do podważenia. Dlatego wraca kwestia sankcji zapisanych przez piłkarską federację w regulaminie dyscyplinarnym – wystarczyło uchwalić paragraf stanowiący, że arbitrzy skazani prawomocnymi wyrokami za przestępstwa związane z korupcją w sporcie objęci są dożywotnim zakazem powrotu do sędziowania. Skoro taki zapis w PZPN do tej pory nie powstał, można wnioskować, że tacy sędziowie jak Twardosz ludziom kierującym polską piłką zupełnie nie przeszkadzają. I kto wie, czy to nie jest najbardziej wstrząsające – podsumowuje dziennikarz „Przeglądu Sportowego”.
Źródło: własne, Przegląd Sportowy, Blog Piłkarska Mafia
Foto: wadowice24.pl
Czytaj też:
- Kolejny były gracz Wisły Kraków dołączy do Wieczystej
- Kowalczyk „ma bekę” ze Szczęsnego i jego „kościoła”
- Losowanie Euro 2025 kobiet. Podział na koszyki
- Szalona radość Ewy Pajor po historycznym awansie (WIDEO)
- Tak Michał Probierz podsumował rok w wykonaniu reprezentacji Polski. Te same frazesy co zawsze