Były reprezentant Polski żyje na skraju ubóstwa. Stracił wszystko

Grał w reprezentacji Polski, w klubach Ekstraklasy czy w wielkim wówczas Fenerbahce Stambuł. Teraz Piotr Soczyński żyje z niewielkiego zasiłku, który przyznano mu z powodu ogromnych kłopotów ze zdrowiem.

31 meczów w reprezentacji kraju, testy w Coventry City i Arsenalu. Ostatecznie w Anglii nie zagrał z powodów proceduralnych i braku pozwolenia na pracę. Występy w Fenerbahce Stambuł, Łódzkim Klubie Sportowym czy Olimpii Poznań.

– Nie pękałem. Nigdy nie odstawiałem nogi. Lubiłem walkę. Kiedy skakałem do główki, to w ruch szły ręce. Im rywal był większy, tym lepiej – wspomina Piotr Soczyński, który w latach 1989-1992 rozegrał w reprezentacji Polski 31 spotkań.

A obecnie? Życie w biedzie po odejściu małżonki, utracie majątku i zdrowia. Dziś 56-letni Piotr Soczyński w niczym nie przypomina człowieka, przed którym drżeli najlepsi napastnicy polskiej czy tureckiej ligi.

– Bolała mnie głowa. Czułem się słaby. W końcu poszedłem do lekarza. Dostałem skierowanie na badania, po których usłyszałem wyrok. Okazało się, że mam dwa tętniaki na sercu i w jego okolicach. Lekarz powiedział, że muszę bardzo uważać, bo noszę w sobie bombę. Gdy mi skoczy ciśnienie, tętniaki mogą pęknąć. Zakazano mi gwałtownych ruchów. Nie mogłem nic dźwigać. Medyk ostrzegł, że nawet pilot do telewizora jest dla mnie za ciężki – opowiadał w rozmowie z „Faktem”.

– Bałem się. Zaplanowana na drugą połowę 2020 r. operacja przez COVID-19 została odłożona. Doszło do niej dopiero w listopadzie 2022 r. w Poznaniu. Tego dnia był pogrzeb mojego druha z ŁKS-u Igora Sypniewskiego. Nieraz razem „posiedzieliśmy”… A teraz chowali go, kiedy mnie kroili… Operacja trwała dwanaście godzin. Czuję się źle. Ani nic dźwignąć, ani wypić piwka. Przez pół roku muszę chodzić w gorsetowej kamizelce. Żeby zrosły się rany. Rozcięcie przez całą pierś i drugie takie samo w pachwinie – mówi były piłkarz.

Nie ukrywa, że żyje w biedzie. Ma małe mieszkanko w Łodzi, które dzieli z 80-letnią mamą. Dostaje 1350 zł zasiłku rehabilitacyjnego. Kiedy w 1991 r. Soczyński przechodził z Olimpii Poznań do tureckiego Fenerbahce Stambuł to za sam podpis na umowie dostał 200 tys. dol. W tamtych czasach – fortunę.

Soczyński miał restaurację, która przynosiła ogromne dochody. Jednak, jak twierdzi, oszukał go wspólnik.

– Nazywała się „Gospoda Młyńskie Koło”. Tańczył u mnie Teatr Balszoj, a Adam Hanuszkiewicz wystawił „Wesele” Wyspiańskiego – wspomina.

Stracił 4-5 mln złotych. Wszystko, co zarobił podczas piłkarskiej kariery. Zaczął pić. Po sławie i pieniądzach pozostały tylko wspomnienia…

– Na sobie przekonałem się o prawdziwości starej ludowej mądrości, że człowiek całe życie się uczy, a głupi umiera – mówi Soczyński.

Źródło: Fakt

Miejsce na twoją reklamę

Chcesz zareklamować się na portalu z ogromną ilością wyświetleń? Bardzo dobrze trafiłeś!!! To jest miejsce gdzie w dobry sposób pokażesz swoją firmę.

Możliwość komentowania została wyłączona.

Miejsce na twoją reklamę

Chcesz zareklamować się na portalu z ogromną ilością wyświetleń? Bardzo dobrze trafiłeś!!! To jest miejsce gdzie w dobry sposób pokażesz swoją firmę.