Dariusz Dziekanowski: Piłkarze Legii wyglądali w Radomiu, jakby każdy z nich dźwigał plecak wypchany kamieniami

Dariusz Dziekanowski na łamach „Przeglądu Sportowego” skomentował ostatnie występy warszawskiej Legii.

Mistrzowie Polski ulegli w miniony weekend 1:3 zespołowi Radomiaka. Warszawska Legia wystąpiła w mocno rezerwowym składzie. Czesław Michniewicz oszczędza podstawowych graczy przed rywalizacją w III rundzie eliminacji Ligi Mistrzów, w której przeciwnikiem jego podopiecznych będzie Dinamo Zagrzeb.

Dariusz Dziekanowski, były reprezentant Polski w swoim felietonie zamieszczonym w „Przeglądzie Sportowym” twierdzi, że w grze Legii Warszawa występują elementy… masochizmu.

Jest pewna konsekwencja w grze mistrzów Polski, czyli Legii. Poza jednym występem pucharowym (pierwszym przeciwko Bodö/Glimt) zespół Czesława Michniewicza gra na ręcznym hamulcu. Szkoleniowiec konsekwentnie dba o to, żeby zespół nie wystąpił w dwóch meczach z rzędu w takim samym składzie. Żeby jego zawodnicy przypadkiem się nie przemęczyli już w sierpniu. Niestety te rotacje ani specjalnie nie pomagają utrzymać zawodnikom świeżości, ani też nie można powiedzieć, że w zespole zaczynają funkcjonować jakieś automatyzmy, że piłkarze rozumieją się na boisku – pisze Dziekanowski.

Tak, pamiętam, że kilka dni temu legioniści zapewnili sobie awans przynajmniej do fazy grupowej Ligi Konferencji, ale dla mnie pokonanie Flory Tallin było absolutnym minimum. Bez wątpienia po meczu z Radomiakiem w drużynie panuje frustracja. Piłkarze mistrzów Polski wyglądali w Radomiu, jakby każdy z nich dźwigał plecak wypchany kamieniami. Po raz kolejny albo nie mieli ochoty biegać i walczyć, albo nie mieli na to siły. A czerwonych kartek nie można usprawiedliwiać zbyt dużą ambicją czy ostrą grą rywali – to był tylko i wyłącznie wynik bezradności i frustracji – podkreśla były piłkarz Legii.

Dobra wiadomość przed meczem trzeciej rundy eliminacji Ligi Mistrzów z Dinamem Zagrzeb jest taka, że Legii trudniej będzie zagrać gorzej niż z Radomiakiem. Plusem może być także to, że po takich wpadkach pojawia się zazwyczaj sportowa złość i pozytywna reakcja w kolejnym spotkaniu. Jest w tym jakiś element masochizmu: najpierw musi być beznadziejnie, żeby było lepiej i można było odbić się od dna – kończy wątek Legii Warszawa Dziekanowski.

***

Źródło: Przegląd Sportowy

***

Czytaj też:

Miejsce na twoją reklamę

Chcesz zareklamować się na portalu z ogromną ilością wyświetleń? Bardzo dobrze trafiłeś!!! To jest miejsce gdzie w dobry sposób pokażesz swoją firmę.

Możliwość komentowania została wyłączona.

Miejsce na twoją reklamę

Chcesz zareklamować się na portalu z ogromną ilością wyświetleń? Bardzo dobrze trafiłeś!!! To jest miejsce gdzie w dobry sposób pokażesz swoją firmę.