Galaktyczne 5-na-5

Startujemy z kolejnym odcinkiem. Ze względu na przerwę reprezentacyjną, tematy wybraliśmy z kategorii „Różne, lekkopółśmieszne”. Udział wzięli: Leszek Urban redaktor pilkarskiswiat.com, Mateusz Połuszańczyk publikujący m.in na meczyki.pl, Dariusz Sadziak wieloletni kibic Cracovii i moja osoba, Grzegorz Sawicki.

Kto jest najwybitniejszym piłkarzem w historii polskiego futbolu?

Leszek Urban: W historii polskiej piłki były nazwiska, które z czystym sumieniem możemy nazwać wybitnymi. Oczywiście każde pokolenie miało swojego idola. Był Gerard Cieślik, byli Kazimierz Deyna, Jan Tomaszewski, Grzegorz Lato czy Włodzimierz Lubanski. Następnie Zbigniew Boniek, Włodek Smolarek. Starsi kibice mieli swoich ulubieńców, a dzisiejsze pokolenie ma swoich. Na czele plasuje Robert Lewandowski. Jak ocenić wybitnego zawodnika na przestrzeni lat? To trudne. Piłka nożna tak bardzo się zmieniała, że ciężko jednoznacznie wskazać jedno nazwisko. Ja zawsze klasyfikowalem sobie zawodników w okresie, co 10 lat. Wtedy daje to jakiś wymierny obraz i można z czystym sumieniem ocenić. Podsumowując – nie wskażę jednego piłkarza. Cieszę się, że każde pokolenie miało się z kim identyfikować.

Mateusz Połuszańczyk: Kazimierz Deyna. Pewnie wiele osób potępi mnie za ten wybór, bo był Boniek, był Lewandowski. Natomiast ani jeden, ani drugi, nie opanowali sztuki wiązania krawatów za pomocą stóp. Fenomenalny piłkarz. Ten wybitny zawodnik miał oczy dookoła głowy. Kiedy trzeba, kreował przestrzenie kolegom z drużyny. Gdy rywale zostawiali mu odrobinę więcej miejsca na boisku, uderzał i to skutecznie. Wiem, że redaktor Sadziak nie podzieli mojego optymizmu, ale ze zrozumiałych względów. Darek jest przecież „Czerwonym Diabłem”. Szacunek należy się Deynie, respekt Darkowi.

Dariusz Sadziak: Mój wybór jest prosty, Zbigniew Boniek. Oczywiście w historii polskiego futbolu było wielu wybitnych piłkarzy, jak chociażby kilku z „Orłów Górskiego”, jednak za Bońkiem przemawiają trofea. Pomimo, że futbol jest przede wszystkim dla kibiców, to jednak o coś się tam gra i liczą się sukcesy. Oprócz krajowego mistrzostwa zdobytego z Widzewem ( dwa razy) i później z Juventusem, należy wymienić Puchar Europy, Superpuchar Europy, Puchar Zdobywców Pucharów oraz 3 miejsce w plebiscycie „Złotej Piłki” w 1982 r. Prestiżowym wyróżnieniem był również dwukrotny występ w drużynie „Reszty Świata” przeciwko Argentynie i Francji. Zdaję sobie sprawę, że Zibi ma tyle samo zwolenników co przeciwników, ale liczby mówią same za siebie.

Grzegorz Sawicki: Pytanie, na które nikt jeszcze nie znalazł odpowiedzi i każdy wybiera subiektywnie, gdyż inaczej się nie da. Ja powiem krótko, jeżeli już, to ktoś z trójki Boniek, Deyna, Lewandowski. Pisanie filozoficznych dysput na temat umiejętności piłkarskich wspomnianych panów, zostawiam tym od „Prawd Futbolu we wszelakiej postaci”.

 

Nabzdryngolony Janusz Wójcik czy trzeźwy Franciszek Smuda?

Leszek Urban: Zarówno Janusz Wójcik jak i Franciszek Smuda dawali przez lata kolorytu polskiej piłce. Zawsze fajnie się patrzylo jak obaj stoją przy ławkach rezerwowych i dyrygują swoimi zespołami. Ś.P. Janusz Wójcik i Franz Smuda niejednokrotnie „popisywali” się zlotoustymi wypowiedziami. To na zawsze każdemu kibicowi zostanie w pamięci. Warsztatu trenerskiego nie będę oceniał. Każdy wie czym obaj byli selekcjonerzy się wsławili. Pracowali w różnych epokach polskiego futbolu, dlatego trudno o takie porównania. Dziś się tego nie dowiemy, ale jestem bardzo ciekaw jak wyglądałby taki duet przy ławce rezerwowych.

Mateusz Połuszańczyk: Oczywiście, że Janusz Wójcik. Wy „Wójta” się nie bójta! Facet wstrząsnął szatnią niejednego zespołu i kiedy było trzeba, pochwalił. Gdy nie szło, umiejętnie i z gracją sprzedawał blachę temu albo tamtemu. Wybuch afery korupcyjnej w Polsce. Kto jest pociągnięty do odpowiedzialności karnej? Wójcik i Wdowczyk. Fryzjera pominę, bo ładnie mnie strzyże. Tylko powiedzmy sobie otwarcie: „Wujo” miał koneksje, ale to nie on stał za machlojkami. Osobom, które brały udział w incydencie, nigdy nie przedstawiono zarzutów. Oni nadal łażą po naszym kraju, piastując najważniejsze funkcje w państwie polskim. Nikt im niczego nie udowodni, ale z nieoficjalnych źródeł napływają do mnie informacje typu: kto, z kim, i za ile. Smuda to Smuda: „Zobaczymy, jak to będzie wyglądało przeciwko Związkowi Radzieckiemu”, „Lewandowski to drewno. W życiu większego drewna nie widziałem”, „Wy macie tą tę swoją weszło”. Jewro 2012 i wszystko jasne. Abstrahując od słów „Franza”, kto zdobył srebrny medal na Igrzyskach Olimpijskich w Barcelonie? Puentując: „Kiełbachy do góry i golimy frajerów!”.

Dariusz Sadziak: Na to pytanie nie da się jednoznacznie odpowiedzieć, ponieważ każdy z tych szkoleniowców w znacznym stopniu zapisał się w historii polskiej piłki. Z pewnością poza sportowymi sukcesami dla większości kibiców dali się zapamiętać jako bardzo barwne i niejednokrotnie kontrowersyjne postacie. Janusz Wójcik – „kasa misiu kasa” i „prezesie, tutaj nie ma co trenować, trzeba dzwonić”. Franciszek Smuda jako trener Górnika Łęczna – „w tym sezonie walczymy o spadek” i spadli, także braku konsekwencji w swoich wypowiedziach Smudzie nie można zarzucić.

Grzegorz Sawicki: Janusz Wójcik. Mam do niego wielki sentyment jeszcze z czasów, gdy był szkoleniowcem Jagiellonii Białystok. Miałem przyjemność oglądać wtedy popisy „Jagi” z trybun. Historie o „Wójcie” krążą po mieście do dziś. Wójcik był kozakiem jakich mało, z pewnością konfabulantem też w pewnym stopniu, ale jedną cechę miał niesamowitą – potrafił trzymać za ryj piłkarzy. Szkoda, że obecnie nie mamy w polskiej piłce ligowej takich postaci. Przydałoby się kopnąć w dupę tych wyżelowanych pizdusiów. A co do Smudy, to określam go podobnie jak Artur Boruc – Dyzmą polskiego futbolu.

 

Jesteś selekcjonerem. Kogo bierzesz na Euro?

Leszek Urban: Na Euro zabrałbym tylko i wyłącznie najlepszych i będących w najlepszej formie zawodników. Jerzy Brzęczek ma ten komfort, że do turnieju pozostało jeszcze pół roku i wszystko przed nim. Tym okresem może w pewien sposób zapracować sobie na zaufanie kibiców. Wydaje się, że jest grupa około 18-20 zawodników, którzy z pewnością znajdą się w kadrze. Walka trwa o kilka miejsc tak naprawdę. Ja osobiście bardzo bym chciał, żeby nasza Ekstraklasa miała na tym turnieju swojego przedstawiciela. Przeżyłem już kilka turniejów reprezentacji Polski i za każdym razem był popełniany błąd. Chcę wierzyć, że wnioski będą wreszcie wyciągnięte.

Mateusz Połuszańczyk: Sawickiego, Sadziaka oraz Urbana. Od Was, panowie, bym skład ustalał. A tak zupełnie serio: Krychowiak, Lewandowski, Szczęsny. Reszta musi mnie przekonać, że pasują do koncepcji Brzęczka, jeśli posiada jakąkolwiek. Natomiast nie biorę na Euro sam siebie. Bo nie lubię przyjmować orderów, a zobaczycie, że Polska zgarnie brązowy medal czempionatu na Starym Kontynencie. Nie pompuję balonika, aczkolwiek – z drugiej strony – nie ma jak pompa!

Dariusz Sadziak: Zdając sobie sprawę z potencjału polskiej reprezentacji i wątpliwej perspektywy jakiegokolwiek sukcesu na turniej Euro 2020 zabieram Zdzisława Kręcinę. Nikt nie potrafi tak brylować na salonach europejskich jak nasz umiłowany, wieloletni sekretarz generalny PZPN.

Grzegorz Sawicki: Z piłkarzy zabieram Roberta Lewandowskiego, gdyż bez niego to możemy jechać, ale nawycieczkę krajoznawczą dookoła Pacanowa. Z działaczy biorę Grzegorza Lato, dlatego, że dochodzą słuchy o biegu na „setkę”, który zostanie rozegrany podczas inauguracji Euro 2020. A jak wiadomo pan Lato ten dystans leci w trzy sekundy…i to z rubasznych śmiechem, że zacytuję: He, he, he.

 

Kadencja Zbigniewa Bońka powoli dobiega końca. Jaki był jej największy plus i jaki minus?

Leszek Urban: Zbigniew Boniek miał być nowym otwarciem dla PZPN. Po kadencji Grzegorza Lato do związku miał wkroczyć porządek i ład. Znajomości w świecie i kariera piłkarska, która robiła wrażenie. Ale bańka prysła. Niby Zbigniew Boniek uregulował kwestię z finałem PP i meczem o Superpuchar. Tego brakowało. Ale swoim zachowaniem i często buńczucznym podejściem do wielu spraw skutecznie akurat mnie do siebie zniechęcił. Szczerze czekam na to, aż dojdzie do zmiany na stanowisku prezesa PZPN. Chciałbym tylko, żeby nie była to zmiana bez zmiany. Bo zostanie wybrany ktoś z „podwórka” prezesa. Zobaczymy.

Mateusz Połuszańczyk: „Bello di notte” obejmował stanowisko szefa polskiego futbolu tuż przed meczem towarzyskim przeciwko Urugwajowi i już musiał naprawiać to, co spierdolił Lato. Mianowicie: chciano wybudować nową siedzibę PZPN w szczerym polu. Boniek anulował tę umowę. Później postawił na Adama Nawałkę w roli selekcjonera, czym pokazał, że ma łeb na karku, bo trafił w dychę. Zatrudnienie Jerzego Brzęczka to – przepraszam za wyrażenie – cyrk. Jasne, że szkoleniowca bronią rezultaty i awans do ME, ale ten facet nie jest, siedząc na ciepłej posadce, kimś kto powinien dyrygować potencjałem kadry. Tutaj minus dla „Zibiego”.

Dariusz Sadziak: Pomimo tego, że redaktor Sawicki przedstawił mnie w pierwszym odcinku jako naczelnego krytyka portali futbolowych, to trudno mi jest się doszukać jakiegoś wyraźnego minusa dobiegającej końca kadencji Zbigniewa Bońka jako prezesa PZPN, a więc, ku zdziwieniu niektórych krytyki, dzisiaj nie będzie. Skoro tak, to może przejdźmy do rzeczy bardziej przyjemnych i za największy plus tej kadencji Zbigniewa Bońka uważam niewątpliwie poprawę wizerunku związku i odzyskanie zaufania kibiców. Pamiętamy doskonale atmosferę w polskiej piłce za czasów Grzegorza Laty i przy każdej okazji skandowanie przez kibiców znanego sloganu „jebać PZPN”. Do tego największego plusa moim zdaniem mogę jeszcze dołożyć trafny wybór selekcjonera Adama Nawałki, pod którego wodzą nasza reprezentacja zrobiła historyczny wynik i dotarła do ćwierćfinału Euro 2016 oraz awansowała na 7 miejsce w rankingu FIFA.

Grzegorz Sawicki: Minusem według mnie jest wciskanie kitu o polskiej myśli szkoleniowej i szkoleniu młodzieży. W tych kwestiach zadufanie i buńczuczność pana Prezesa weszło na tzw. top level. Plusy? Z pewnością są…o czym wspominali moi koledzy. Nie ma więc sensu się powtarzać. Kadencję miłościwie panującego Zibiego podzieliłbym na dwie części: „Wczesny Boniek” i ” Boniek wie najlepiej”. Niestety ta druga niezbyt przypadła mi do gustu i idąc za przykładem jednego z redaktorów wystawię ocenę prezesowi, a co? Trzy plus.

 

Czy widzielibyście Mateusza Borka na sitku w TVP, czy to zła decyzja?

Leszek Urban: Każda zmiana to pewne ryzyko, ale i szansa na rozwój i wdrożenie nowych pomysłów. Wszystko co trwa zbyt długo w końcu się nudzi i być może warto pokusić się, o taki „eksperyment”. Ja osobiście mam tylko nadzieję, że jeśli doszłoby do takiej zmiany, to razem z Mateuszem Borkiem nie powędruje Roman Kołtoń.. Bo to odebrałoby powagę TVP Sport.

Mateusz Połuszańczyk: Oczywiście, że tak. To byłby strzał w dziesiątkę Telewizji Publicznej, ale sądzę, że strzał w stopę mojego sportowego imiennika. Popularny „Boras” dobrze czuje się, komentując mecze w Polsacie Sport. On sam niczego nie wyklucza, natomiast myślę, że zostanie w stacji, z którą wiąże go kontrakt. Mateusz Borek to jedyny amerykański – rodem z ESPN – dziennikarz. Profesjonalizm, klasa, styl. Właściwie jego sprawozdania są mega merytoryczne, lecz poza tym potrafi żartować, umiejętnie używa sarkazmu i ironii. Zero sodówki we łbie. Brawo! Heto mnie nrawitsja!

Dariusz Sadziak: Odpowiadając na to pytanie wierzę, że Mateusz Borek jest ponad podziałami politycznymi w naszym kraju. Wiadomo, że obecna TVP jest w rękach partii rządzącej, ale kiedyś to się skończy, a Borek będzie tam dalej, jeżeli zdecyduje się na taki ruch. Uważam, że byłaby to fantastyczna wymiana pokoleń, ponieważ  Mateusz Borek zastąpiłby legendę polskiego dziennikarstwa, czyli Darka Szpakowskiego. Jeżeli chodzi o rozwój jego kariery dziennikarskiej myślę, że to dobra decyzja. Ta decyzja będzie również dobra dla kibiców, ponieważ jak dla mnie komentowanie meczy przez Jacka Laskowskiego, Tomasza Jasinę lub Jacka Jońcę, przyprawia o ból zębów.

Grzegorz Sawicki: Nie, nie, nie. Panie Mateuszu niech pan nie idzie tą drogą, że zacytuję byłego prezydenta. TVP Sport ma się do Polsatu Sport jak Panda na gaz do Ferrari. Przy przejściu Mateusza Borka to telewizji publicznej, tylko jedna strona na tym zyska i nie będzie to komentator. No chyba, że nasz bohater jest już znudzony i chce zmienić barwy klubowe, ale dlaczego do outsidera?

 

Grzegorz Sawicki

 

Miejsce na twoją reklamę

Chcesz zareklamować się na portalu z ogromną ilością wyświetleń? Bardzo dobrze trafiłeś!!! To jest miejsce gdzie w dobry sposób pokażesz swoją firmę.

Możliwość komentowania została wyłączona.

Miejsce na twoją reklamę

Chcesz zareklamować się na portalu z ogromną ilością wyświetleń? Bardzo dobrze trafiłeś!!! To jest miejsce gdzie w dobry sposób pokażesz swoją firmę.