Jakub Olkowicz: Praktyka ostatnich miesięcy nie daje nam powodów, by sądzić, że drużyna piłkarska to ogromne zagrożenie epidemiczne

Jakub Olkowicz, dziennikarz portalu „Weszło” w swoim cyklicznym felietonie „Jak co środę”, skomentował przedłużenie okresu obostrzeń, a co za tym idzie, również zawieszenia rozgrywek sportu amatorskiego i dziecięcego.

W całej gamie obostrzeń, które rozumiem, albo przynajmniej staram się zrozumieć, ten segment działań rządów nie tylko w Polsce pozostaje dla mnie totalnie niezrozumiały. To jak oddanie walkowera bez jakiejkolwiek próby podjęcia walki. Jak poddanie się bez wystrzału, w dodatku w sytuacji, w której chyba mamy pewną przewagę nad przeciwnikiem – pisze Olkowicz.

Jestem w stanie zrozumieć zamknięcia niektórych branż, a jak nie jestem w stanie – to sobie oglądam świeże zdjęcia z cmentarzy, albo ze swojego telefonu, z okresu szpitalnej rozłąki. Czasem rozumiem trochę więcej (bo widzę czarno na białym wyniki badań na dużych próbach), czasem trochę mniej (bo muszę ufać wycinkowym artykułom z „Nature”) – dodaje dziennikarz.

Ale tego zakazu uprawiania sportu na świeżym powietrzu – nijak nie jestem w stanie ogarnąć, zwłaszcza w kontekście coraz większej liczby dostępnych badań. W teorii wystarczy już sam rzut oka na piłkę nożną, która przecież normalnie hula, nawet w Polsce – i to nawet w IV lidze, gdzie naprawdę trudno o regularne testowanie zawodników i zachowanie pełnego reżimu sanitarnego. Spojrzałem sobie na IV ligę łódzką, gdzie odbyły się już cztery kolejki w 2021 roku. Od początku tegorocznego grania w Polsce szaleje już ta bardziej zaraźliwa, brytyjska odmiana koronawirusa. A mimo to – w trakcie tych czterech kolejek ani jeden mecz nie został przełożony – podkreśla Jakub Olkowicz.

Praktyka ostatnich miesięcy nie daje nam powodów, by sądzić, że drużyna piłkarska to ogromne zagrożenie epidemiczne. Ani ta ekstraklasowa (żyjąca w bańce, ale każdy wie, jak szczelna to bańka), ani ta IV-ligowa, gdzie żadnych obostrzeń wobec zawodników nie ma, podobnie jak masowego i regularnego testowania. Od drugiej strony – widać to też na wykresach Ministerstwa Zdrowia, gdzie decyzje obejmujące sport juniorski i amatorski w żaden sposób nie wpływają na licznik zakażeń – zaznacza.

Widzę to tak: gra toczy się o coś więcej, niż tylko powstrzymanie pandemii – bo w stawkę trzeba też wliczyć zdrowie fizyczne, ale i psychiczne setek dzieciaków i amatorów. Nie chcę uciekać w populizmy, że po miesiącu bez treningów zespół Centralnej Ligi Juniorów zamieni się w grupkę cukrzyków walczących jednocześnie z otyłością. Ale sami siebie wpuszczamy na minę. W dodatku robimy to bez wahania, bez próby zastosowania jakichś pół-środków. A mamy do dyspozycji cały szereg pół-środków, dała przykład Ekstraklasa, dali przykład IV-ligowcy – czytamy.

Jeśli waga pokaże nam, że lepiej pozamykać wszystko w pizdu – okej. Niech ktoś tylko wyjdzie to wytłumaczyć za pomocą badań, przykładów, argumentów. Boję się jednak, że takiej osoby nie znajdziemy. Bo nie ma żadnej wagi, ani śledzenia najświeższych badań, jest tylko panika. Niestety – panika skądinąd uzasadniona sytuacją w szpitalach i na cmentarzach. A nic tak nie sprzyja nerwowym, nieprzemyślanym ruchom, jak panika – podsumowuje Jakub Olkowicz.

Źródło: weszlo.com

***

Czytaj też:

Miejsce na twoją reklamę

Chcesz zareklamować się na portalu z ogromną ilością wyświetleń? Bardzo dobrze trafiłeś!!! To jest miejsce gdzie w dobry sposób pokażesz swoją firmę.

Możliwość komentowania została wyłączona.

Miejsce na twoją reklamę

Chcesz zareklamować się na portalu z ogromną ilością wyświetleń? Bardzo dobrze trafiłeś!!! To jest miejsce gdzie w dobry sposób pokażesz swoją firmę.