Josue przerwał milczenie w sprawie zajść w Alkmaar. „Prowadzili mnie jak mordercę”

Josue przerwał milczenie w sprawie wydarzeń w Holandii, do których doszło po meczu Legii z AZ Alkmaar. Kapitan Legii Warszawa trafił do aresztu. Portugalczyk podkreśla, że za całe zamieszanie nie jest odpowiedzialny nikt z polskiego klubu.

Holendrzy usilnie starają się przerzucić winę na stronę Legii. Klub z Warszawy odpowiada jednak bardzo stanowczo. W środę pojawiło się nagranie przedstawiające atak na Dariusza Mioduskiego, co może stanowić materiał dowodowy w sprawie. LINK TUTAJ

Teraz zaś do tych dramatycznych wydarzeń wrócił Josue, który przerwał milczenie i w rozmowie z portalem „WP Sportowe Fakty” opowiedział o zajściu po spotkaniu w Lidze Konferencji. 

– Przy bramie było wtedy tylko dwóch ochroniarzy. Mężczyzna i kobieta. Wyjście, którym wychodziliśmy, było blisko autobusu. Dosłownie dwa kroki. (…) Wtedy ochroniarz powiedział do mnie: – Brama jest zamknięta, tak nakazała policja. (…) Trener pyta, dlaczego nie możemy wyjść. Ochroniarz mówi: – A ile mi zapłacisz, żebyście wyszli? I zaczyna się śmiać. Trener się zdziwił i powiedział: – Uu, jakie to śmieszne. Wtedy ochroniarz odpowiada, że żartuje i powtarza: – Brama zamknięta, rozkaz policji. W tamtym momencie nadeszli Jacek Zieliński, kierowca i Sebastian, nasz kitman. Z tymi walizkami ze sprzętem. Kierowca otwiera bramę i nic się nie dzieje. (…) Chwilę potem Sebastian wraca po resztę sprzętu. Ale przy bramie było już 4-5 ochroniarzy – opowiedział.

Sytuacja diametralnie zmieniła się wraz z pojawieniem się dodatkowych sił holenderskich służb. Kitman „Wojskowych” nie był przepuszczany do autokaru, co spotkało się z reakcją ze strony pozostałych przedstawicieli klubu.

– Sebastian chciał wejść przez bramę, a ja byłem już w autokarze na swoim miejscu. Tylko nie chcieli mu otworzyć. Wyszedłem więc na zewnątrz i zapytałem, co się dzieje. Seba odpowiedział, że nie chcą go wpuścić. Chwilę potem otworzyli bramę i zaczęli wypychać Sebastiana na zewnątrz. Widząc, co się dzieje, piłkarze opuścili autokar, bo zaczęto atakować jednego z naszych (…) Zaczęli odpychać piłkarzy. Wtedy pojawił się taki mały ochroniarz i zaczął popychać naszego trenera. My już wtedy znowu byliśmy o krok od autobusu, ale widząc, co się dzieje z trenerem Kostą, wróciliśmy (…) No więc my znów weszliśmy do autokaru, ale wokoło było już pełno policji. I wtedy prezes Mioduski próbował wyjaśnić z nimi całą sytuację. Mówił, kim jest, podkreślał, że nie podoba mu się, jak jesteśmy traktowani. I kiedy wyciągnął telefon, aby nagrać, co się tam działo, oni wytrącili mu telefon i zaczęli popychać. Ja znów byłem już w autokarze, siedziałem na moim miejscu niedaleko dwóch polskich dziennikarzy.(…) Piłkarze nagrywali, co się działo, pozostali weszli do autobusu. Zajęło to kilka minut – dodał.

– Nagle do mnie, jako kapitana, dzwoni trener. On z przodu autobusu, ja z tyłu. Mówi mi, że policja ma wytypowanego podejrzanego, bo podobno jeden z ochroniarzy został poszkodowany. I tym podejrzanym jest Rasha Pankov. Zdziwiłem się. Trener mi powiedział wtedy, że policja domaga się, aby spędził noc na komisariacie. Ale nigdy nam nie powiedzieli, że w areszcie. (…) Trener rozmawia z policją, rozmawia z Rashą i ten mówi, że OK, że pojedzie z policją. Już wcześniej funkcjonariusze przekazali, że jeśli piłkarz nie wyjdzie, to wejdą do środka autobusu siłą. A to byłaby masakra. Nie twierdzę, że by nas pozabijali, ale byłoby „grubo”. No więc Rasha mówi – dobra, idę. Ale wtedy policjant mówi: Nie, nie, nie. Jest już dwóch podejrzanych. Ten drugi nosi czarne kolczyki. (…) Chodziło o mnie. Mówię trenerowi: – Dobra, jedziemy. Jako drużyna nie mogliśmy dopuścić do tego, żeby policja szturmowała autokar, bo to byłaby masakra. Wychodząc z autokaru powiedziałem do policjanta: – Idę z tobą. Ale to było za mało. Wykręcili mi ręce i prowadzili jak jakiegoś mordercę – podkreślił.

– Wylądowałem w małej celi. (…) To nie my atakowaliśmy i nikt z nas nie był stroną ofensywną. Przede mną było wiele osób na małej przestrzeni, a ja tam byłem najniższy. To jak miałem widzieć wszystko? Natomiast co do całej sytuacji – czegoś takiego jeszcze nie przeżyłem. Przecież w naszej sprawie interweniował nawet premier. Pokaż mi drugą taką sytuację, że dwóch profesjonalnych piłkarzy po meczu pod egidą UEFA ląduje w areszcie. Ja jako profesjonalny piłkarz nie oczekuję specjalnego traktowania. Chcę, żeby naszą drużynę traktowali normalnie. Tylko tyle i aż tyle – podsumował.

Źródło:  WP Sportowe Fakty

Foto: Biuro Prasowe Legii Warszawa

Miejsce na twoją reklamę

Chcesz zareklamować się na portalu z ogromną ilością wyświetleń? Bardzo dobrze trafiłeś!!! To jest miejsce gdzie w dobry sposób pokażesz swoją firmę.

Możliwość komentowania została wyłączona.

Miejsce na twoją reklamę

Chcesz zareklamować się na portalu z ogromną ilością wyświetleń? Bardzo dobrze trafiłeś!!! To jest miejsce gdzie w dobry sposób pokażesz swoją firmę.