Osobowości niższych lig. Kamil Jackiewicz, człowiek-orkiestra w klubie KS UM Krynki

Z założenia minicykl „Osobowości niższych lig” miał pojawiać się na łamach Galaktycznego, dwa , góra trzy razy w miesiącu. Jednak zainteresowanie ze strony kibiców-czytelników przerosło moje oczekiwania i dziś trzeci już odcinek w przeciągu kilku dni. Bohaterem publikacji jest Kamil Jackiewicz z KS UM Krynki.

Z Kamilem Jackiewiczem poznaliśmy się kilkanaście miesięcy temu, gdy zbierałem materiały do artykułu o KS UM Krynki w cyklu „Nie tylko Liga Mistrzów” na łamach futbol.pl. Nawiązaliśmy współpracę, publikacje o klubie z podlaskiej klasy okręgowej pojawiały się regularnie na łamach wspomnianego serwisu. Również po powstaniu strony Galaktyczny Futbol, klub z Krynek jest bardzo częstym gościem na łamach portalu. Dziś chcę przedstawić Kamila wielu nowym czytelnikom, którzy dołączyli w ostatnim czasie do Galaktycznej społeczności. Ci, którzy znają działacza z Krynek również z pewnością z zaciekawieniem przeczytają o jego pasji i „zajawce”. Zapraszam.

Na początek kilka słów o sobie.

Cześć. Nazywam się Kamil Jackiewicz i mam niespełna 29 lat. Pochodzę z Krynek niewielkiej, malowniczej miejscowości na Podlasiu położonej przy samej granicy z Białorusią. Od kilku lat mieszkam w Białymstoku. Tutaj właśnie ukończyłem szkołę średnią , a na stałe zamieszkałem już ze względu na rodzinę i pracę. W Krynkach jednak bywam systematycznie zarówno u rodziców jak i z powodu piłki nożnej , która jest głównym celem naszej rozmowy.

Jako dziecko już Cię ciągnęło do sportu i rywalizacji?

Za dzieciaka nie była ważna dyscyplina, ale to by jak najszybciej spotkać się z innymi dzieciakami na „boisku za bankiem” i tam spędzić czas. Z biegiem lat wypadło na piłkę nożną i ręczną. W szkole średniej piłka ręczna była tym w czym udało się nawet co nie co w województwie wygrać. Przez dobre wyniki szkoły pojawiła się nawet propozycja testów w jednej z drużyn 1 ligi, ale kontuzja złapana na treningu piłki nożnej na kilka tygodni przed testami zabrała cień nadziei. Została piłka nożna i to bardzo hobbystycznie.

Skąd u Ciebie tzw. organizacyjna żyłka?

Już od młodszych lat miałem w sobie jakiś „pazur“ do organizacji: A to zebranie kolegów na boisku po szkole, a to przewodniczący internatu , byłem też jednym z założycieli Fan Clubu Jagiellonii w Krynkach. Wychodzi więc chyba na to, że się z tym urodziłem. Dziś jednak mogę powiedzieć, że w niektórych sytuacjach może to być uciążliwe nawet dla mnie samego. Wszystko ma być tak jak planuję, a w życiu pewnych sytuacji nie można przewidzieć i to mnie denerwuje

Jesteś jeszcze czynnym zawodnikiem, czy już raczej odpuściłeś?

Właśnie taki czynnik, o którym wspomniałem wcześniej ma miejsce w sytuacji związanej z moją aktywnością boiskową. Plan był taki, by zupełnie nie zajmować się już graniem. Jednak sytuacja kadrowa na pozycji bramkarza powoduje, że muszę dalej trenować. Nie jest też tak, że nie chcę tego robić chodzi jedynie o fakt, że czasu brakuje z każdym dniem coraz bardziej.

Twój pomysł na „Krynki w social mediach” zrodził się spontanicznie czy wpłynęły na to jakieś inne czynniki?

Ten czas zabierają w dużej części social media , które na samym początku były czysto informacyjnym portalem na temat wyniku meczu, ewentualnie jakieś pojedyncze zdjęcia się pojawiały. Jak jest teraz każdy kto obserwuje to widzi. Same pomysły na prowadzenie to spontan połączony z obserwacją innych. Prawdę mówiąc jeśli chodzi o internet to często pomaga brat. Sporo ogarnia na facebookowym profilu. Dołączył do nas też trzeci kolega odpowiedzialny za zdjęcia. O tym, że warto to bardziej „rozhulać“ przekonałem się po pierwszych akcjach promocyjnych. Ludzie na początku sceptycznie podchodzili do działań, ale teraz widać duże zainteresowanie, a także rosnące zaufanie do grupy LZS Krynki.

Pomysły wpadają Ci do głowy spontanicznie czy to efekt głębszych przemyśleń?

 I to jest chyba największa abstrakcja mojego działania. Są dni gdy te pomysły przychodzą jak burza – znienacka i jeśli szybko nie zapiszę co przyszło do głowy, to odchodzi bezpowrotnie… Część z działań to praca kilku osób w uformowanej RADZIE DRUŻYNY złożonej z kilku zawodników oraz prezesa Mariusza Stefanowicza. W ostatnich tygodniach w związku z jubileuszem 65 lecia powstania LZS Krynki w naszym klubie jest burza mózgów i szukanie co można zrobić, by obchody były okazałe. Tutaj muszę też wspomnieć o osobie Karola Nosewicza, który podrzucił kilka dobrych pomysłów.

Nie spotkałeś się z tekstami typu: Odpuść, po co ci to potrzebne?

Dzięki temu, że efekty moich działań są widoczne oraz ze względu na fakt, że mam z kim i dla kogo to robić, różnego rodzaju rady, żeby sobie odpuścić i zostawić, nie docierają do mnie. Chociaż człowiek czasem chciałby rzucić to wszystko, ale takie myśli szybko uciekają z głowy.

Małżonka nie patrzy krzywo na Twoją działalność? Z pewnością rzadko bywasz w domu…

(Śmiech)…Z małżonką to bywa różnie. Ona wiele razy mówiła: Daj sobie spokój. Jednak po czasie zrozumiała, że walka z pasją sensu nie ma. Teraz sama pomaga mi w ogarnianiu części spraw. Wysyłki, zamówienia, sprawy „papierkowe” wychodzą jej lepiej niż mi. Jednak jeśli chodzi o moje podróże na mecze wyjazdowe szczególnie te dalekie, a głównie powroty z nich to pewnie zawsze będzie miała pretensje jak każda żona. Jest piosenka pani Alicji Majewskiej, w której padają słowa: Męska rzecz być daleko, a kobieca wiernie czekać, aż zrodzi się pod powieką inna łza – radości łza. Generalnie podsumowując całą „działalność związaną z piłką” to więcej jest wsparcia niż szukania problemów ze strony Pauli.

Opowiedz o swoich najbardziej „spektakularnych akcjach” promujących klub.

Spektakularnych, oczywiście w  cudzysłowiu, bo jest to jedynie coś wielkiego dla niewielkiej społeczności. Ludzi, którzy robią coś spektakularnego znają miliony, chociaż nie zawsze idzie to w parze z mądrymi działaniami. Wracając do tematu, mieliśmy swoje 5 minut w Canal Plus Sport w programie TURBOKOZAK, gdzie wysłałem film z drużynowym występem. Medialnie to jest chyba taki największy sukces. Jeśli chodzi o inne działania to działalność charytatywna chyba daje największą satysfakcję. Dla mnie jak i całej grupy nieformalnej, dużym sukcesem jest zorganizowanie Gali Piłkarskiej, bo na takim poziomie ligowym (klasa okręgowa) to sporadycznie widoczne wydarzenie. Nie wiem za bardzo co mogę więcej powiedzieć, bo po pierwsze ciężko jest się chwalić czymś, a po drugie to co dla mnie jest sukcesem dla innych może być normalnością. Najważniejsze, że w Krynkach jest drużyna piłkarska, bo jeszcze rok temu w okolicach marca były co do tego spore wątpliwości.

Na jakie przeszkody napotykasz w swojej pracy klubowej?

Przeszkód można szukać w różnych miejscach – tylko po co? Wolę nie szukać trudności, a je pokonywać. Nic mi nie da, że będę narzekał czy to prywatnie czy publicznie na kogoś lub coś, bo to później może się odbić czkawką. Na co mogę w tym o co zapytałeś zwrócić uwagę to duża nieświadomość ludzi w Krynkach tego ile pracy trzeba włożyć, by zespół funkcjonował. Dla wielu to nadal myśl, że to nic nie kosztuje. Na całe szczęście, chociaż poprzez zbiórkę na portalu zrzutka.pl, dało się zauważyć, że ten trend powoli przemija i Krynki zaczynają rozumieć jak wiele trzeba i ta świadomość przechodzi na większe grono osób. Denerwujące jest również to, że młodzież zamiast garnąć się do sportu, przychodzić na mecze, woli usiąść przed komputerem, ale to akurat znak czasu i z tym walczyć nie będę.

Zwątpienie w sens tego co robisz już przyszło, czy to jeszcze przed Tobą?

Był kryzys i to wielki spowodowany przez kilku zawodników i ich zachowanie. Na całe szczęście to już minęło. Prawdę mówiąc, tutaj osoby związane z klubem, jak panowie Mariusz i Karol, czy trener Jan Łotysz oraz kierownik Stanisław Tumiel i przede wszystkim żona, przez dobrych kilka dni tak mi truli głowę, aż namówili bym nie odpuszczał.

Jak wygląda klub z Krynek od środka?

To co się dzieje wewnątrz klubu, zostaje wewnątrz osób go tworzących. Jak w dobrym małżeństwie czasem bywają spory, ale wspólne dobro powoduje szybkie porozumienie. Rodzinna atmosfera bierze się z ludzi, którzy są z tym klubem od wielu lat. Nie patrząc na różnicę wieku, bez traktowania lepiej – gorzej. Mi jako osobie, która trzyma to w ryzach, czasem trudno zapanować nad emocjami i potrafię powiedzieć za dużo bądź za ostro. Moja granica na zasadzie piłkarz – kolega, a piłkarz – osoba, dla której stwarzam dobre warunki „pracy“ jest bardzo niewielka i czasem koledzy mogą mieć mnie dość, tak jak ja ich. Dojrzałe osoby rozumieją doskonale ile poświęcam i czego oczekuję. Te mniej dojrzałe z czasem to pojmą i docenią, a niedojrzali zrozumieją, gdy mnie zabraknie. Tutaj akurat posiłkuję się słowami prezesa.

KS UM Krynki to dla Ciebie…

KS UM Krynki dla mnie to nazwa porządkowa dla klubu, który kocham, a mianowicie LZS Krynki. Sytuacje prawne wymagają takiej, a nie innej nazwy. Ja sam od wielu lat utożsamiam się i tego nie zmienię, z klubem LZS Krynki. Być może już niebawem spełni się moje marzenie i osiągnięte zostanie porozumienie. Jednak na takie tematy za wcześnie.

Kamil Jackiewicz dziś to…

Już szczęśliwy tata i mąż. Wiele radości daje mi rodzina, a w ostatnim czasie szczególnie córka. Dużo się w życiu zmienia, ale dla dojrzałego faceta za jakiego się uważam, są to zmiany pozytywne. Mimo tego, że zdarza się w nocy nie spać, bo dziecko płacze, ale gdy się uśmiecha serce mięknie.

Kamil Jackiewicz za 5 lat będzie…

Za 5 lat to już facet po 30, może z klubem w wyższej lidze, a może już wcale niezwiązany z piłką. Trudno powiedzieć. Sam jestem ciekaw kiedy zwolnię. Najważniejsze, żeby przez te 5 lat, o których rozmawiamy zapewnić stabilizację rodzinie, chociaż na takim poziomie jak jest teraz.

Wróćmy do futbolu. Piłka nożna na niższych szczeblach jest traktowana po macoszemu przez centralne władze. To moja opinia, a Twoja?

Uważam dokładnie tak samo, chociaż już w ostatnich latach trochę odkopywana z podziemi. Związek piłkarski organizuje więcej konkursów, projektów przeznaczonych dla amatorów. Promowanie przez takie portale jak Twój,  może z biegiem czasu pomóc w podejmowaniu decyzji przez samorządy, by więcej inwestować w lokalny sport. Jak będzie, czas pokaże.

Myślisz, że uda się wydźwignąć niszowe kluby z co by nie mówić, marazmu? Mimo boomu na niższe ligi, wciąż jeszcze działacze nie rozumieją, że jeżeli nie wyjdą z opłotków, to nikt do nich nie przyjdzie.

Kwestia jest taka czy będzie miał kto to robić i komu. Z braku pracy i perspektyw młodzież ucieka do większych miast, co powoduje, że kluby na wsiach bądź w miasteczkach upadają. Wielkie wyzwanie przed zarówno zarządami takich klubów, rodzicami młodych dzieciaków, nauczycielami w szkołach i samorządami, by zatrzymać i zachęcić do uprawiania sportu w małych miejscowościach. Przecież to młodzież zdecyduje o tym czy będzie komu to robić.

Na koniec pytanie, które miałem Ci zadać już jakiś czas temu. Często ze sobą konwersujemy i odniosłem wrażenie, że bardzo poważnie podchodzisz do tego co robisz. Czasem wydajesz się aż nazbyt serio. Ustosunkujesz się do tej kwestii?

Grzegorzu – poważnie podchodzę do spraw poważnych. Jednak z powagą mam niewiele wspólnego, co mogliby Ci potwierdzić moi koledzy z drużyny, z pracy czy też moja żona. Szczegóły jednak może pominę na publicznym forum, bo za niektóre rzeczy powinno być mi głupio, ale nie jest i niebezpiecznie, by było się rozkręcić w pokazywaniu prywatnych galerii. Pozdrawiam!

Dziękuję za rozmowę.

Grzegorz Sawicki

 

 

 

Miejsce na twoją reklamę

Chcesz zareklamować się na portalu z ogromną ilością wyświetleń? Bardzo dobrze trafiłeś!!! To jest miejsce gdzie w dobry sposób pokażesz swoją firmę.

Jedna odpowiedź do “Osobowości niższych lig. Kamil Jackiewicz, człowiek-orkiestra w klubie KS UM Krynki”

Miejsce na twoją reklamę

Chcesz zareklamować się na portalu z ogromną ilością wyświetleń? Bardzo dobrze trafiłeś!!! To jest miejsce gdzie w dobry sposób pokażesz swoją firmę.