Osobowości Niższych Lig. Wojciech Mroziński: „Futbol to pasja, bez której trudno sobie wyobrazić życie. Zaraziłem nią też syna”

W dzisiejszym odcinku cyklu „Osobowości Niższych Lig” gościem jest Wojciech Mroziński, redaktor portalu „Kościańska Telewizja KLIN-TV”. Wojtek jest futbolowym pasjonatem z wielką zajawką na rozgrywki Niższych Lig. Znany jest z „niewyparzonego” języka i często kontrowersyjnych poglądów, które nie wszystkim „pasują”.

Witam Cię Wojtek. Na tzw. starter, kilka słów o sobie.

Pochodzę z Poznania, gdzie się urodziłem i spędziłem ¾ swojego dotychczasowego życia. Od ponad 11 lat mieszkam w Kościanie. Czyli jak łatwo policzyć mam już… 44 lata.

Kiedy zaczęła się Twoja futbolowa zajawka?

Na piłkę nożną „zachorowałem” gdy miałem 8-9 lat. Wtedy rozpocząłem wizyty na osiedlowym boisku. Boisko to może trochę za dużo powiedziane. Był to wolny niezabudowany plac, na którym sami stawialiśmy bramki z drewnianych belek i kładek. Spędzałem tam z kolegami cały swój wolny czas. I tak futbol stał się częścią mojego życia.

„Kopałeś” coś w klubach czy raczej „podwórkowe” granie?

Grałem w drużynach juniorskich Energetyka Poznań i Admiry-Teletry Poznań. Później rozpocząłem pracę oraz naukę w szkole wieczorowej. Gdy odbywały się treningi, ja musiałem iść do szkoły. I tak moja kariera piłkarska „legła w gruzach”. Gdybym miał jeszcze jedną szansę to rozwiązałbym to inaczej. Kopałem oczywiście w drużynach „niezrzeszonych” i z kumplami na orliku.

Futbol w Twoim życiu to…

Pasja, bez której trudno sobie wyobrazić życie. Tą pasją zaraziłem także mojego syna, który gra w piłkę od 7 roku życia, a ma lat 15. Staram się być na każdym jego meczu. Zresztą podczas weekendu bywam zazwyczaj na kilku meczach. Jako ojciec, jako dziennikarz i jako kibic.

Jesteś redaktorem Kościańskiej Telewizji KLIN-TV. Kiedy rozpocząłeś pracę na tym portalu?

Moją przygodę z KLIN-TV rozpocząłem w kwietniu ubiegłego roku. Chociaż już wcześniej sporadycznie podsyłałem redakcji teksty do publikacji. Ścisłą współpracę nawiązaliśmy dzięki…pandemii. W marcu przebywałem na izolacji domowej. Trochę z nudów zmontowałem filmik z najładniejszymi bramkami ze skrótów meczowych publikowanych w KLIN-TV. Moja produkcja spodobała się redaktorowi naczelnemu Arkowi Kaczmarkowi i zaproponował mi nagranie kolejnego materiału. W sumie od razu zostałem rzucony na „głęboką wodę”, bo był to wywiad „na żywo” z zawodnikiem Obry Filipem Tylczyńskim.

Czym się zajmujesz w KLIN TV? Tylko futbol, czy coś jeszcze?

Zajmuję się tematyką piłkarską, bo futbol to dyscyplina najbliższa mojemu sercu. Piszę artykuły na portal, przygotowuję skróty z meczów oraz inne materiały video dotyczące piłki nożnej. Staram się dzięki temu promować lokalne kluby, drużyny i ludzi, którzy w nich działają. Pozostałe media w powiecie kościańskim nie poświęcają im tyle czasu i miejsca co KLIN-TV. Myślę, że na tym polu podnieśliśmy bardzo wysoko poprzeczkę innym lokalnym redakcjom. Tym bardziej, że liczba wyświetleń materiałów o tematyce  piłkarskiej jest wysoka. Oprócz tego biorę też udział przy realizacji transmisji online „na żywo” z meczów szczypiornistów Tęczy Kościan. Czasami coś też „naskrobię” o innych dyscyplinach, ale piłka nożna jest na pierwszym miejscu.

Jesteś znany w środowisku z ostrego pióra. Jak sobie radzisz z reakcjami, często chamskimi, osób, które czują się „dotknięte” Twoimi artykułami?

Tak, mam trochę „niewyparzony” język. Jednak w moich kontrowersyjnych tekstach nikogo nie obrażam. Jeśli już krytykuję, to system, w którym tkwi polska piłka nożna, a nie poszczególne osoby. Raz mi się tylko zdarzyło skrytykować personalnie, na prywatnym profilu FB dwóch trenerów. W mojej ocenie swoim postępowaniem wyrządzili krzywdę dzieciom trenującym piłkę. Zazwyczaj niepochlebne opinie pod moimi tekstami wypisują ludzie, którzy niewiele lub nic nie znaczą w moim życiu. Dlatego w ogóle się nimi nie przejmuję. Z drugiej strony wiele osób z lokalnego środowiska piłkarskiego przyznaje mi rację i jest to dla mnie bardzo budujące.

Najbardziej absurdalny komentarz dotyczący Twojej publikacji?

To ten, który znalazł się po mojej publikacji dotyczącej słabej infrastruktury piłkarskiej w Kościanie. Facet napisał, że remont lub budowę boiska dla młodzieży powinni sfinansować rodzice i sponsorzy. Zapomniał jednak, że basen czy park, z których akurat korzysta, też zostały stworzone dzięki środkom publicznym. Oczywiście ja nie mam nic przeciwko temu. Wszystkie te obiekty służą społeczeństwu. Ale ten Pan kompletnie nie rozumiał tematu i napisał głupoty.

Byłeś kierownikiem Obry Kościan. Jak wyglądała Twoja działalność i dlaczego zrezygnowałeś?

Kierownikiem pierwszej drużyny Obry byłem w latach 2017-19. Moimi obowiązkami były oczywiście wszystkie sprawy organizacyjne dotyczące drużyny. Poza tym prowadziłem także stronę internetową i profil „facebookowy” klubu, kontaktowałem się z mediami w tym z telewizją KLIN-TV. Zrezygnowałem, bo miałem trochę odmienne od zarządu, spojrzenie na moją dalszą pracę w klubie. Mimo to bardzo miło wspominam czas spędzony w Obrze. Drużyna, z którą pracowałem, dzięki przede wszystkim pracy trenera i zaangażowaniu zawodników była w czołówce IV ligi wielkopolskiej. Dwa razy też zdobyła Puchar Polski na szczeblu okręgu i raz grała w finale wojewódzkim. Do ubiegłego roku byłem także kierownikiem zespołu juniorów młodszych rocznik 2004/05. Myślę, że przy tej drużynie też wykonałem trochę dobrej pracy. Wielokrotnie organizowałem sparingi czy wyjazdy na turnieje halowe. Dodam tylko, że ci chłopcy, gdy byli jeszcze w wieku trampkarzy (rok 2019) zdobyli mistrzostwo OZPN Leszno i awansowali do ligi wojewódzkiej. I grają w niej z powodzeniem do dnia dzisiejszego. Nie ukrywam też, że dzięki mojej działalności w Obrze nawiązałem wiele „piłkarskich” znajomości.

Obra Kościan. Wojciech Mroziński w dolnym rzędzie, czwarty od lewej.

Bywałeś z kamerą i mikrofonem na wielu meczach. Najbardziej zabawne i najbardziej „groźne” wydarzenie, które „widziałeś” na żywo.

Bywałem na wielu meczach nie tylko jako dziennikarz, ale także jako kierownik drużyny czy po prostu kibic. Na szczęście nie miałem okazji być świadkiem jakiegoś groźnego wydarzenia.

A zabawna sytuacja to niewyznaczenie przez Kolegium Sędziów arbitrów na mecz juniorów Obry w lidze wojewódzkiej. Zawody wtedy poprowadził zawodnik seniorów Obry Filip Tylczyński. Taką możliwość przewiduje regulamin rozgrywek. Po meczu Filip otrzymał bardzo wysokie noty od trenerów i rodziców obu drużyn. Spisał się lepiej niż sędziowie po kursach.

Inna sytuacja miała miejsce na meczu B-klasy w Spławiu. Gospodarze w pojedynku z Gromem Czeluścin zostali w pewnym momencie ukarani dwoma czerwonymi kartami, a goście jedną. Wynik meczu jak dobrze pamiętam, był na styku. Wtedy jeden z piłkarzy miejscowych postanowił sprowokować przeciwnika, który miał już na koncie „żółtko”. Prowokacja się udała, a stan osobowy na placu gry się wyrównał. Zawodnik głośno rzucił komentarz, który wzbudził śmiech zarówno na boisku, jak i trybunach: „No to teraz mamy po równo”. Drużyna KS Spławie wygrała mecz 3:2. 

Co Cię urzeka w atmosferze Niższych Lig?

W niższych ligach zawodnicy, mimo że grają za darmo lub za niewielką kasę, to zostawiają na boisku serce. Nieważne czy to jest mecz o stawkę, czy tylko o honor, oni dają z siebie wszystko. Pamiętam, jak Obra grała mecze ligowe i pucharowe na przemian co trzy, cztery dni. Nikt nie narzekał na zmęczenie, jak to często robią niektóre „gwiazdy” Ekstraklasy. A niewiele klubów z IV ligi stać na to, by zapewnić swoim zawodnikom odnowę biologiczną po meczu.

Poza tym w małych miejscowościach sobotni czy niedzielny mecz, to okazja do tego, by nie tylko pokibicować swojej drużynie, ale także spotkać się ze znajomymi. Na stadionach kwitnie wtedy życie towarzyskie.

Bardzo mnie cieszy, że kluby z niższych lig są coraz bardziej obecne w mediach społecznościowych i nawiązują współpracę z portalami internetowymi. Dzięki temu o ich drużynach można usłyszeć nie tylko w najbliższej okolicy, ale także w całym kraju. Bardzo fajnie to wygląda w KS Apol-termPIR Spławie i Promieniu Krzywiń.

Jak sądzisz, czy wiele klubów zniknie z futbolowej mapy polskich niższych szczebli rozgrywkowych z powodu pandemii?

Śledzę na bieżąco portal Galaktyczny Futbol i coraz częściej widzę informacje o klubach wycofujących się z rozgrywek. Jest to bardzo niepokojące zjawisko. Kluby mają problemy finansowe przez pandemię. Rezygnują sponsorzy, samorządy obcinają dotacje. Do tego brak wsparcia przez PZPN i kluby padają. Na szczęście w powiecie kościańskim i całym województwie wielkopolskim na razie takich przypadków nie było. I oby ta tendencja się utrzymała nie tylko na naszym lokalnym podwórku, ale w całym kraju.

Komedia z zakazami treningów dla amatorów. Temat może wrócić, gdyż słyszymy o planowanym „kroku wstecz”, czyli przywróceniu obostrzeń. Skomentujesz?

Najbardziej bezsensowne obostrzenie to zakaz treningów dla piłkarzy amatorów. Sportowcy, którzy trenują na świeżym powietrzu, nabywają lepszą odporność na wirusy, niż osoby, które cały swój czas spędzają w ciepłych pomieszczeniach. Jak przecież pokazała ankieta GF wśród przedstawicieli klubów niższych lig, liczba zarażeń COVID-19 na treningach piłkarskich był znikoma. Więc jeśli rząd wprowadzi kolejne obostrzenia w sporcie amatorskim, to będzie ich kolejna kompromitacja. Liczę jednak, że władze takiej głupiej decyzji nie podejmą. Oczywiście w tym temacie potrzebne jest też wsparcie PZPN-u.

Z drużyną trampkarzy Obry Kościan – mistrzem OZPN Leszno. Wojicech Mroziński pierwszy z prawej w górnym rzędzie.

Wiesz wiele na temat wojenek między trenerami czy działaczami małych klubików. Opowiesz o jakiejś wyjątkowo absurdalnej?

Najbardziej absurdalne są dla mnie wojenki pomiędzy akademiami piłkarskimi. Dałem temu upust, pisząc felieton na portalu KLIN-TV. Szkółki piłkarskie wojują ze sobą za pomocą mediów. Niektórzy trenerzy chwalą się wynikami w rozgrywkach dziecięcych, jakby wygrywali Ligę Mistrzów. A tak naprawdę wyznacznikiem ich pracy będzie liczba wychowanków, którzy w przyszłości zaistnieją na poziomie centralnym. I do tego powinni przede wszystkim dążyć. Jednak tu chodzi chyba o coś innego: im więcej dzieci w akademii tym większe wpływy ze składek płaconych przez rodziców.  

Na koniec nie zapytam czego Ci życzyć. Tylko czy masz wrogów w lokalnym środowisku piłkarskim?

Myślę, że znajdą się osoby, które nie cierpią Mrozińskiego. Cóż każdy ma prawo zarówno do swoich sympatii jak i antypatii. Pozdrawiam i życzę zdrowia tym wszystkim, którzy nie mogą na mnie patrzeć. Są też osoby, które pozytywnie mnie odbierają i to mnie cieszy. Ich także pozdrawiam.

Bardzo Ci dziękuję za rozmowę.

Miejsce na twoją reklamę

Chcesz zareklamować się na portalu z ogromną ilością wyświetleń? Bardzo dobrze trafiłeś!!! To jest miejsce gdzie w dobry sposób pokażesz swoją firmę.

Jedna odpowiedź do “Osobowości Niższych Lig. Wojciech Mroziński: „Futbol to pasja, bez której trudno sobie wyobrazić życie. Zaraziłem nią też syna””

Miejsce na twoją reklamę

Chcesz zareklamować się na portalu z ogromną ilością wyświetleń? Bardzo dobrze trafiłeś!!! To jest miejsce gdzie w dobry sposób pokażesz swoją firmę.