„Tkwimy w schematach, które każą nam kochać jedną drużynę i nienawidzić wszystkich innych”. Rozmowa z Gosią Ryszkowską – Szpilki na Trybunach

Gosia Ryszkowska z portalu „Szpilki na Trybunach” uważa, że szablonowe myślenie uwłacza romantyzmowi piłki nożnej: – Szkoda, że tkwimy w schematach, które każą nam kochać jedną drużynę, a nienawidzić wszystkich innych – mówi w wywiadzie z GF kobieta łamiąca stereotypy pojmowania futbolu.

Gosia to autorka poczytnego serwisu, za pomocą którego przedstawia kobiecą perspektywę męskiego sportu. Dziennikarka za wszelką cenę dążąca do celu, na co dzień fanka Legii Warszawa, pomysłodawczyni cyklu wywiadów pt. „Druga połowa piłkarza” i piękniejsza strona świata piłki nożnej zgodziła się odpowiedzieć na zadane przez nas pytania. Zapraszamy do lektury!

Mateusz Połuszańczyk: Jak dzisiaj można Cię określić w hierarchii kibicowskich formacji? Hools, ultras, czy raczej piknik?

Gosia Ryszkowska: Chyba nie dam Ci jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie. Według definicji, nie pasuje do żadnego z tych określeń i jestem gdzieś pomiędzy. Z pewnością odrzucić mogę hoolsa, do tego zawsze było mi daleko. Do ultrasa kiedyś było mi blisko, ale teraz chyba trzeba byłoby mnie nazwać piknikiem, jeśli już musimy szufladkować. Chociaż strasznie nie lubię tego określenia, kojarzy mi się z kiełbasą i piwem. Tak naprawdę, gdybym miała teraz możliwość wyboru dowolnego miejsca na stadionie, wybrałabym prasę.

Jak nagle wstąpiłaś do loży prasowej? Faktycznie musiał być potrzebny kopniak ze szpilki, czy zwyczajnie weszłaś z buta jak po swoje?

Początkowo było to jedynie hobby i pasja. Założyłam fanpage na Facebooku i szybko okazało się, że trafiłam w niszę, a ludzie są ciekawi piłki nożnej widzianej okiem kobiety. Jak już dojrzałam do tej decyzji, zaczęłam prowadzić „Szpilki” bardziej na poważnie.

Pamiętasz swoją pierwszą styczność ze światem futbolu widzianym z perspektywy trybun okiem dziennikarki-pasjonatki?

Perspektywa nigdy się nie zmieniła. Jeśli już, to świadomość, co tak naprawdę się z nią wiąże i jakie daje możliwości. Jeśli prosisz o dokładne wskazanie spotkania, które zdecydowałam się skomentować, to żałuję, ale nie pamiętam. Pewnie jest to do odnalezienia gdzieś w czeluściach internetu.

Widać, że ten świat wciągnął Cię bez reszty. Ale czy pokochał z taką samą wzajemnością?

To chyba nie jest pytanie do mnie, a do świata sportu. Ja czuję się w nim jak u siebie. Może to znak, że jestem jedną z nich.

Bezsprzecznie jesteś, stąd to pytanie. Z innej beczki: wiem z pewnych źródeł, że czytelnikom przypadł do gustu Twój cykl „Druga połowa piłkarza”. Z którą z tych fantastycznych kobiet najlepiej prowadziło Ci się dialog?

Ciężko stwierdzić. Z Edytą Bielak czasem rozmawiam też na płaszczyźnie prywatnej, więc z nią mam najbliższy kontakt, jeśli można to tak nazwać. Ale wszystkie rozmowy wspominam bardzo miło.

Skoro jesteśmy przy sferze prywatnej. Kim jest druga połowa Gosi Ryszkowskiej i jaką ona sama jest drugą połową?

Póki mogę, staram się nie wchodzić za bardzo w moje tematy rodzinne. Jest to dla mnie bardzo intymna sprawa.

A nie uważasz, że sport, pisanie o nim, prowadzenie rozmów to niejako właśnie naruszanie intymności znanych ludzi?

Tworząc serię „Druga połowa piłkarza”, miałam dużo myśli związanych z tematem naruszania intymności. Starałam się zawsze nakreślić moim rozmówczyniom, że nie chcę naruszać ich strefy komfortu. Może jestem zbyt naiwna, ale uważam, że pewnych granic się nie przekracza.

Moim zdaniem masz słuszność – granice przyzwoitości należy zachować. Natomiast nurtuje mnie inna kwestia: skoro trzymamy się sztywno reguł prywatności, to gdy kibice drużyny wrogiej w przewadze (nie myl z przeciwną) zapytają mnie o sympatię do barw klubowych, mam milczeć, odpowiedzieć zgodnie z prawdą, czy kłamać?

To chyba kwestia indywidualna. Z pewnością znajdą się tacy, co będą próbowali pytanie przemilczeć, obawiając się o swoje bezpieczeństwo. Odnośnie kłamstwa – nie toleruję go w żadnym przypadku, ale takie sytuacje też na pewno mają miejsce.

W takim razie: komu kibicuje Gosia Ryszkowska?

Najbliższa mojemu sercu jest Legia Warszawa, która poznała mnie z futbolem i dzięki której ten sport pokochałam. Chociaż często zdarza mi się patrzeć na nią krytycznym okiem (ostatnio bardzo często). Kibicuję natomiast każdej drużynie, która prezentuje efektowną grę i cieszy oko. Pewnie dostała bym za to „na mieście”, ale sympatyzowałam mocno z Lechem Poznań w Lidze Europy, czy chociażby krakowskiej Wiśle, by nie spadła z Ekstraklasy. Szkoda, że tkwimy w schematach, które każą nam kochać jedną drużynę, a nienawidzić wszystkich innych. Może gdyby świat piłki w Polsce był bardziej zjednoczony, polska liga miałaby większe szanse pokazać się na arenie międzynarodowej. Ale to raczej utopia.

Często zdarza Ci się zadawać kłam stereotypom?

Często. Zresztą ja w ogóle lubię robić wszystko na odwrót. No i same „Szpilki” są swego rodzaju łamaniem stereotypów, chociaż – ku mojej uciesze – kobieta kibic jest coraz częściej spotykanym „zjawiskiem”.

Zjawiskiem są bez dwóch zdań „Szpilki na Trybunach”. Nowa jakość, powiew świeżości, godna uwagi perspektywa sportu. Czy czujesz, że robisz coś ważnego na gruncie dziennikarstwa sportowego i stałaś się jednym z istotniejszych głosów kobiet w futbolu?

Średnio raz dziennie dopada mnie moment, gdy stwierdzam, że to nie ma sensu i przestaję się tym zajmować. Ale mimo wszystko jestem strasznie dumna ze swojej pracy. Jeszcze dużo muszę zdziałać, żeby trafić do tzw. „ekstraklasy dziennikarstwa sportowego”, ale już na tym etapie dostrzegam, że to co robię przynosi efekty.

Jaką receptę na sukces sprzedałabyś młodzieży, która marzy o dziennikarstwie sportowym?

Jeśli taka istnieje, to ja bardzo poproszę! Gdybym jednak miała udzielić jakiejś porady – nie zrażajcie się krytyką, jeśli nie jest konstruktywna i pilnujcie, by sport pozostał Waszą pasją, a nie obowiązkiem wynikającym z pracy.

Interesujesz się niższymi ligami? Masz jakieś mniejsze drużyny, które są na Twojej liście ulubionych zespołów?

Z braku czasu nie jestem na bieżąco z wydarzeniami związanymi z ligami niższymi, ale tak – interesuję się i mam swoich ulubieńców nawet na poziomie A klasy. Ze względu na bliskie znajomości, sympatię żywię do Amigos Warszawa i City Wilanów.

Czego możemy życzyć Tobie oraz „Szpilkom na Trybunach”?

Chciałabym zrealizować to, co sobie zaplanowałam na ten rok. Jeśli uda mi się, to chociaż w 80%, będę bardzo zadowolona. Możesz mi zatem życzyć dłuższej doby i cierpliwości, bo tego czasem mi brakuje.

******

Z Gosią Ryszkowską specjalnie dla portalu Galaktyczny Futbol rozmawiał mój przyjaciel Mateusz Połuszańczyk, dziennikarz serwisu „Meczyki.pl”.

Miejsce na twoją reklamę

Chcesz zareklamować się na portalu z ogromną ilością wyświetleń? Bardzo dobrze trafiłeś!!! To jest miejsce gdzie w dobry sposób pokażesz swoją firmę.

Możliwość komentowania została wyłączona.

Miejsce na twoją reklamę

Chcesz zareklamować się na portalu z ogromną ilością wyświetleń? Bardzo dobrze trafiłeś!!! To jest miejsce gdzie w dobry sposób pokażesz swoją firmę.