Jaka przyszłość czeka kluby z niższych lig? Głos środowiska

Pandemia koronawirusa szaleje na świecie. Dotknęła ona wszystkie dziedziny życia, w tym również nasz ukochany futbol. Zdaję sobie sprawę, że z pewnością w obecnej sytuacji omawianie problemów dotyczących piłki nożnej, komuś może wydawać się sprawą drugorzędną… Pandemia jednak zakończy się prędzej czy później, a kluby piłkarskie powrócą do rzeczywistości, która może okazać się bardzo bolesna.

W piątek PZPN podjął decyzję o odwołaniu rozgrywek do 26 kwietnia włącznie. W środowisku pojawiają się głosy, że runda wiosenna w ogóle nie dojdzie do skutku. Mój pogląd jest podobny, nie wydaje mi się, aby polskie kluby wyszły na wiosną na boiska. Taka sytuacja może mieć miejsce, a co za tym idzie, pojawią się różne problemy, w szczególności natury finansowej. Większe kluby z pewnością „jakoś” sobie poradzą. Mnie jednak dużo bardziej interesuje środowisko niższych lig, tak mocno mi bliskie. Miałem zamiar napisać większy artykuł na temat: Co nas czeka, jeśli nie zagramy wiosną 2020 roku. Zmieniłem jednak zdanie i postanowiłem zapytać przedstawicieli klubów oraz osób związanych z futbolem na niższych szczeblach rozgrywkowych o ich zdanie na ten temat. Uważam, że taka forma opisania problemu jest dużo bardziej merytoryczna i opiniotwórcza.

 

Z jakimi konsekwencjami kluby muszą się liczyć, jeśli runda wiosenna się nie odbędzie? Czy wielu klubom z niższych lig nie grozi w takim przypadku upadek?

 

Krzysztof Bess, prezes Zarządu Zawiszy Bydgoszcz: Na chwilę obecną monitorujemy sytuację. W poniedziałek spotykamy się w gronie Zarządu, by omówić bieżące i palące problemy. Sytuacja niewątpliwie nie jest łatwa, ale postaramy się wypracować konkretne rozwiązania.

Piotr Chodkiewicz, prezes Naprzodu Świbie: W naszym przypadku będzie to się wiązało z tym, że po raz kolejny nie awansujemy do A-klasy. Największy problem będą miały te kluby z niskich lig, które płaciły swoim zawodnikom. Obecna sytuacja doprowadzi do tego, że wielu sponsorów może odejść od finansowania takich drużyn, co może doprowadzić do ich upadku.

LKS Leńcze: Na szczęście nie mamy pieniędzy z Canal + wiec jakoś damy sobie rade, a tak zupełnie poważnie to sami nie wiemy co może się wydarzyć. Najbardziej boimy się tego, że przez brak rozgrywek zawodnicy mogą rezygnować  z gry.

Mariusz Połeć, prezes City Wilanów: Przykre będzie to, że nasi kibice nie będą mogli obejrzeć serii spotkań rozgrywanych w Warszawie, ponieważ na jesień wszystkie mecze graliśmy jako goście, aby na wiosnę grać u siebie.

Jarosław Jankowski, City Wilanów: Przelaliśmy wiele potu podczas sezonu przygotowawczego. Od 10 stycznia rozegraliśmy 7 sparingów i odbyliśmy 25 treningów. W rundzie wiosennej chcieliśmy zdominować naszą ligę i z przytupem awansować do A-klasy. Nie wiadomo jednak, jak to teraz będzie, ale z pewnością będziemy przygotowani na powrót na boisko. Nasz sztab trenerski przygotował nam wszelakie ćwiczenia, które każdy z zawodników ma do wykonania w domowych warunkach. Musimy utrzymać formę, nad którą pracowaliśmy przez ostatnie tygodnie. Jesteśmy mocno zmotywowani i czekamy na powrót ligi. Klub na pewno się nie rozpadnie!

Stanisław Gajlewicz, prezes RKS Okęcie Warszawa: Nie wiemy jak będzie rozliczana dotacja z miasta, bo środki przeznaczane są na zajęcia, a one się nie odbywają. I co z pensjami dla trenerów? Opłaty stałe za pracowników, w tym ZUS, przy braku wpływów to również duży problem… Małe kluby mogą sobie poradzić, bo działają prawie za darmo. Problem mają średniacy, jak my. Kiedy masz w klubie 200-300 zawodników i 15 trenerów to koszty są, a w obecnej sytuacji może zabraknąć wpływów. Generalnie dotacje są na zadania, a nie na utrzymanie klubu więc w tym tkwi problem. Wiele zależy również od relacji ze sponsorami, podejścia rodziców, osób wspierających klub. Trzeba usiąść do stołu i rozmawiać. Razem znajdziemy jakieś rozwiązanie.

Batory Wola Batorska: Upadek raczej nam nie grozi. Zastanawiamy się jak zostaną zorganizowane kwestie awansów i spadków z naszej ligi, chociaż na tę chwilę ani jedno, ani drugie również nam nie zagraża. Oczywiście nie trenujemy wspólnie. Trener dostarczył nam rozpiski do treningów indywidualnych i każdy w miarę możliwości stara się takowe treningi realizować. Zastanawiamy się też, czy nasz były trener, z którym współpraca zakończyła się w trakcie obecnego sezonu z automatu stanie się ponownie naszym trenerem w przypadku, gdy sezon zostanie anulowany! Życzymy wszystkim zdrowia i spokoju!

Tomasz Kawa, LKS Niedźwiedź: Trudno w tej chwili powiedzieć. Runda wiosenną to tak naprawdę trzy miesiące gry, więc mamy nadzieję, że niewiele zmieni to w funkcjonowaniu naszego klubu. Nie mamy kontraktów z zawodnikami, a wpływy z czasem sprzedawanych cegiełek na meczach są symboliczne. Co do obecnego funkcjonowania, to podtrzymujemy oczywiście nasze media społecznościowe, wczoraj na przykład zagraliśmy wirtualny sparing z Batorym Wola Batorska. Czekamy na decyzję odnośnie dotacji gminnej na ten rok, jednak do tej pory nie otrzymaliśmy żadnej oficjalnej informacji.

Ernest Kasia, prezes KS Wiązownica: Ciężko na dzień dzisiejszy cokolwiek powiedzieć, mądrzejsi będziemy jak zapadnie decyzja w kwietniu czy maju co dalej. Mam nadzieję,  że poradzimy sobie z wszystkimi problemami jako klub, które nas napotkają. Wierzę jednak w to, że dokończymy ligę grając nawet przez cały czerwiec i lipiec.

Górnik Wałbrzych: Przykrą konsekwencją może być spadek formy zawodników. Nie możemy trenować, grać, więc jeśli zawodnicy sami z siebie nie podejmą treningów indywidualnych, z formą może być słabo. Myślę, że do upadku żadnego z klubów nie dojdzie. Wszyscy jesteśmy w takiej samej sytuacji, bęz względu na to, w jakiej lidze gramy.

Włókniarz Głuszyca: Jeżeli liga nie wystartuje to nasz budżet roczny uszczupli się o 50 % ponieważ jesteśmy dotowani dwa razy do roku w kwocie po 10 000,00 zł przed każdą nową rundą. Jest to zgodne za art. 19a ust. 4 ustawy o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie. Będziemy musieli wprowadzić darmową pracę trenerów i dojazdy na mecz własnym transportem. Mimo wszystko  jesteśmy dobrej myśli, bo to jeszcze mocniej scementuje naszą, małą piłkarską rodziną. Wrócimy jeszcze silniejsi…

Dawid Czyż, Lubuszanin Trzcianka: Jeżeli runda wiosenna nie odbędzie się, niestety jakaś część klubów nie przystąpi do nowego sezonu. Wiadomo, że sponsorzy będą prawdopodobnie mniej wspierać finansowo kluby, ale to zależy w jakim stopniu i jakie branże odczują kryzys najbardziej. Być może mocno zagrożone będą też kluby szkolące dzieci i młodzież, które oparte są w dużym stopniu na składkach rodziców. Tutaj też zależy to od tego jak dana rodzina odczuje skutki kryzysu i czy będzie w stanie w dalszym ciągu wspierać swój klub. W przypadku upadku tych mniejszych, mogą zyskać ci więksi, bo popyt na piłkę nożną nie zmaleje i chęć reprezentowania klubów także. Póki co, jest to typowe gdybanie, natomiast liczę na to, że samorządy zwolnią kluby z opłat za korzystanie z obiektów sportowych, tam gdzie do tej pory tak było. Mam nadzieję, że pomocną dłoń wyciągną także związki okręgowe i wojewodzkie, a także PZPN. Jestem przekonany, że polska piłkarska rodzina jest na tyle mocna i wśród nas jest tylu pasjonatów futbolu, że mimo kryzysu wszyscy damy radę!

Przemysław Borkowski, Płomień Przyprostynia: Kluby grające amatorsko nie powinny się martwić, większość zawodników w niższych ligach gra hobbistycznie. Pewnie są wyjątki, ale największym problemem jest teraz koronawirus. Oby wszystko się dobrze skończyło, najważniejsze jest zdrowie. Na każdą decyzję jesteśmy przygotowani, łącznie z taką, że w sezonie wiosennym nie będzie rozgrywek.

Robert Monarcho, członek zarządu Orląt Czyżew: Dla nas runda wiosenna miała być przełomem i walką w każdym meczu o 6 punktów. Już koniec rundy jesiennej pokazywał jakiś progres. A teraz wszyscy czekamy w domach, zdalnie trenując, na rozwój wydarzeń. I myślimy co będzie. O ewentualnym rozwiązaniu i przesunięciu rundy na jesień pisaliśmy na forach. Ileż razy do tej pory w naszych rozgrywkach dokonywano zmian lub wprowadzano nowości ? Czemu nie zrobić tego teraz ? Byłoby sprawiedliwie i z duchem sportu. Bo przecież w Naszych Małych Ojczyznach o to chodzi, #tenmeczmusimywygrać.

Przemysław Piotrowski, członek zarządu Unii Ciechanowiec: Upadek w tym roku raczej nam nie grozi, chyba, że w związku z sytuacją, gmina będzie chciała cofnąć dotacje. W tym kontekście nie wiemy też co się wydarzy w przyszłości, bo chodzą słuchy, że trzeba zmniejszyć wspieranie klubów przez samorządy, a w naszym przypadku to 95% budżetu, więc bez tych pieniędzy nie będziemy mogli funkcjonować. W naszym przypadku dużo większym problemem na najbliższe tygodnie jest utrzymanie zawodników w klubie. Jeśli obecna sytuacja będzie się utrzymywać dłużej, to później może być ciężko niektórych znowu zaciągnąć na treningi itd. Zimą włożyliśmy dużo czasu, energii i środków żeby odbudować morale w drużynie i zmotywować chłopaków do grania. Wszystko się udało, a tu niestety nie ma grania. No i ostatnia rzecz, to wielka niewiadoma jak zostanie rozstrzygnięty obecny sezon. Uważamy, że decyzje powinny zapaść jak najszybciej, bo obecnie wisimy w próżni i nie wiemy co robić dalej.

Kamil Jackiewicz, członek zarządu LZS Krynki: Nam szczególnie nie grozi jakieś załamanie, rozwiązanie drużyny czy konieczność zwrotów finansów do jakiejś instytucji lub nie wywiązanie sie ze zobowiązań projektowych. Nie wiem jak jest w innych klubach, ale u nas sytuację finansowo uratował nasz zapał i pozyskiwanie funduszy na rok 2020 od jesieni 2019, co pozwoliło stworzyć poduszkę bezpieczeństwa. Kolejna rzecz to fakt, iż nie płacimy piłkarzom, więc kadra nam się nie zmieni. W moim odczuciu teraz te prywatne osoby jak i firmy, które są sponsorami, przez dobre kilka miesięcy nie pomogą klubom. Może w okręgówce to jeszcze nie bedzie tak widoczne, ale wyżej już zdecydowanie.

Paweł Bochniak, Strzelec Chroberz: Według mnie kluby niższych lig mogą w sumie wyjść z tego stosunkowo najlepiej. Większość takich klubów budżety ma oparte na dotacjach z gmin. Oczywiście tych pieniedzy z samorządów będzie mniej, ale mimo wszystko będą. Gorzej w przypdku klubów, które de facto działały najaktywniej ,jeśli chodzi o pozyskiwanie sponsorów z zewnątrz, bo wszystkie szacunki pokazują że gospodarka wyhamuje, a co za tym idzie firmy będą zaciskały pasa. Co w pierwszej kolejności ograniczą? Wydatki, bez których mogą funkcjonować, czyli wydatki na sport. Jeśli chodzi o nas, to największym problemem może być to, że jeżeli nie rozegrana zostanie żadna kolejka, nie bedziemy mieli szansy podjąć próby walki o awans do wyższej klasy. Do miejsca premiowanego awansem brakuje nam jednego punktu. Dlatego trzeba liczyć, że w takich małoliczebnych ligach będzie można wrócić na boiska, jeśli sytuacja na to pozwoli. Jeśli nie to trochę będzie przykro, bo przepracowaliśmy bardzo dobrze zimę, ale trzeba będzie się z tym faktem pogodzić.

Krzysztof Staniszewski, kierownik Huraganu Bodzanów: Jeśli by tak miało się stać, to największą konsekwencją będzie zmarnowany kolejny sezon w B-klasie. Przygotowania do powrotu były tak duże, a wszystko może się nagle rozwiać. Dla wielu klubów to nawet pewien plus. Niskie budżety – a jedna runda rozegrana mniej to mniejsze koszty. To przemyślenia na podstawie naszej sytuacji. Obcięto nam budżet o 35% w porównaniu do poprzedniego roku. Piłkarze trenują indywidualnie na swoich podwórkach. Formę zatem utrzymają, a finanse pozostaną nietknięte przynajmniej do czasu pierwszego wyjazdu bądź pierwszej delegacji sędziowskiej. Brakuje rywalizacji sportowej, ale nie brakuje emocji – tym razem jednak związanych z pytaniem: – Jak to się wszystko skończy?

Tomasz Stasiński, Czarni Wałbrzych: Najbardziej przykrą konsekwencją będzie oczywiście to, że nasi piłkarze nie będą mogli robić tego, co kochają, czyli grać w piłkę. Jest to naprawdę frustrujące, a najbardziej niepewność, kiedy sytuacja się zmieni. Taka długa przerwa wpłynie też niestety na formę zawodników, chociaż to akurat dotyczy wszystkich klubów. Jeżeli chodzi o naszą dalszą egzystencję, to z pewnością nie jest ona zagrożona – środki finansowe mamy zabezpieczone (chociaż jak zawsze tylko do życia na skromnym poziomie), choć pewnych konsekwencji kryzysu związanego z koronawirusem możemy się obawiać. Np. ponieważ spółka będąca właścicielem obiektów, na których trenujemy i gramy swoje mecze nie będzie zarabiać przez kilka miesięcy, obawiamy się, że może podwyższyć stawki na wynajem, aby to sobie zrekompensować. Mieliśmy też w planie poszukiwanie nowych sponsorów, tak aby zwiększyć nasz budżet, ale w tej sytuacji na pewno będzie to utrudnione, ponieważ duża część firm obecnie „stoi”, co wiążę się z utratą zysków. Domyślam się, że to samo może odnosić się do klubów, których ważną część budżetu stanowią wpływy od sponsorów – jest zagrożenie, że mogą one ulec zredukowaniu, bo po prostu firmy nie będzie na to stać. Duże problemy mogą mieć też kluby, które w swoim budżecie uwzględniają przychody z dnia meczowego (ale to chyba akurat rzadkie w A-klasie) oraz te finansowane ze środków gminy/miasta. Jeżeli gmina/miasto wyda w tym roku więcej pieniędzy na walkę z koronawirusem lub ze skutkami kryzysu, to automatycznie może to oznaczać cięcia w innych obszarach, np. sport. Oczywiście mam nadzieję, że do tego nie dojdzie i kluby przejdą przez ten kryzys jak najmniej (lub wcale) poobijane. Czego wszystkim życzę.

Jakub Reil, szkoleniowiec i wiceprezes LZS Starowice: Na pewno nie byłaby to dla nas komfortowa sytuacja. Wystarczy zobaczyć ile zrobiliśmy transferów, jakie są opaty rejestracyjne do związku w III lidze. Nie mówię już o prowizjach dla managerów czy kosztach transferów między klubami. Większość zawodników ma kontakty do czerwca i oczywiście, gdyby liga miała potrwać dłużej możemy zrobić aneksy. W momencie kiedy nie dokończymy sezonu, zostanie nam raptem 10 zawodników. Pojawia się pytanie : Czy znów będę musiał wnosić opłaty za transfery itp. Skąd na to wszystko pozyskać finanse? Rejestracja wolnego zawodnika w III lidze 1500 zł transfer definitywny 750 zł itd, itd…

Grzegorz Czajka, Orzeł Straszyn: Raczej nie upadniemy, jeśli chodzi o finanse. Pytanie o formę i aktywność fizyczna ludzi w tym okresie. Czy będą mieli tyle mobilizacji, żeby zadbać o siebie. Ale podejrzewam, że zespoły z V ligi i wyżej mogą mieć problem w funkcjonowaniu, gdyż na tym poziomie w większości pojawiają się już jakieś pieniądze…Dodatkowym ewentualnym zagrożeniem dla zespołów takich jak Orzeł, może być finansowanie z gminy, a raczej jego brak czy też ograniczenie w znacznym stopniu. Dobrze byłoby, jakby związek pochylił się nad tematem opłat dla niższych lig.

Paweł Milewski, szkoleniowiec LKS Stróża: Z racji tego, że po jesieni jesteśmy w najlepszym położeniu, poczyniliśmy pewne kroki organizacyjne, a przede wszystkim finansowe żeby spróbować utrzymać tutaj okręgówkę. Założyliśmy sobie plan na okres przygotowawczy i tak naprawdę przez to, że nie możemy trenować, wszystko się posypało. Jesteśmy teraz w trakcie wdrażania treningów indywidualnych. Jestem w Stróży od niedawna, więc teoretycznie czas powinien działać na naszą korzyść. Niestety tak nie jest, bo najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie wiemy ile trwać będzie przerwa w rozgrywkach, w treningach. Pojawia się mnóstwo teorii, często także i mitów. Musimy spokojnie poczekać na to, co zdecyduje centrala. A ewentualny upadek? Mamy na tyle rozsądny i dobrze prosperujący zarząd, że poradzimy sobie nawet i w tak trudnym momencie, w którym obecnie sie znajdujemy. Upadek klubu nie wchodzi tutaj w grę.

Bartosz Żak, KS Maślice Wrocław: Szczęście w nieszczęściu, że oficjalnie nie ruszyliśmy jeszcze z naszą działalnością i nie mamy żadnych zobowiązań finansowych. Na wiosnę mieliśmy kończyć kompletowanie składu pod kątem następnego sezonu, dopinać kwestie związane z wynajmem boiska i formalnościami oraz ruszyć z treningami. Obecnie to co jesteśmy w stanie, załatwiamy zdalnie. Na początku kwietnia mieliśmy rozpoczynać zmagania w amatorskiej lidze Wrocbal, która, co zrozumiałe, na tą chwilę, jest również zawieszona do odwołania.
Możliwe, że przez obecną sytuację ciężej będzie nam zebrać środki na naszą działalność, ale wierzę, że sobie poradzimy.

Piotr Grzegrzółka, Wisła Dziecinów: Myślę, że nie grozi nam upadek, ale gmina podjęła już kroki i dotacje przeleje nam w ratach, a wcześniej miało być w całości. Na wszelki wypadek jak to mówią. Upadek predzej grozi akademiom, które nie mają dotacji i utrzymują się tylko ze składek.

Tomasz Kustra, KS Chełmek: Jesteśmy klubem, który utrzymuje się w większości z dotacji miejskiej. Na ten moment nic nam nie wiadomo, aby środki miały być wstrzymane i w związku z tym śpimy w miarę spokojnie. Gdyby runda wiosenna nie została wznowiona i obowiązywały tabele z ostatniej rozegranej kolejki oznacza to dla nas awans do czwartej ligi. Jesteśmy zabezpieczeni, żeby wystartować na wyższym szczeblu. Jeśli chodzi o przyszłość to podejrzewam, że wszystko zależy od czasu trwania tego kryzysu. Wiadomo jaki to może być potężny cios dla gospodarki i przedsiębiorców. Także samorządy mogą być zmuszone inaczej dysponować swoimi środkami. Snując czarne wizje, w sytuacji, gdzie dotacje na sport w kolejnych latach mogą być ograniczone oraz lokalne przedsiębiorstwa będą pozbawione możliwości sponsoringu piłka na pewno również ucierpi. Wiele klubów będzie musiało ograniczać swoje wydatki, aby móc funkcjonować. Oby to nie oznaczało konieczności wycofywania zespołów z rozgrywek. Mam jednak nadzieję, że sytuacja kryzysowa szybko się zakończy i zarówno normalne, codzienne życie ludzi jak i nasze pasje będą mogły być realizowane w miarę podobnie do czasów przed epidemią.

Łukasz Kupczyk, Prawobrzeże Świnoujście: Najbardziej przykry jest fakt,  że całą zimę człowiek się przygotowywał, a teraz nie ma możliwości gry. Jeśli chodzi o konsekwencje, na tę chwilę ciężko powiedzieć czy jakieś będą. Ja jednak uważam, że najbardziej ucierpią na tym zawodnicy, bo ile można trenować indywidualnie – tydzień, dwa tygodnie, miesiąc? Nawet, gdyby liga wróciła do normalności i trzeba będzie nadrabiać zaległości, to dla klubów i zawodników amatorskich granie co 3 dni to zabójstwo. Jak wiemy ludzie pracują, nie mają możliwość regeneracji i odpoczynku. Martwi mnie, że może to mocno odbić się na zdrowiu zawodników. Druga sprawa – teraz ludzie mają wolne w pracy. Jak sytuacja wróci do normy, to automatycznie wróci granie w piłkę. Czy jeśli ktoś  siedział miesiąc w domu, to pracodawca zwolni go na mecz w środku tygodnia? Myślę, że jest to mało realne.

Jakub Stachecki, prezes Tęczy Janków: Moim zdaniem w naszym przypadku nie. Skoro runda się nie odbędzie, to nie będzie kosztów związanych z sędziami dojazdami i sprzętem. Jedyny koszt jaki w razie odwołania rundy rewanżówej będziemy musieli ponieść, to koszt utrzymania boiska, ale dzięki pomocy mieszkańców jesteśmy w stanie to zrobić. W naszej gminie rozstrzygnięto już konkurs na dotację sportu w roku 2020 i jest ona większa niż w zeszłym roku. Tak więc nam jako Tęczy Janków nic nie grozi. A po wywiadzie przeprowadzonym wśród naszych zawodników wynika, że są oni głodni gry i treningów, więc jak tylko zrobi się trochę bezpieczniej, to wracamy do zajęć.

Katarzyna Pijarowska, redaktor naczelny portalu „Futbol z Jajnikami”: Myślę, że kluby z niższych lig na pewno spotkają się z problemami finansowymi. Szczerze – bardzo się boję, że dużo klubów nie podoła temu problemowi. Konsekwencją na pewno jest brak wpływów od sponsorów. Niektóre kluby tylko z tego się utrzymują, bo rzadko jak w UK z biletów.

Patryk Klimek, prezes Startu Warlubie: Powiem szczerze, że do braku możliwości gry w rundzie wiosennej w ogóle nie podchodzę. Myślę, że moi podopieczni również nie mają jeszcze wyrobionego zdania. To dla nas wszystkich sytuacja kompletnie niespodziewana. Nie jesteśmy w stanie w żaden sposób przewidzieć, jak będzie wyglądało to dalej. Nikt nie lubi uczucia niepewności, a tak na ten moment wszyscy funkcjonujemy. Posiadamy szeroką kadrę szkoleniową jak i zawodniczą na takim sportowym poziomie w jakim występujemy. Zespół jest w ciągłym treningu, jednak zawodnicy trenują indywidualnie. Kadra seniorska jest przygotowana na grę w lidze z częstotliwością sobota/środa/sobota. Wiadomo, że chcielibyśmy już grać w piłkę i dokończyć sezon. Na dobrą sprawę nie bardzo jednak wiemy, co będzie dalej. 

Myślę, że wiele klubów w regionie po zakończeniu epidemii wirusa będzie borykać się z problemami finansowymi. Będzie to czasokres w którym ciężko będzie o potencjalnego sponsora czy partnera klubu. Koronawirus spowoduje kryzys gospodarczy, partnerzy klubu niechętnie będą wspierać lokalne kluby, gdyż sami szukać będą optymalnych rozwiązań, by wrócić do „normalności”. Dla naszego klubu będzie to również ciężki czas, ale jesteśmy przygotowani na różne ewentualności i możliwości naszych sponsorów.  Nie jesteśmy w stanie na dzień dzisiejszy niczego przewidzieć, sytuacja jest rozwojowa i należy zachować rozwagę. Musimy zadbać przede wszystkim o zdrowie własne, a także naszych najbliższych. Każdy z nas powinien być w tej sytuacji odpowiedzialny.

Konrad Kwolek, redaktor serwisu „PodkarpacieLIVE.pl”:

Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że jestem optymistą i zawsze staram się wszystko postrzegać w dużo bardziej kolorowych barwach niż te, które narzuca otoczenie. Z tej racji nie zakładam scenariusza typu „runda wiosenna się nie odbędzie”. Co do konsekwencji… Prowadzenie klubu w niższej lidze to ciągła walka o przetrwanie i wyścig kreatywności działaczy w pozyskiwaniu środków, a tym samym wiązania „końca z końcem”. Jestem zdania, że „naturalna selekcja” może pozytywnie wpłynąć na ligową rywalizację z tej racji, że wiele klubów wisi na gminnym czy też miejskim garnuszku ograniczając swoje działania do typowego „byle przetrwać” nie robiąc nic w kierunku rozwoju przy okazji trwoniąc publiczne fundusze… Jestem zdania, że jeśli czegoś bardzo pragniesz, jeśli na czymś ci zależy to dasz sobie radę i jestem pewien, że wszystkiego ekipy bliskie mojemu sercu wyjdą z tej sytuacji obronną ręką zgodnie z porzekadłem „co cię nie zabije to cię wzmocni”.

Zalesie Wójcice: W tym momencie odwołanie rundy wiosennej nie powinno przynieść nam większych konsekwencji, poza siedzeniem na dupie i tęsknotą za grą czy treningami. No, bo cóż może nam innego teraz grozić – trener Zalesia.

Dodatkowo problemem dla nas na chwilę obecną jest wydawanie pieniędzy i wkładanie pracy w utrzymanie boiska (koszenie, nawadnianie, dosiewanie, nawożenie, wałowanie) z którego nikt nie może teraz korzystać… Finansowanie mamy zapewnione z gminy poprzez LZS na cały 2020. Najbardziej szkoda chłopaków, którzy po przygotowaniach nie mogą grać, zwłaszcza, że całą rundę mieliśmy grać na własnym boisku…Tego szkoda.

Sparta Kazimierza Wielka: Kryzys? Z pewnością to wszystkiego odbije się w jakiś sposób nie tylko na pilce profesjonalnej, ale i amatorskiej. Musimy brać pod uwagę to, że dofinansowanie może być mniejsze, dużo mniejsze, bo z pewnością samorządy odczują to co się dzieje. Nie chcę mówić o upadku, ale pewnie może być ciężko. Jeszcze 10 marca mieliśmy spotkanie w gminie odnośnie nowego stadionu, pojawiło się w tym temacie światełko w tunelu, teraz, po dziesięciu dniach mam wrażenie, że z tym też może być trudno. Mądrzejsi będziemy pewnie w maju.

Bartosz Ksepka, redaktor naczelny portalu Podlaska Piłka (podlaskapilka.pl): Nie sądzę, żeby kluby z niższych lig upadały ze względu na brak rozgrywania meczów. Ale pewności nie można mieć. Dużo zależy od podejścia samorządów do dotacji, na których opierają się przecież budżety klubów z niższych lig. Liczę na to, że samorządy, jeśli nakażą zwrócić część dotacji, co jest bardzo prawdopodobne, nie będą próbowały „odzyskać” więcej, niż to konieczne. A taka pokusa może się pojawić.

Problem natomiast może pojawić się z pozyskiwaniem sponsorów lub utrzymaniu tych, którzy są, bo gospodarka zdecydowanie zwolni i firmy, które przeznaczały nawet bardzo niewielkie środki na pomoc klubom, będą musiały ciąć wydatki. Obawiam się, że w pierwszej kolejności poszukają cięć w szufladzie z kasą dla klubów. Z resztą podobnie może być w samorządach, które też finansowo odczują epidemię.

Warto w tym miejscu wspomnieć o rozwiązaniu, zastosowanym przez Warmińsko-Mazurski Związek Piłki Nożnej, który zbiera pieniądze z 1% podatku, później przekazuje je klubom. W 2019 roku przekazał w ten sposób ponad 600 tysięcy złotych klubom z województwa. Myślę, że to rozwiązanie bardzo pomoże warmińsko-mazurskim zespołom przetrwać ten nieco trudniejszy czas, nawet w przypadku konieczności cięć finansowych. Marzy mi się takie rozwiązanie w moim województwie podlaskim.

******

Myslę, że przedstawiony wyżej wielogłos środowiska niższych lig, pozwoli kibicom zrozumieć powagę sytaucji w jakim znalazły się kluby z niższych szczebli rozgrywkowych. Jak mogliśmy zawuważyć ton wypowiedzi jest różny, ale w większości słychać w nim wielką obawę przed przyszłością. Jako puentę chciałbym zamieścić krótkie zdanie, jakie usłyszałem od jednego z działaczy, który poprosił, aby nie podawać jego danych personalnych ani nazwy klubu: Już otrzymaliśmy pismo od sponsora, który wstrzymuje wpłaty na rzecz naszego klubu. 

 

Dziękuję wszystkim rozmówcom za udzielenie odpowiedzi. Mam nadzieję, że wszystkie kluby z niższych lig bezboleśnie przejdą ten trudny dla nas wszystkich okres.

Ze sportowym pozdrowieniem.

Grzegorz Sawicki

Miejsce na twoją reklamę

Chcesz zareklamować się na portalu z ogromną ilością wyświetleń? Bardzo dobrze trafiłeś!!! To jest miejsce gdzie w dobry sposób pokażesz swoją firmę.

Jedna odpowiedź do “Jaka przyszłość czeka kluby z niższych lig? Głos środowiska”

Miejsce na twoją reklamę

Chcesz zareklamować się na portalu z ogromną ilością wyświetleń? Bardzo dobrze trafiłeś!!! To jest miejsce gdzie w dobry sposób pokażesz swoją firmę.