Daria Wollenberg pracowała jako rzeczniczka prasowa w kilku klubach Ekstraklasy. Aktualnie pełni tę funkcję w I-ligowej Koronie Kielce. W rozmowie z Interią opowiedziała o pracy rzecznika w realiach polskiego futbolu.
– Pamiętam, że kiedyś w moich „początkach” zdarzało mi się np. iść na pocztę, bo jakiś piłkarz poprosił, żeby mu wysłać zdjęcia i autografy dla kibiców. W większości klubów polskiej piłki – mam wrażenie – rola rzecznika zupełnie nie przystaje do tego, z czym kojarzymy np. rzecznika w korporacji czy instytucji. Istnieją przypadki, gdzie rzecznik klubu rzeczywiście odpowiada tylko za swoją, jasno wydzieloną działkę obowiązków: ustalanie wywiadów, prowadzenie konferencji prasowych, autoryzację. Ale w większości klubów w Polsce rzecznik odpowiada za cały content na klubowej stronie, w mediach społecznościowych – powiedziała Daria Wollenberg.
– Jeżeli sam tego nie robi, to przynajmniej to nadzoruje. Bywa też osobą ściśle współpracującą z kierownikiem drużyny, z trenerem pierwszego zespołu. Ma szereg zupełnie innych zadań, a nie tylko odpisanie na maila, czy stanięcie przed kamerą lub wygłoszenie formułki „witam na konferencji prasowej”. Bywa, że nie jesteś w stanie mieć w danym momencie bezpośredniego wpływu na content w mediach społecznościowych, bo wtedy akurat walczysz z systemem biletowym – dodała.
Daria Wollenberg została zapytania czy miała do czynienia z przejawami przesądów obecnych czasem w środowisku piłkarskim, czy też zwykłych uprzedzeń? W stylu teorii, że „baba w autokarze drużyny przynosi pecha”?
– Pamiętam, że śmiali się ze mnie w Rakowie. Pojechaliśmy na obóz, ja dopiero co trafiłam do częstochowskiego klubu. Przylecieliśmy do Turcji i okazało się, że na jakiś czas musimy zmienić hotel. Po treningu drużyna się spakowała, wsiadła do autokaru i mieliśmy jechać do hotelu w innym mieście. Wsiedliśmy, po czym nie ujechaliśmy daleko, a autokar się znienacka zepsuł. Musieliśmy czekać na nowy i od razu usłyszałam: „no tak, baba wsiadła do autokaru i od razu pięknie zaczyna się ten obóz”. Starałam się od razu to ucinać: „przestańcie, bo trener to podłapie i faktycznie pomyśli, że to moja wina”. Trochę się przejęłam, ale tak naprawdę żartowaliśmy z tego – odpowiedziała.
– Ale tak generalnie to chyba ja bardziej jestem przesądna niż sami piłkarze. Staram się przed meczem nie wchodzić do szatni, bo sama mam wrażenie, że kobieta w szatni przed meczem może przynieść pecha. Chociaż w Rakowie zdarzało mi się złamać ten przesąd. Ale w Koronie jestem w szatni dopiero po meczu, jak wygramy i trzeba zrobić wspólne zdjęcie drużyny. Natomiast raczej się nie zdarzało, żeby ktoś bardzo na serio i dosadnie mówił mi: ty jesteś kobietą, więc tego czy tego nie możesz zrobić. Zdarzały się jakieś sugestie, ale nie brałam tego do siebie, bo nie było to mówione poważnym tonem, raczej prześmiewczym – podkreśliła Daria Wollenberg.
Źródło: Interia
***
- Jacek Magiera przed meczem z ŁKS-em. „To jest już finisz i wszystko zależy od nas”przez Grzegorz Sawicki
- Jesus Imaz przed meczem ze Stalą Mielec. „Matematyka jest prosta, trzy wygrane dadzą nam tytuł”przez Grzegorz Sawicki
- Adrian Siemieniec przed meczem ze Stalą Mielec. „Wykluczyłbym podejście, że spotkamy się z drużyną, która o nic nie gra”przez Grzegorz Sawicki
- Fusbalowo Majōwka na Bukowyj. Wyjątkowa zapowiedź weekendowych meczów GKS-u Katowiceprzez Grzegorz Sawicki
- Cudowne zachowanie fana Pogoni Szczecin. Zdjęcie chwyta za serceprzez Grzegorz Sawicki