Free Kick: Enologia piłki nożnej

Za nami weekend, który piłkarsko spełnił oczekiwania futbolowego świata i to w pełnej gamie walorów. Do wyboru, do koloru. Zawodnicy Leicester City pomylili dni (pewnie ze względu na zmianę czasu), Legia Warszawa urządziła Wiśle Kraków przy Łazienkowskiej zimny prysznic, jej imienniczka z Płocka rozsiadła się na pierwszej pozycji w tabeli Ekstraklasy, Granada została liderem Primera Division, Lewandowski ustanowił następny rekord Bundesligi, a mnie zafascynował kurs z dziedziny enologii.

Piątkowy wieczór zainaugurowałem od napoczęcia butelki białego wina, ale nie zdążyłem go jeszcze odkorkować, patrzę na wyniki na żywo, a tam… 5:0 do przerwy. Mecz pomiędzy Southampton i Leicester City. Nie, gospodarze nie wystawili trzeciego składu. Nie, nie były to rozgrywki drużyn trampkarzy. Premiership. Odświeżałem stronę chyba cztery razy, żeby przekonać się, że to nie pomyłka. Gdy wybrzmiał ostatni gwizdek sędziego Andre Marrinera, okazało się jednak, że to był błąd. Właściwie komedia pomyłek w wykonaniu katastrofalnej defensywy Southampton i jednocześnie festiwal fantastycznego konstruowania ataków przez „Lisy”.

Fox In the Box! I dosłownie, i w przenośni. 9:0, dwóch piłkarzy z hat-trickiem na koncie, trzecia lokata w lidze angielskiej. Dziękuję, nie mam więcej pytań. Po prostu goście przywieźli znicze i wieńce na St. Mary’s Stadium. Trochę się pospieszyli, urządzając „Świętym” dzień Wszystkich Świętych na tydzień przed obchodami. Aha, wino rzeczywiście wyborne. Przyjaciółka poleciła mi japońską Choyę, którą ja również polecam.

W sobotę przejrzałem oferty kursów z zakresu winoznawstwa i już nawet coś wpadło mi w oko, lecz póki co nie będę zdradzał szczegółów. Postanowiłem odpalić w gronie rodziny węgierskiego Tokaja, czyli można powiedzieć, że zagłębiłem się w klasyce mojej wiedzy enologicznej, nie wliczając marek typu „Patyk”, czy innych szlachetnych wywarów z lat młodzieńczych. Wtem wywiązał się krótki dialog telefoniczny:

– Cześć, Mateusz. Widziałeś? Lewandowski z rekordem – oznajmił entuzjastycznie głos w słuchawce.

– Nie widziałem, ale to było do przewidzenia.

– Może wyskoczymy wieczorem do pubu, obejrzymy mecz, pogadamy?

– Wybacz mi, nie mogę. Mam gości.

– To zmienia postać rzeczy. Białe wino najlepiej smakuje z rybą – oświadczył.

– Bez ryby też niczego sobie – odparłem i wróciłem do pracy oraz rodziny.

W międzyczasie luknąłem na spotkanie Interu z Parmą (nie zawiodłem się), spostrzegłem również, że Pulisic trzepnął trzy gole. Wszystko szybko pękło, a ja przerzuciłem się na NBA. Potem zupełnie straciłem poczucie czasu. Przez mniej więcej sześć godzin przeglądałem wiersze, analizowałem i miałem wystawić fachową opinię na ich temat. Przeczytałem wnikliwie sto pięć utworów poetyckich. Nie jestem pewien, czy moja ocena ma jakieś znaczenie, jednak to przyjemne uczucie móc komuś pomóc.

Zdaję sobie sprawę, że literackiego Nobla nie zgarnę nigdy. Przewertowałem ulotkę, skutki uboczne uhonorowania taką statuetką, zadumałem się: po co mi to? Od kilku tygodni wielkie halo o Oldze Tokarczuk, bo Nobel literacki i coraz to nowe cytaty. Ja poczytałem fragmentami jej dzieło i kobieta pisze, że „zwariować można bez powodu”. Ludzie się tym jarają, jakby tylko ona to powiedziała, pomyślała i napisała w swoim życiu. Nobel – super, gratulacje. Świetna promocja Polski na arenie międzynarodowej. Ale tak poza tym? Nudą wieje okropnie. Sam nie chciałbym dostać Nobla. Wolę Nike. I też nie literacką nagrodę, tylko zwykłe adidasy firmy Nike. Przynajmniej praktyczne.

„Ta niedziela jest jak film, tani, klasy B” – śpiewało mi się we łbie, gdy naprawdę byłem wycieńczony wszystkim, a tutaj cyk: Wisła Płock ogrywa Jagiellonię Białystok 3:1. I weź tu bądź mądry, i pisz wiersze. Nasza piłka nożna to jednak fenomen. Bo jak wytłumaczyć sobie logicznie, że zespół, który ma bilans bramkowy na zero znajduje się na czele tabeli? Takie rzeczy to tylko w Polsce. Ekstraklasa – Where Amazing Happens!

Natomiast prowincjonalna Granada nie przestaje zaskakiwać. Andaluzyjczycy znowu zainkasowali trzy punkty, rozsiedli się wygodnie w fotelu lidera i spokojnie czekają na rozwój wypadków. Atalanta Bergamo zabawiła się z Udinese Calcio (7:1) i byłem przekonany, że to już koniec „hokejówek” na murawie. Z błędu wyprowadziła mnie Legia Warszawa, która bezkarnie rozstrzelała Wisłę Kraków przed własną publicznością. Jak tak można? Strzelanina trwa w najlepsze, natomiast dziesiątki tysięcy ludzi wiwatują, policja na stadionie nic nie robi, aby powstrzymać oprawców. To się nie godzi. Znieczulica! Śmiechem żartem, jaki futbol bywa przewrotny. W marcu Wisła zwyciężyła Legionistów 4:0, przedwczoraj… Masakra, wet za wet, oko za oko.

Co jakiś czas wraca temat zwolnienia Jerzego Brzęczka i zatrudnienia kogoś kompetentnego. Wszystko zostało już powiedziane w tej kwestii, więc nie mam zamiaru się trudzić. Mama mi zawsze powtarzała: „Synku, chcesz być selekcjonerem reprezentacji Polski to bądź, chcesz lizać znaczki na poczcie, to liż. Ważne jest, żebyś był szczęśliwy”. Mamo, dziękuję Ci z całych sił, że podsunęłaś mi ten pomysł z pocztą. Przynajmniej cały kraj nie ma ze mnie beki (tylko ćwiartka), a z selekcjonera…

Chcę wierzyć, że za pół roku z hakiem nie stwierdzę: „Fajnie było na Jewro, niektórzy związkowcy nawet elegancko się ubrali, krawaty czerwone pod kolor twarzy i szkoda, że nasi…”. Wolę nie kończyć. Nie trzeba urodzić się synem Bożym, żeby być prorokiem. Każdy potrafi chodzić po wodzie. Natomiast nie wszyscy posiadają zdolność kroczenia po winie. Oddaję głos do studia w Białymstoku. Strzała, mistrzowie!

Mateusz Połuszańczyk

Miejsce na twoją reklamę

Chcesz zareklamować się na portalu z ogromną ilością wyświetleń? Bardzo dobrze trafiłeś!!! To jest miejsce gdzie w dobry sposób pokażesz swoją firmę.

2 odpowiedzi na “Free Kick: Enologia piłki nożnej”

  1. Mateusz jak zawsze w punkt 🙂 Nawet taki laik jak ja czerpie wtedy przyjemność z czytania sportowych artykułów.

  2. Dziękuję, Beti! 😉 Robię, co mogę, a jak nie mogę, to też robię! 😀 Bo sekret piłki nożnej polega na tym, że wcale nie chodzi o piłkę nożną.

Miejsce na twoją reklamę

Chcesz zareklamować się na portalu z ogromną ilością wyświetleń? Bardzo dobrze trafiłeś!!! To jest miejsce gdzie w dobry sposób pokażesz swoją firmę.