Piłkarz Burnley Ashley Barnes zbyt hucznie świętował utrzymanie swojego zespołu w Premier League. 31-letni napastnik został przyłapany na jeździe samochodem pod wpływem alkoholu i trafił do aresztu.
Jak informuje „The Sun”, piłkarze Burnley w drodze powrotnej po wygranym meczu z Fulham (2:0), który zapewnił im utrzymanie w Premier League, ostro świętowali sukces. Po pożegnaniu z resztą drużyny Ashley Barnes wsiadł do auta i ruszył w drogę do domu. Już w jego pobliżu został zatrzymany około godziny trzeciej nad ranem z powodu jazdy „na dwóch gazach”. Zawodnik podobno do końca podawał się za kogoś innego.
Piłkarz Burnley trafił za kratki, ale po wpłaceniu kaucji opuścił areszt. Sprawa będzie miała ciąg dalszy przed sądem, a termin rozprawy wyznaczono na 14 czerwca.
Barnes zostanie również ukarany przez swój klub.
Czytaj też:
- Ekstraklasa ma drugiego najsłabszego lidera w Europie. Brak słów
- Szymon Marciniak poprowadzi hit w Lidze Mistrzów
- Dominik Marczuk na celowniku jednego z najlepszych tureckich klubów
- Erling Haaland dał show i odpowiedział na krytykę legendy Man United. „Nie obchodzi mnie ten człowiek”
- Adrian Siemieniec nudny jak flaki z olejem. „Dziękuję zawodnikom za zaangażowanie”