„Was ist los” w języku niemieckim oznacza „Co się dzieje” i to pytanie zadaje sobie w tym momencie każdy fan Borussii Dortmund. Forma BVB jest daleka od oczekiwanej i nic nie wskazuje na to, by w końcu się ustabilizowała.

Borussia Dortmund to zespół, który co roku włącza się w walkę o mistrzostwo Niemiec i gra w europejskich pucharach. Dwa ostatnie sezony kończyła wicemistrzostwem, a w kampanii 2018/19 straciła tylko dwa oczka do Bayernu. Jednak w obecnych rozgrywkach po 21 kolejkach zajmują szóstą lokatę i tracą 15 punktów do liderujących Bawarczyków. Przed drużyną z Dortmundu znajduje się również Lipsk, Eintracht Frankfurt, Wolfsburg oraz Bayer Leverkusen, a tyle samo punktów co Borussia ma jej imienniczka z Mönchengladbach.
Sytuacja nie wygląda dobrze. Drużyny, z którymi Dortmundczycy muszą walczyć o grę w europejskich pucharach, spisują się w tym sezonie naprawdę świetnie. Lipsk już na stałe wdarł się w grono drużyn z Bundesligi, które wymieniane są do możliwego triumfu w całych rozgrywkach i przez ekspertów typowany jest jako najgroźniejszy rywal Bayernu. Wolfsburg i Eintracht to zespoły, które po kilku gorszych latach w końcu włączają się do walki o najwyższe lokaty. Ich forma jest stabilna i w końcu odblokowały się ich najważniejsze strzelby. Dużym zaskoczeniem jest forma strzelecka Andre Silvy z Frankfurtu, który ma 18 trafień i zaraz po Lewandowskim zajmuje drugą pozycję w tabeli strzelców. Wout Weghorst z Wolfsburga zdobył 14 bramek i jest na czwartej pozycji. Bayer i obie Borussie mają w tym sezonie bardzo niestabilną formę, grają w kratkę i wydaje się, że walka o europejskie puchary będzie bardzo zacięta i rozstrzygnie się dopiero na sam koniec sezonu.
Obecny sezon to prawdziwy rollercoaster dla fanów Borussii. Początek był naprawdę obiecujący, po ośmiu kolejkach zajmowali drugie miejsce, mając na koncie sześć zwycięstw i dwie porażki. Na boisku drużyna prezentowała się pewnie, często dominowała nad rywalami, zaliczając kilka wyśmienitych zwycięstw. Gdy w grudniu 2020 roku przyszedł kryzys, i Borussia została upokorzona na własnym stadionie przez Stuttgart, przegrywając 1:5 z klubu został zwolniony trener Lucien Favre, a jego miejsce zajął asystent Edin Terzić. Wydaje się, że ten ruch nie do końca był przemyślany, a Favre moim zdaniem został zbyt szybko zwolniony. Drużyna prowadzona jeszcze przez Szwajcara, cztery dni przed tą bolesną przegraną zapewniła sobie pierwsze miejsce w grupie Ligi Mistrzów, wygrywając pewnie z Zenitem Sankt Petersburg. Po przegranej plasowała się na piątej lokacie w tabeli, tracąc zaledwie sześć punktów do lidera, co umówmy się nie, jest sytuacją tragiczną.
Nowy trener jednak był wielką niewiadomą. W dorosłej piłce pracował tylko jako asystent w takich klubach jak Besiktas czy West Ham United u boku Slavena Bilicia. Dostał on bardzo trudne zadanie jak na swój pierwszy raz, ponieważ cele w Dortmundzie były jasne: pozostać w walce o mistrza kraju i nie skompromitować się w fazie pucharowej ligi mistrzów. Po dwóch miesiącach wiemy, że Borussia z walki o mistrzostwo już odpadła, a o grę w następnym sezonie w lidze mistrzów będzie bardzo ciężko. Mimo że początek roku pod okiem nowego szkoleniowca wyglądał bardzo dobrze, zanotowali dwa zwycięstwa z groźnymi rywalami Lipskiem i Wolfsburgiem, przyszła seria trzech meczów bez zwycięstwa. Po wygranej z Augsburgiem Borussia przeszła niesamowitą męczarnię w pucharze z Paderborn, gdzie dopiero gol w dogrywce zapewnił awans. Kolejne dwa mecze w lidze to znów brak kompletu punktów co już definitywnie pokazało, że BVB to za duży klub dla Niemca.
Dzień przed historycznym debiutem Terzicia w Lidze Mistrzów wiemy, że po sezonie zostanie on zastąpiony. Włodarze Borussii zdecydowały się zakontraktować dotychczasowego trenera Borussii Mönchengladbach Marco Rose. Niemiec poprowadził dotychczas popularne „źrebaki” w 72 meczach, w których wygrał 36 i po 18 zremisował i przegrał. W swojej karierze trenerskiej może pochwalić się dwukrotnym mistrzostwem Austrii, pucharem Austrii i Młodzieżową Ligą Mistrzów wszystkie te trofea zdobył z drużyną Red Bull Salzburg. 44-latek zdecydował się trochę na podjęcie posady w ciemno. Klub z Dortmundu może nie zakwalifikować się do Ligi Mistrzów co w Dortmundzie odebrane zostanie jako wielka porażka. Nie ma pewności czy w klubie zostaną największe gwiazdy, bowiem Haaland czy Sancho kuszeni są wielkimi transferami i wydaję się, że jeden z nich odejdzie latem na 100%. Młody zaciąg zawodników nie zachwyca formą, a doświadczeni gracze z roku na rok mają coraz mniejszy wpływ na drużynę.
******
Czytaj też:
- Obsada sędziowska 29. kolejki PKO BP Ekstraklasy
- Składy na mecz Jagiellonia – Real Betis
- Tomasz Hajto o walce z uzależnieniem. „Dałem mojej żonie przyrzeczenie, że się z tego wyleczę”
- W Lechii Gdańsk piłkarze i pracownicy klubu znów nie otrzymują wynagrodzenia
- Jan Urban zdradza kulisy zwolnienia z Górnika Zabrze. „To było słabe i przykre. Panowie chcieli pokazać swoją siłę”