Cezary Kulesza, nowy prezes PZPN, odpowiadał na pytania portalu Interia.pl.
Kulesza odniósł się do kwestii pobierania wynagrodzenia z tytułu pełnionej funkcji.
– Jest mi to obojętne, niech zarząd o tym zdecyduje. Nie jest żadną tajemnicą, że jestem człowiekiem majętnym, dużo w życiu zarobiłem. Ciężko na to zapracowałem i dzięki temu nie muszę oglądać się na pieniądze. Między innymi dzięki temu wystartowałem w wyborach. Chciałem coś zrobić, a nie zarobić. Bo zarabiać już nie muszę. Niedawno jeden z redaktorów wysłał do mnie zapytanie o mój majątek i poprosił o oświadczenie majątkowe. Nie jestem politykiem, żebym sporządzał takie oświadczenie, ale stan mojego konta jest moim atutem, a nie obciążeniem. Nikt nie może zarzucić Kuleszy, że przyszedł do PZPN zrobić skok na kasę – powiedział prezes Kulesza.
Nowy szef polskiego futbolu zabrał również głos na temat zarzutów jakie pojawiają się w mediach dotyczących nieznajomości przez niego języka angielskiego.
– Jestem rocznik 1962, w moich czasach w szkole uczono się rosyjskiego. I tym językiem władam płynnie, przez lata używałem go w rozmowach z klubami ze wschodu. Ale to prawda, że angielski nie jest moją mocną stroną. Tak samo jak kilku poprzednich prezesów… Nie mam więc zamiaru udawać, że po angielsku mówię jakbym się urodził w Londynie. Dlatego w moim otoczeniu są pracownicy znający ten język znakomicie. I dlatego, kiedy w czwartek miałem dość długie spotkanie z przedstawicielami FIFA i UEFA, nie było kłopotu – podkreślił Cezary Kulesza.
Prezes PZPN skomentował również doniesienia, jakoby jego kampania wyborcza polegała głównie na opróżnianiu butelek wysokoprocentowych trunków w towarzystwie działaczy, których przekonywał do swojej kandydatury.
– Najłatwiej sprowadzić wszystko do tego, że Kulesza pojechał do każdego z flaszką i załatwił sobie głosy. Ktoś, kto to opowiada, nie ma pojęcia o prowadzeniu kampanii. Musiałem być w formie, poza tym nie miałem kierowcy. W większości podróży sam kierowałem samochodem. Nie ukrywam, że wtedy, gdy gościnność wymagała tego, aby z delegatem usiąść do stołu i porozmawiać przy lampce wina, to siadaliśmy, rozmawialiśmy. Myśli pan, że Koźmiński nie siadał? Siadał. Ale sprowadzanie całej mojej kampanii wyłącznie do pijaństwa jest żenujące – podsumował Kulesza.
Źródło: Interia.pl
- Wyścig o tytuł w Premier League wkroczył na ostatnią prostą. Czas na piłkarski weekend z Viaplay!
- PKO BP Ekstraklasa. Komunikat Komisji ds. Licencji Klubowych PZPN
- Goncalo Feio nie traci wiary. „Póki jest szansa, wierzę w mistrzostwo Polski”
- Bundesliga wchodzi w decydującą fazę sezonu. Wszystkie mecze kolejki na Viaplay
- Adrian Siemieniec przed piątkowym meczem Jagi. „Rozmawiamy z drużyną o tym, żeby głowy były nastawione na osiągnięcie celu”