Białostocki biznesmen: To ja uratowałem Jagiellonię i sprowadziłem do klubu Cezarego Kuleszę

Wojciech Strzałkowski jest głównym akcjonariuszem Jagiellonii Białystok. Nie jest jednak znany szerszemu gronu kibiców w Polsce, gdyż, jak sam podkreśla, mało udziela się medialnie i nie zależy mu na rozgłosie. „Politykiem nigdy nie byłem i nie będę, moja rozpoznawalność istnieje na poziomie lokalnym, białostockim” – mówi w rozmowie z Izabelą Koprowiak, dziennikarką „Przeglądu Sportowego”.

Wojciech Strzałkowski jest obecny w Jagiellonii Białystok od 2003 roku. To on sprowadził do klubu obecnego prezesa PZPN Cezarego Kuleszę. Początkowo ten pomysł miał wielu przeciwników.

– Ja nie wymyśliłem Cezarego Kuleszy. Czarek już wcześniej dobrze funkcjonował w środowisku piłkarskim i znał się na futbolu, sam przecież był zawodnikiem, ale to faktycznie ja zaprosiłem go do klubu. Usłyszałem o nim dobre słowa, ludzie mówili, że zna się na piłce. Postawiłem na niego. Ale ilu było wtedy przeciwników! Ja jednak wiedziałem, że ten facet ma charakter. Potwierdziło się – powiedział Strzałkowski.

– W 2008 roku przyszedł do klubu, to jego pomysłem było zatrudnienie Michała Probierza, wtedy jeszcze nie tak znanego szkoleniowca. To za Cezarego Kuleszy i Michała Probierza Jagiellonia odnosiła największe na owe czasy sukcesy, czyli zdobyła Puchar Polski, następnie Superpuchar oraz wicemistrzostwo Polski – wspominał główny akcjonariusz Jagi.

– Czarek przede wszystkim znał się na piłce, ja się na niej nie znam. Mam pojęcie o przedsiębiorczości, znam się na finansach, na prowadzeniu organizacji, na ludziach, budowaniu relacji. Ale na futbolu średnio. Dlatego, choć mógłbym być prezesem od 19 lat, nigdy sobie tej funkcji nie powierzyłem – podkreślał Strzałkowski.

– Mogę czuć się członkiem czegoś większego. Działać dla przyszłych pokoleń. Jagiellonia istnieje już 102 lata i będzie istniała dalej. Kojarzy mi się to z powiedzeniem leśników. Dostaję dreszczy, gdy słyszę ich motto: „Nie było nas, był las. Nie będzie nas, będzie las”. Tak samo możemy powiedzieć o Jagiellonii. Nie było nas, była Jagiellonia. Nie będzie nas, będzie Jagiellonia. Pytała mnie pani na początku o popularność. Wiem, że lokalnie jestem rozpoznawalny. Nie ma to jednak dla mnie żadnego znaczenia – podsumował Wojciech Strzałkowski.

Źródło: Przegląd Sportowy

Foto: Jagiellonia Białystok

Miejsce na twoją reklamę

Chcesz zareklamować się na portalu z ogromną ilością wyświetleń? Bardzo dobrze trafiłeś!!! To jest miejsce gdzie w dobry sposób pokażesz swoją firmę.

Możliwość komentowania została wyłączona.

Miejsce na twoją reklamę

Chcesz zareklamować się na portalu z ogromną ilością wyświetleń? Bardzo dobrze trafiłeś!!! To jest miejsce gdzie w dobry sposób pokażesz swoją firmę.