Show Czesława Michniewicza na konferencji prasowej po meczu z Walią

Wygrana z Walią przyniosła utrzymanie w dywizji A Ligi Narodów oraz losowanie z pierwszego koszyka w eliminacjach Euro 2024. Czesław Michniewicz na pomeczowej konferencji prasowej tryskał humorem i rzucał co chwilę ciekawymi spostrzeżeniami.

— Cieszymy się ze zwycięstwa. Gratulacje dla całej drużyny, sztabu i współpracowników. Bardzo ciężko pracowaliśmy, żeby to spotkanie wygrać. Wiedzieliśmy, w jakim nastroju do niego przystępujemy i jaka jest stawka. Stąd maksymalna koncentracja — oznajmił Michniewicz na początku konferencji.

— Pierwsze minuty należały do Walijczyków, ale nie stworzyli sobie klarownej sytuacji. Mieliśmy lepszą już na samym początku meczu, gdy Szymek Żurkowski dostał idealną piłkę od Piotrka Zielińskiego. Być może gdyby częściej grał w klubie, zakończyłby tę akcję strzałem do bramki. Im dłużej trwał ten mecz, tym byłem spokojniejszy, bo wiedziałem, że realizujemy plan — zaznaczył Michniewicz.

— Zmiana, jakiej dokonaliśmy przy rozgrywaniu piłki na własnej połowie (z trójki rozgrywających stoperów na dwójkę), pozwoliła przesunąć Jakuba Kiwiora do lewej strony, a Nicola Zalewski mógł grać bardzo wysoko. Pełnił rolę skrzydłowego, sprawiał Walijczykom dużo problemów w pressingu. Był to dla nich element zaskoczenia, a nam ta gra zaczęła się wtedy układać — dodał.

 — Pytań jest równie dużo, co odpowiedzi. Bezpośrednio w szatni pogratulowałem drużynie zwycięstwa, utrzymania się w dywizji A i awansu do pierwszego koszyka. Kuba Kwiatkowski podpowiedział mi, że z drugiego koszyka możemy trafić na Francję czy Anglię, więc nie wiem, czy nie lepiej by było, gdybyśmy zostali w drugim — powiedział z uśmiechem na twarzy Michniewicz.

— Powiedziałem też jedną rzecz, którą musiałem powiedzieć: to, że spośród 28 zawodników, których jest tu z nami, co najmniej dwóch nie pojedzie na mistrzostwa. Zwłaszcza że jest jeszcze grupa piłkarzy nieobecnych na tym zgrupowaniu. Dlatego muszą w najbliższym czasie zrobić wszystko, żebym to ja miał problem i musiał wybierać kadrę na mistrzostwa świata spośród zawodników grających. Wszystko jest w ich rękach. Jest trzon zespołu, poznaliśmy zawodników, na których możemy liczyć. Myślę, że spośród piłkarzy, których nie było na marcowym zgrupowaniu, trzeba rozpatrywać Kiwiora. Staje się podstawowym zawodnikiem reprezentacji. Z bardzo dobrej strony pokazał się też Nicola Zalewski. Mógłbym wymienić jeszcze kilku innych. Przed nikim nie zamykamy drogi — zaznaczył.

— Te dwa mecze dały nam też część odpowiedzi na pytanie, w jakim systemie dwójkowym w ataku Robert najlepiej funkcjonuje. W drugim meczu z Holandią Robert grał z Arkiem Milikiem. Jak napisze się na papierze Milik i Lewandowski, wszyscy powiedzą „wow”. Świderski i Lewandowski? Super. Piątek i Lewandowski? Też. Ale dopóki nie zobaczysz ich na żywo, trudno podjąć decyzję, który duet jest najlepszy. We wrześniu Robert zagrał z każdym z nich. To dało nam odpowiedź — powiedział, nie pozostawiając cienia wątpliwości w tej kwestii.

— Przeciwko Walii Robert był fantastyczny. Po meczu z Holandią nie był szczęśliwy, podobnie jak my wszyscy. Było w nim dużo sportowej złości. Myślę, że jego zachowanie na boisku i poza boiskiem było takie, jak być powinno. Bardzo pomógł drużynie. Zanotował fantastyczną asystę — dodał.

— Tak jak już mówiłem, musimy zadbać o odpowiedni serwis dla Roberta. Dyskutujemy, czy dwójką w ataku gra mu się lepiej, czy gorzej. W Borussii, Bayernie i teraz w Barcelonie najczęściej grał jako jeden napastnik. I ile strzelił? 300 goli? Dlatego mówienie dzisiaj, że Robert nie odnajduje się jako jeden napastnik, to totalna bzdura. Warto z tym skończyć. Kwestia jest inna: kto gra wokół niego i jak gra wokół niego. To jest dla nas zadanie — powtórzył się selekcjoner.

— Od początku mówię o tym, że musimy stworzyć mu warunki do tego, żeby miał sytuacje. On je wykorzysta. Jak ma pół sytuacji, to wykorzysta. Ale w tych dwóch meczach nie miał nawet pół sytuacji. W wielu momentach przytrzymał jednak piłkę, rozegrał. Przy bramce podał w stylu Bergkampa. Zagrał tak, jak zawodnik światowej klasy, jeden z najlepszych piłkarzy na świecie. Jestem bardzo zadowolony z jego postawy — zaznaczył Michniewicz.

— Gdybyśmy zagrali na dwie dziesiątki, z Sebastianem Szymańskim, który nie był do końca zdrowy, to nie mielibyśmy kogoś takiego, kto dobrze odnajdywałby się w takiej walce wręcz. Żurkowski popełniał błędy techniczne, bo mało gra w klubie, ale nie było ani sekundy, by się zatrzymał. Zawsze był pod grą, zawsze dostawiał nogę. Szymański wszedł w końcówce i Walijczycy kilka razy urwali mu nogę. Podsumowując: odpowiedzi mamy dużo — zakończył wątek.

Selekcjoner został również zapytany o to, czy Karol Świderski zapewnił sobie tym meczem bilet na samolot do Kataru.

— Nie wiem, czy już wcześniej nie miał wykupionego biletu. Jest bardzo oszczędny, może wcześniej kupił. A na poważnie to wiemy, że „Świderek” jest istotnym punktem reprezentacji. Na zgrupowaniu było widać wiele świeżości w jego poczynaniach, ale problem jest taki, że 9 października skończy grać o punkty. Nie wiemy, co wydarzy się później. Bardzo nad tym ubolewam. Dzisiaj jest dobrze, a nawet bardzo dobrze — ocenił.

Trener nie szczędził komplementów pod adresem Wojciecha Szczęsnego.

— Bardzo się cieszę, że Wojtek w decydujących momentach nam pomaga. Tak było też w meczu ze Szwecją. To nie przypadek, że gra w Juventusie i że jest jednym z najlepszych bramkarzy na świecie. W ostatnim czasie miał problemy i wielu dziennikarzy podpowiadało, kogo w jego miejsce powinniśmy powołać. Nie ulegliśmy tej presji, tylko postawiliśmy na Wojtka. Kilka dni po ostatniej kontuzji wysłał mi zdjęcie swojej stopy i napisał, żeby się o nic nie martwić, bo jak trzeba, to wystąpi nawet w klapku. I zagrał w dwóch meczach, choć ostatnio w klubie nie występował — zauważył Michniewicz.

— Znamy Wojtka, w reprezentacji funkcjonuje od wielu lat. Obecnie każdy mecz w reprezentacji Polski jest dla niego bardzo istotny. To widać. Jest bardzo skoncentrowany. Momentami jest też wyluzowany, było to widać nie tylko w sytuacji z Garethem Bale’em. Gdy wszedłem po meczu do szatni, myślałem, że toaleta się pali. Dym leciał. Słyszę, że on tam jest. „Wojtek, co się dzieje?”. „A… woda się spłukuje” — powiedział ze śmiechem, po czym dodał do siedzącego obok tłumacza: — Tego nie musisz tłumaczyć.

Źródło: Łączy Nas Piłka

Miejsce na twoją reklamę

Chcesz zareklamować się na portalu z ogromną ilością wyświetleń? Bardzo dobrze trafiłeś!!! To jest miejsce gdzie w dobry sposób pokażesz swoją firmę.

Możliwość komentowania została wyłączona.

Miejsce na twoją reklamę

Chcesz zareklamować się na portalu z ogromną ilością wyświetleń? Bardzo dobrze trafiłeś!!! To jest miejsce gdzie w dobry sposób pokażesz swoją firmę.