Czesław Michniewicz po porażce Legii z Rakowem. „Polskie zespoły muszą się nauczyć gry w podobnej sytuacji, do tej, którą my aktualnie przeżywamy”

Czesław Michniewicz, szkoleniowiec Legii Warszawa odpowiedział na pytania dziennikarzy po spotkaniu 9. kolejki PKO BP Ekstraklasy z Rakowem Częstochowa. 

Legia Warszawa przegrała w sobotni wieczór 2:3 z Rakowem Częstochowa w meczu 9. kolejki PKO BP Ekstraklasy. Czesław Michniewicz, szkoleniowiec mistrzów Polski, podkreślił, że jego zespół był bardzo nieskuteczny w pojedynku z podopiecznymi Marka Papszuna. Trener Legii zaznaczył, że mając tyle sytuacji w meczu na własnym boisku, po prostu trzeba je wykorzystać.

Czesław Michniewicz:

 Mecz rozpoczął się dla nas dobrze. Budowaliśmy akcje, mieliśmy swoje sytuacje. W jednej z nich Andre trafił w poprzeczkę. Później popełniliśmy błąd, którego powinniśmy uniknąć. Sprezentowaliśmy tę bramkę naszym rywalom. Szybko odpowiedzieliśmy po pięknym golu Mahira Emrelgeo, a mecz się wyrównał. W przerwie powiedzieliśmy sobie, co musimy zmienić, jednak po wejściu na boisku wydarzenia nie potoczyły się zgodnie z planemTo czego się obawialiśmy – goście wykorzystali swoje warunki fizyczne, a my przegrywaliśmy pojedynki główkowe. Przygotowaliśmy zmianę. Miał wejść na boisko Ihor Kharatin i Ernest Muci. Niestety, sfaulowaliśmy rywala w tym miejscu, w którym nie mogliśmy tego zrobić. W efekcie daliśmy przeciwnikowi szansę i Lopez zrobił świetnie to, z czego słynie w ekstraklasie. Było 1:3Dokonaliśmy kilku zmian, stwarzaliśmy sobie okazje, ale nie potrafiliśmy tego zamienić na bramki. Szkoda zwłaszcza tej główki Mahira, która dałaby nam remis. Byliśmy nieskuteczni w przeciwieństwie do Rakowa. Jak się gra u siebie i ma się tyle sytuacji, to trzeba je wykorzystywać.

– Straciliśmy dużo punktów, to fakt. Polskie zespoły muszą się nauczyć gry w podobnej sytuacji, do tej, którą my aktualnie przeżywamy. My cieszymy się z tego momentu, gdzie teraz jesteśmy. Nie jest jednak łatwo łączyć meczów w Europie z ligą, bo do tego dochodzą podróże. To wszystko ma znaczenie. Niemniej trzeba wyjść i grać. Nie będę narzekał na swój los. W meczach ze Śląskiem czy Wisłą mieliśmy tyle okazji, żeby oba spotkania wygrać. Raków był groźny po tym, czego się spodziewaliśmy – stałe fragmenty gry, kontrataki i walka wręcz. Mam dzisiaj o czym myśleć, ale od jutra skupiamy się na Leicester. Chcemy zaprezentować się lepiej pod względem wyniku. Wiem, że to nie będzie łatwe, ale stać nas na lepszą grę.

– Każdy młody bramkarz popełnia błędy, to jest nieuniknione. Dziś trafiło na Czarka, a za tydzień padnie na kogoś innego. To było bolesne, gdy na początku popełniasz błąd i pada bramka. Niemniej on musi swoje przeżyć i wyciągnąć z tego wnioski. To nie jest tak, że ja mam do niego pretensje. On musi to wszystko przeżyć, żeby w przyszłości wiedzieć, jak ma się zachować. W takich meczach jak dzisiaj, drużyna może pomóc bramkarzowi wygrywając spotkanie, ale tak się niestety nie stało. Wiem co będzie się dzisiaj działo w głowie Czarka, ale to będzie dla niego cenna lekcja. 

– Artur dzisiaj nie był zdolny do gry. Wszyscy spotykamy się w poniedziałek. Mam nadzieję, że on, Luquinhas, Mattias Johansson i reszta zawodników wejdzie do normalnego treningu. Dzisiejsze niepowodzenie musimy rozłożyć na wszystkich ludzi, którzy wzięli udział w tym spotkaniu. Każdy mecz przegrywa drużyna, a nie jednostka. 

– Graliśmy czwórką obrońców. Rozpoczęliśmy z Kacprem Skibckim, który często występował jako wahadłowy w piątce defensorów. Liczyliśmy na szybkość Kacpra i umiejętność oddawania strzału w biegu. Na drugim skrzydle występował szybki Lirim Kastrati. Brakowało jednak dystrybucji otwierających podań do naszych szybkich zawodników. Liczyliśmy na to, że Josue jest w stanie obsłużyć ich dokładnym zagraniem i wtedy wejdą w pojedynek biegowy ze stoperami, którzy są wysocy i silni, ale przez to też mniej zwrotni niż nasi napastnicy. Stąd nasza sugestia, aby zagrać w takim systemie. Inna sprawa, że wypadł nam Johansson, którego szykujemy na mecz z Leicester. Musieliśmy wziąć pod uwagę, że w ustawieniu z piątką obrońców nie ma miejsca dla Kastratiego. Ten piłkarz może grać jako skrzydłowy, ale nie jako wahadłowy. Tak zaczął mecz z Górnikiem Łęczna – nie wyglądało to dobrze, nie czuje się zbyt dobrze na tej pozycji. Dziś na obronie asekurował go Artur Jędrzejczyk. On miał zadania ofensywne, w których miał wykorzystać swój potencjał szybkościowy. 

Źródło: Biuro Prasowe Legii Warszawa

Miejsce na twoją reklamę

Chcesz zareklamować się na portalu z ogromną ilością wyświetleń? Bardzo dobrze trafiłeś!!! To jest miejsce gdzie w dobry sposób pokażesz swoją firmę.

Możliwość komentowania została wyłączona.

Miejsce na twoją reklamę

Chcesz zareklamować się na portalu z ogromną ilością wyświetleń? Bardzo dobrze trafiłeś!!! To jest miejsce gdzie w dobry sposób pokażesz swoją firmę.