Łukasz Piszczek: Po przegranej LKS-u Goczałkowice potrafię być niezadowolony przez cały tydzień

Łukasz Piszczek, zawodnik Borussii Dortmund i były reprezentant Polski, w wywiadzie na łamach „Przeglądu Sportowego” opowiedział o LKS-ie Goczałkowice, którego oficjalnie jest drugim trenerem.

LKS Goczałkowice-Zdrój jest klubem, w którym Łukasz Piszczek stawiał swoje pierwsze piłkarskie kroki. Były reprezentant Polski przez cały czas trwania swojej kariery wspierał drużynę nie tylko finansowo. Jest związany z klubem przez cały czas, a transmisje internetowe meczów goczałkowickiego zespołu oglądają nawet piłkarze Borussii Dortmund. Aktualnie LKS występuję w rozgrywkach trzeciej grupy III ligi. Po rundzie jesiennej beniaminek zajmuje wysokie, piąte miejsce z dorobkiem 32. punktów.

Oficjalnie w LKS Goczałkowice-Zdrój Łukasz Piszczek jest drugim trenerem. Uzupełnia się z pierwszym trenerem Damianem Baronem, swoim przyjacielem.

Łukasz Piszczek stawia na ofensywny styl gry w Goczałkowicach. Podkreśla również, że jest mocno zaangażowany w klub, a porażki LKS-u w ligowych meczach sprawiają, że często chodzi zły przez cały tydzień.

Nas interesuje gra piłką, ale nie dla samego grania, tylko tworzenia sytuacji, przyspieszania akcji w odpowiednim momencie. Chcemy mieć plan i z niego korzystać. Nie mówię, że wymyśliłem złoty środek, bo każdy trener ma swój plan gry i pewnie wierzy, że ten jego jest tym najlepszym. Mamy w drużynie kilku młodych chłopaków. Nie przyciągamy ich do klubu finansami, lecz właśnie pomysłem zakładającym posiadanie piłki – mówi Łukasz Piszczek, cytowany przez „PS”.

W sztabie jesteśmy pewni, że mamy wpływ na to, jak gra drużyna. Ważne, czy piłkarz zrozumie twój przekaz i to, czego wymagasz. Gdy trenerzy pytają zawodników, czy zrozumieli, to każdy zawsze odpowie, że tak. I teraz jest pytanie: odpowie tak, bo chce mieć spokój, czy odpowie tak, bo zrozumiał. Zarządzanie ludźmi nie jest proste, ale myślę, że w Goczałkowicach radzimy sobie z tym całkiem nieźle – dodaje zawodnik Borussii Dortmund.

Mocno zaangażowałem się w klub, a jak coś nie wychodzi, to człowiek się denerwuje. Łapałem się na tym, że cały tydzień potrafi łem być mocno niezadowolony. Staram się uczyć tego, że nie wszystko będzie szło po naszej myśli. Najważniejsza jest konsekwencja w pracy, minimalizowanie tego czasu niezadowolenia i końcowy cel. To też można przełożyć na normalne życie, nie tylko piłkę. Że gdy ma się postawiony cel, a po drodze coś nie wychodzi, to trzeba pracować dalej i nie dać wciągnąć się w złe emocje – podkreśla Piszczek.

Źródło: Przegląd Sportowy

******

Czytaj także:


.

Miejsce na twoją reklamę

Chcesz zareklamować się na portalu z ogromną ilością wyświetleń? Bardzo dobrze trafiłeś!!! To jest miejsce gdzie w dobry sposób pokażesz swoją firmę.

Możliwość komentowania została wyłączona.

Miejsce na twoją reklamę

Chcesz zareklamować się na portalu z ogromną ilością wyświetleń? Bardzo dobrze trafiłeś!!! To jest miejsce gdzie w dobry sposób pokażesz swoją firmę.