Kamil Chanas zapowiada „Grill Basket” i analizuje okienko KoszKadry. „Apelowałbym o cierpliwość” [WYWIAD]

Gdy myślę o najlepszych snajperach w historii koszykówki, bez momentu zawahania mówię: Stephen Curry, Reggie Miller, Larry Bird, Ray Allen, Andrzej Pluta, Adam Waczyński. Jednak polowanie zaczyna się na dobre dopiero, kiedy w grę wkraczają instynkty łowcze myśliwych obdarzonych firmowymi rzutami. W „MVP Grę”, rzecz jasna. Przy naszym dzisiejszym gościu nawet celownik Toma Berengera szwankuje. Bo Kamil Chanas trafia do serc ludzi z niespotykaną lekkością i powtarzalnością.

Kamil Chanas specjalnie dla Galaktycznego Futbolu

Gablota byłego rzucającego obrońcy m.in. Śląska Wrocław czy Stelmetu Zielona Góra świeci pełniami porównywalnymi z tymi księżycowymi, jaśniejącymi na podniebnym firmamencie. Oczywiście, nie wymienimy wszystkich osiągnięć Kamila, ponieważ nie mamy tyle czasu antenowego, ale skoro kot nie napłakał, to postaramy się wyhaczyć najważniejsze dokonania jednej z najwyrazistszych postaci medialnych koszykówki.

Na parkietach PLK sięgnął po dziewięć medali: dwa złote, trzy srebrne i cztery brązowe. Czterokrotnie miał zaszczyt unosić w górę Puchar Polski. Doskonale zna smak oraz zapach europejskich rozgrywek najwyższego szczebla. Na co dzień prowadzi autorski program pt. „Strefa Chanasa” i „MVP Gra” w CANAL+ Sport. Ponadto jest inicjatorem wielu sportowych przedsięwzięć spod szyldu BCH (Basket Chanasa). Zapnijcie pasy. Startujemy!

Mateusz Połuszańczyk: Znajdujemy się na portalu piłkarskim, poświęconym głównie niższym ligom. Czy w przeszłości uczestniczyłeś może w wydarzeniach futbolowych związanych z rzeczonymi klasami rozgrywkowymi? Jeśli tak, opisz proszę pokrótce swoje doświadczenia.

Kamil Chanas: Mój tata był piłkarzem, a więc piłka nożna była w moim życiu. Grał w Ślęzie Wrocław, która występowała wtedy w pierwszej lidze, czyli jeden poziom rozgrywkowy niżej, niż Ekstraklasa. Zawsze mi opowiadał, że zdobył sporo bramek głową, strzeli też gola Panu Maciejowi Szczęsnemu – tacie Wojtka. Chodziłem na te mecze jako dziecko.

Tata przyjechał grać do Ślęzy, wcześniej był zawodnikiem Piasta Nowa Ruda w trzeciej lidze. Kopał również w Niemczech. Ja próbowałem futbolu w szkole, ale jakoś mi to nie podeszło. Niemniej, oczywiście lubię pograć w piłkę nożną. Jestem z Wrocławia, tak że czasami bywam na spotkaniach piłkarskiego Śląska.

Gdybyś miał możliwość przeniesienia przepisów gry w koszykówkę do świata piłki nożnej (lub odwrotnie), co byś wprowadził, aby urozmaicić albo usprawnić funkcjonowanie danej dyscypliny sportu?

Wydaje mi się, że nie jestem zwolennikiem zmian przepisów. Raczej klasyka, kosmetyka. Tutaj nie można ingerować tak super mocno w zasady gry w piłkę nożną, czy przenosić coś z koszykówki. Np. ustawienie się na faul w ataku byłoby komiczne, chociaż jest sporo kontaktu w futbolu. Widzę, na jakich szybkościach piłkarze biegają. Jak walczą o futbolówkę w parterze. Często też doznają groźnych kontuzji. Bardzo trudny sport. Naprawdę szanuję tych chłopaków. Zimno, ciepło, deszcz, śnieg – nie ma znaczenia. Muszą grać, zatem nie przenosiłbym w ogóle przepisów i zostawił jak jest.

Jesteśmy świeżo po zgrupowaniu koszykarskiej reprezentacji Polski. Dwie porażki, zwłaszcza ta z Macedonią Północną, bez wyrazu. Co według Ciebie najbardziej zawiodło, że sympatycy basketu musieli oglądać aż taką rdzę?

To jest moment, w którym Polacy mają pewny udział w mistrzostwach Europy i gdzieś tam z tyłu głowy koncentracja ucieka. Inaczej się gra, kiedy masz mecz o wszystko, a inaczej radzi się w starciu, które wiesz, że nic się strasznego nie wydarzy przy ewentualnej porażce. Tak więc, może to jest przyczyna tych przegranych. Część zawodników, naszych liderów nie ma regularnej gry w swoich topowych klubach euroligowych. No, i to się wszystko ułożyło.

Myślę, że Jeremy Sochan będzie wzmocnieniem. Zobaczymy jeszcze, jak rozwiąże się sytuacja z Brandinem Podziemskim. Niestety, brakuje A.J.’a Slaughtera, a doskonale wiemy, że on dawał tej kadrze bardzo dużo. Istotny będzie powrót do regularnych treningów z reprezentacją, bo to było krótkie okienko. Moim zdaniem ta ekipa jest naprawdę mocna i powinno być dobrze. Jesteśmy w okresie, kiedy w zasadzie osiągamy same sukcesy. Nie było to oczywiście udane okienko, ale apelowałbym o cierpliwość.

Przejdźmy do Twojej kariery sportowej. Czujesz się dzisiaj zawodnikiem spełnionym, czy jednak dało się wyciągnąć więcej z koszykarskiej podróży?

Czuję się spełnionym zawodnikiem. Sporo się udało dokonać, pomimo że kontuzjowana ręka nigdy nie wróciła do pełnej sprawności. Uraz nerwu promieniowego nadal daje mi się we znaki. Jest to uraz trwały. Przez 16 lat musiałem grać z rękawiczką, tak że patrząc pod tym względem udało mi się wycisnąć praktycznie maxa. Oczywiście, od siebie mogłem dołożyć więcej, ale generalnie jestem zadowolony.

Czasami wracam sobie myślami w przeszłość i zadaję sobie pytanie, co by było gdybym nie odniósł kontuzji lewej ręki, jednak to już tylko gdybanie. Dzisiaj mogę powiedzieć, że jestem szczęśliwy, że mogłem grać w mistrzowskich zespołach, w Eurolidze, mierzyć się z najlepszymi zawodnikami w Europie i z najlepszymi koszykarzami w Polsce. To była wspaniała przygoda. Biorąc poprawkę na to, co wydarzyło się w 2006 roku, czyli kontuzję ręki i uraz nerwu, to powinienem się cieszyć, że w ogóle udało się wrócić i przez sezon poczuć Euroligę.

Obawiałeś się, że nie sprostasz oczekiwaniom, gdy jako wychowanek wkraczałeś do szatni pierwszej drużyny seniorskiego Śląska Wrocław? Ktoś otoczył Cię szczególną opieką?

Oczywiście, że się bałem jako młody zawodnik wejść do szatni gwiazd Śląska Wrocław, bo tak to wówczas wyglądało. Oni byli bohaterami Wrocławia. Maciej Zieliński, Adam Wójcik, Dominik Tomczyk i cała plejada graczy zagranicznych. Nie było to łatwe, natomiast właśnie Maciej Zieliński był osobą, która wzięła mnie pod swoje skrzydła. Dała taką pewność siebie, że mogę spokojnie funkcjonować w drużynie. Miałem przyjemność grać z nim przez trzy sezony. Jednak pozostali również widzieli, że ogarniam temat. Że nie jestem tzw. „ogórkiem”. Szacunek zaskarbiłem sobie walcząc na parkiecie, będąc jednocześnie skromnym chłopakiem.

Chciałbym dowiedzieć się, jak to jest z Twoim wzrostem. Jeden serwis podaje, że mierzysz 183 centymetry, następny twierdzi, że 190. Rosłeś, kurczyłeś się? Jak to jest?

Nie wiem, który serwis podaje, że mam 183 centymetrów wzrostu. To chyba mój Ś.P. ojciec, Jacek Chanas, tyle mierzył. Ja z kolei mam 189 i takiej wersji się trzymam. Jeśli któryś portal twierdzi inaczej, trzeba to zgłosić i skorygować, że 189 to jest mój wzrost.

Nawiązując do wstępu i firmowego rzutu Kamila Chanasa, czyli próby zza łuku z jednej nogi, dodatkowo z charakterystycznie wysuniętym kolanem. Trenowałeś to wcześniej, czy użyłeś „Chanasówki” spontanicznie, pod wpływem chwili?

Rzut z jednej nogi przyszedł naturalnie. Zresztą, już wcześniej lubiłem rzucać z jednej nogi, ale z bliższych odległości. To Radosław Hyży powiedział: „A spróbuj rzucać z jednej nogi za trzy punkty”. I zacząłem rzucać. Dla mnie to bardzo naturalny rzut. Żałuję też, że nie doszedłem do tego wcześniej, że mogłem takie coś odpalać w meczu PLK, ponieważ uważam, że mnóstwo radości dałbym kibicom.

Nietypowy rzut, efektowny. Ma tak naprawdę zwiększony zasięg. Fajna sprawa, polecam wszystkim. Oczywiście, rzut trenowany. To nie jest tak, że ja sobie wymyśliłem rzut z jednej nogi. W tej kwestii udało się ogarnąć wszystko z Radkiem jak najlepiej, żebym miał pewność siebie i rzucał. Nawet dzisiaj, jakbyś mnie obudził w nocy i kazał trafić dziesięć prób, to 40-50% mógłbym wdusić. Chociaż może i 70% by wpadło.

Otrzymaliśmy pytanie od jednego z czterdziestu rozbójników. Czy pamiętasz przydomek „Alibaba”? Mógłbyś przybliżyć czytelnikom, skąd wzięła się owa ksywka?

Ksywa „Alibaba” wzięła się od tego, że kiedyś w szatni puściłem hit Andrzeja Zauchy z dawnych lat pt. „Czarny Alibaba”. Maciej Zieliński to podłapał, kilka razy zwrócił się do mnie „Alibaba”. Jednak ten przydomek pojawił się 3-4 razy przez tyle lat, że można uznać to za nieaktualne.

Prowadzisz program „Strefa Chanasa”, który jest absolutnym sztosem w świecie publicystyki dotyczącej basketu. Pojawiło się pytanie od czytelniczki: dlaczego zapraszasz tak mało kobiet do studia?

Bardzo dobre pytanie. Próbuję to zmienić, bo mam z tyłu głowy kilka pomysłów, żeby to ruszyć, więc postaram się właśnie wprowadzić stały element programu z obecnością kobiety w studiu. Dziewczyny, które by się nadawały do projektu, znajdujące się oczywiście blisko koszykówki, są daleko poza Wrocławiem. Ale jest kilka kobiet na miejscu, które pewnie wkrótce spróbują swoich sił. To kwestia czasu, że kobiecego pierwiastka w „Strefie Chanasa” będzie więcej.

Nie mam pojęcia, czy zdajesz sobie z tego sprawę, ale powyższa kwestia wyszła od fanki, która się w Tobie podkochiwała. To u Ciebie powszechne zjawisko? Miałeś podczas kariery fanatyczne groupies?

O! Jakaś cicha fanka się odezwała? No, rzeczywiście. Jak koszykarze wychodzili na mecz, to było też zainteresowanie wśród pań. Gdy wyruszaliśmy wspólnie na miasto, również go nie brakowało. Zdarzały się prośby o wspólne zdjęcia. Pamiętam, jak kiedyś w oldschoolowym stylu dostałem fotografię z numerem telefonu. Było zdjęcie, które zrobiła sobie jedna dziewczyna ze mną na meczu w Hali Orbita. Jednak to są historie z Archiwum X i zostawię je na późne gadanie po 23:00.

Co ciekawe, najczęściej kojarzysz się ludziom z hasztagiem #ENBIJAJ na Twitterze. Wtajemnicz proszę odbiorców w sytuację, która wiąże się z tym hasłem.

Hasło „ENBIJAJ” wzięło się ze śmiesznej sytuacji, kiedy powrót w rodzinne strony mojego taty skończył się pomyleniem mnie z moim tatą przez jednego z tubylców. Zobaczył mojego tatę, wydał okrzyk: „ENBIJAJ!”. Dlatego, że wiedział, że gram w kosza, a polska koszykówka kojarzyła mu się z NBA. Natomiast nie miał pojęcia, jak to powiedzieć, więc wrzasnął z całej siły. Komiczna sytuacja.

Jesienią na antenie CANAL+ Sport wyemitowano premierowy odcinek programu „MVP Gra”. Który z uczestników zrobił na Tobie najbardziej piorunujące wrażenie, jeśli chodzi o umiejętności i koszykarską wiedzę?

Najbardziej zaimponowała mi forma rzutowa Łukasza „Lotka” Lodkowskiego. Z kolei najlepsze przygotowanie fizyczne zaprezentował Maciej Dowbor. Karolina Bielawska podeszła poważnie do tematu, ponieważ bardzo długo przygotowywała się przed występem. Trafiła nawet dwa haki. Keepthebeat to oczywiście spora dawka wiedzy, całkiem nieźle się bawił, dobrze mu szło. Natomiast jest ten element emocji, rywalizacji. Nie zawsze uda się wszystko idealnie wykonać, lecz to właśnie są uczestnicy, którzy najbardziej wryli mi się w pamięć. Gratuluję też pozostałym. Mam nadzieję, że to się jeszcze powtórzymy.

Dzięki programowi, widzowie poznali multum potocznych zwrotów funkcjonujących w baskecie, takich jak „śliwka” albo „tapczan”. Jakimi tekstami z programu lubisz posługiwać się nie tylko w trakcie obozów i treningów Basketu Chanasa, ale także w życiu codziennym?

Wszystkie teksty, którymi się posługuje, to taka kompilacja tego, co zasłyszałem przez swoją karierę. Od ludzi, których poznałem w szatniach na terenie całej Polski. Bardzo lubię tego rodzaju wyjątkowe, osobliwe nazewnictwo konkretnych rzeczy. Jednym może się to podobać, inni powiedzą, że tak nie powinno się mówić. Ale lubię w ten sposób urozmaicać żargon koszykarski.

Możemy spodziewać się drugiego sezonu „MVP Gry”?

Walka trwa.

Tytułem puenty, wiosna łomocze do wrót hali plenerowej, słupki rtęci na termometrach wkrótce skoczą nad obręcz, koszykarska publiczność łaknie Giętej. Planujesz trzecią edycję imprezy pod wszystko mówiącą nazwą „Grill Basket”?

Planuję zorganizować trzecią edycję „Grill Basketu”, jednak tym razem bez nagrywania odcinka. Tylko „Grill Basket” na zewnątrz i koszykówka.

4 Liga A-klasa Arka Gdynia B-klasa Bayern Monachium Bundesliga Cezary Kulesza Czesław Michniewicz Euro 2020 eWinner 2 Liga Fernando Santos Fortuna 1 Liga III liga grupa 4 IV liga Jagiellonia Białystok klasa okręgowa koronawirus Lechia Gdańsk Lech Poznań Legia Warszawa Liga Europy Liga Narodów Michał Probierz Miedź Legnica Mundial niższe ligi Paulo Sousa PKO BP Ekstraklasa platforma Viaplay Pogoń Szczecin Premier League PZPN Raków Częstochowa ranking popularności reprezentacja Polski Robert Lewandowski transfery Viaplay Warta Poznań Wieczysta Kraków Wisła Kraków Wisła Płock Zagłębie Lubin Zbigniew Boniek Śląsk Wrocław

Miejsce na twoją reklamę

Chcesz zareklamować się na portalu z ogromną ilością wyświetleń? Bardzo dobrze trafiłeś!!! To jest miejsce gdzie w dobry sposób pokażesz swoją firmę.

Możliwość komentowania została wyłączona.

Miejsce na twoją reklamę

Chcesz zareklamować się na portalu z ogromną ilością wyświetleń? Bardzo dobrze trafiłeś!!! To jest miejsce gdzie w dobry sposób pokażesz swoją firmę.